Pamiętam, jak w czasach słusznie minionych zewsząd było słychać (zwłaszcza w szkole), że sport w ogóle, a igrzyska olimpijskie w szczególe mogą pomóc zaprowadzić pokój na świecie. Oczywiście Związek Sowiecki gotowy był walczyć o pokój do ostatniego naboju, ale jak widać w modzie były również mniej inwazyjne metody. Było to zgodne z duchem czasów starożytnych, w erze nam bliższej, kiedy zawiązywano sportowe federacje, nadal było w tym wiele szlachetnej pasji. Ideologiczny przekaz nasilał się szczególnie wtedy, gdy jakaś duża impreza odbywała się w krajach bloku wschodniego, na przykład podczas igrzysk w 1980 r. w Moskwie. Prawdziwych emocji i tak nie dało się ukryć, jak wtedy, gdy kibice wygwizdali na Łużnikach Władysława Kozakiewicza, za co ten odpłacił im wiadomym gestem. Gdy w naszej części globu nastał kapitalizm, o zbawiennym wpływie sportowego wysiłku na światowy porządek można było poczytać co najwyżej w materiałach promocyjnych komitetu olimpijskiego. Zawodowi sportowcy zaczęli zarabiać pieniądze, a amatorzy – poszukiwać pieniędzy, aby móc rozwijać swoje pasje. Idealizm przeplatał się z pragmatycznym spojrzeniem rodziców marzących o tym, aby ich latorośl poszła w ślady Lewandowskiego czy Gortata.
Czasami ktoś ubolewa nad powiązaniem sportu z wielkimi pieniędzmi, czasami – mnie również się to zdarza – upomina się o sportową postawę, aby znani i lubiani nie promowali, dajmy na to, niezdrowego trybu życia, ale generalnie panuje klimat, w którym wszyscy wiedzą, jak ważna jest kasa, jednak przyjemnie jest poudawać, że pieniądze nie mają znaczenia. Igrzyska olimpijskie organizowały Chiny, teraz mistrzostwa świata w piłce nożnej goszczą w kraju, który, uprzejmie przypominam, między innymi napadł naszego sąsiada. W ostatnich dziesięcioleciach chyba żadna lokalizacja mundialu nie budziła takich kontrowersji. Wszystko to mogłoby prowadzić do prostego wniosku, że sport z pokojem na świecie mogą wiązać już tylko najwięksi fantaści albo ci, którzy mają w tym interes. A jednak… Zastanowiwszy się nad tym, dochodzę do wniosku – bez ironii! – że sport stwarza pewne nieoczekiwane szanse i mundial w Rosji nie jest wyjątkiem. Mimo wszystko najgorszy jest brak kontaktu. Działania Kremla w ostatnich latach temu nie sprzyjały, ich skutkiem był unoszący się w powietrzu duch ostracyzmu. Władimir Putin będzie odgrywał podczas mundialu propagandowy spektakl (piszemy o tym na s. 40), który znajdzie swoich wiernych widzów, ale mniejsza o to. Nawet jeśli trawa będzie malowana na zielono, to przynajmniej zwykli Rosjanie sobie przypomną, w jakim powinna być kolorze. Tysiące zagranicznych kibiców odwiedzi miasta na Wschodzie, ludzie będą mieć ze sobą kontakt. Świat będzie patrzył na Rosję, Rosja będzie patrzyła na świat. Oby tylko ktoś z „siłowików”, członków władzy wywodzących się ze służb specjalnych oraz armii, nie wpadł na przewrotny pomysł prowokacji i sterowanych bijatyk. Oby też niektórzy zagraniczni kibice nie zapragnęli szukać okazji do zwarcia. To inna sprawa. Wygląda na to, że sportowa historia zatacza koło, potrzebujemy międzynarodowej wspólnoty, niechby i skupionej wokół futbolu. No cóż, w końcu piłka jest okrągła. Z tym, że bramki są dwie i trudno ostatecznie przewidzieć, jakie padną gole. g
211
FEDERACJI GRUPUJE PIŁKARSKA FIFA, SĄ W TYM GRONIE PAŃSTWA NIEUZNAWANE, AUTONOMIE I TERYTORIA ZALEŻNE
193
PAŃSTWA ZRZESZA ORGANIZACJA NARODÓW ZJEDNOCZONYCH
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.