Jako pierwszy o fatum ciążącym nad hollywoodzkim debiutem polskiego reżysera zaczął mówić jego producent. William Castle miał powody, żeby film przeklinać. To miała być jego przepustka do filmowej ekstraklasy. Castle był specem od drugorzędnych horrorów realizowanych dziesiątkami za psie pieniądze i z byle jaką obsadą. By zwiększyć ich widownię, oferował polisy na życie w przypadku śmierci ze strachu podczas projekcji jego dzieł. Obiecywał też zwrot biletów widzom, którzy uciekną z kina w pierwszych minutach pokazu. Castle był również pionierem kina 4D, montując pod kinowymi fotelami zakupione w demobilu systemy do odmrażania skrzydeł bombowców, które zaczynały wibrować w kulminacyjnych momentach jego dreszczowców. Castel miał jednak ambicję zapisania się w dziejach kina czymś więcej niż tylko zręcznymi sztuczkami. Dlatego zastawił własny dom i zakupił prawa do adaptacji filmowej „Dziecka Rosemary”, niewydanej jeszcze powieści popularnego pisarza Iry Levina, z którą poszedł do wytwórni Paramount. Szefowi Paramount Robertowi Evansowi książka się bardzo spodobała i gotów był ją sfilmować pod jednym warunkiem: Castle nie będzie reżyserował. Evans uznał, że to materiał za dobry dla niego i uparł się na młodego, obiecującego reżysera z Polski, który narobił już sporo szumu swoimi thrillerami „Wstręt” i „Matnia” nakręconymi w Europie. Castle na otarcie łez miał zostać producentem filmu Romana Polańskiego, co wykorzystał do bezskutecznych prób odsunięcia Polaka od projektu. Potem do końca życia uważał ten film za przeklęty przez szatana, wiążąc z nim każdą tragedię: od nagłej śmierci Krzysztofa Komedy, który skomponował do filmu słynną kołysankę, po zamordowanie w rok po premierze filmu ciężarnej żony Polańskiego Sharon Tate. Zresztą sama praca nad „Dzieckiem Rosemary” także była obarczona swoistym fatum.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.