Bomby i kapiszony kampanii
Żarty się skończyły!" – krzyczał Szymon Majewski. Na wieść o rozwiązaniu parlamentu postanowił wejść do polityki i ogłosił założenie Partii ĘĄ. To ugrupowanie drwiło z amatorszczyzny, jaką zwykle przed wyborami serwowali nam politycy. Początkowo – zanim kampania się rozkręciła na dobre – przyniosło to sukces programowi „Szymon Majewski Show". Polacy śmiali się m.in. z aktora parodiującego Tuska, który mówił do Majewskiego: – Ja się boję, panie Szymonie. Przytłaczają mnie te kamery.
W ostatnich tygodniach Majewski nie miał z czego drwić. Amatorszczyzny było mało. Byliśmy świadkami ostrej i pomysłowej kampanii. Mieliśmy krew, pot i łzy. Krew w spotach LPR o udziale naszych wojsk w Iraku. Pot na czole premiera podczas nokautującej go debaty z Tuskiem. Łzy kapiące z oczu posłanki Sawickiej, podejrzanej o wzięcie łapówki.
W ostatnich tygodniach Majewski nie miał z czego drwić. Amatorszczyzny było mało. Byliśmy świadkami ostrej i pomysłowej kampanii. Mieliśmy krew, pot i łzy. Krew w spotach LPR o udziale naszych wojsk w Iraku. Pot na czole premiera podczas nokautującej go debaty z Tuskiem. Łzy kapiące z oczu posłanki Sawickiej, podejrzanej o wzięcie łapówki.
Więcej możesz przeczytać w 43/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.