Przez długie dziesięciolecia Polacy byli odcięci od normalnych usług bankowych. Pamiętam, jak w połowie lat 80. pewien pracownik naukowy, który wrócił ze stypendium na Zachodzie, z zapałem opowiadał, że „wyciągał pieniądze ze ściany" (czyli korzystał z bankomatów, które w Europie pojawiły się w końcu lat 60.). Ściany w Polsce, i owszem, były. Pieniądze również, choć trudno było za nie cokolwiek wartościowego kupić. Były również zapyziałe, zatłoczone kolejkami wściekłych ludzi kantorki, w których spędzało się długi czas w oczekiwaniu na obsługę przez nieuprzejmą panienkę, zwane – z przyzwyczajenia – „oddziałami banków". Tyle że nie było ani bankomatów, ani kart płatniczych, ani nawet banków w takim rozumieniu jak dzisiaj.
Więcej możesz przeczytać w 43/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.