Film
Ósmego stycznia telewizja HBO rozpoczyna emisję serialu „Dynastia Tudorów" – o wczesnych latach panowania Henryka VIII. Dwa dni później na ekrany kin wchodzi „Elżbieta: Złoty wiek", film o jego córce. Obraz jest kontynuacją nakręconej 10 lat temu historii pierwszych lat jej życia i panowania. Nominowana do siedmiu Oscarów „Elżbieta” aż prosiła się o ciąg dalszy. I się doczekała: w wykonaniu tej samej Cate Blanchett, tego samego reżysera Shekhara Kapura i scenarzysty Michaela Hirsta. Hirst jest też zresztą scenarzystą serialu „Dynastia Tudorów”. W 2008 r. dostaniemy jeszcze film „The Other Boleyn Girl” i „Mary Queen Of Scots” (w obu główne role zagra Scarlett Johansson).
Tudoromania w filmie panuje od lat: Henryk VIII pojawił się w 47 fabułach, Elżbieta – 54. Czy można więc jeszcze opowiedzieć coś nowego o tych władcach? Okazuje się, że jak najbardziej, bo obraz monarchów ukształtowany na potrzeby poprzednich filmów okazał się mocno naciągany. Pamiętamy np. Henryka z obrazów Holbeina jako tępego, brodatego grubasa, zainteresowanego tylko ucztowaniem, polowaniem, kopulowaniem i dręczeniem swoich sześciu żon. Według autorów serialu, było inaczej. Grubym brodaczem Henryk stał się po czterdziestce, po wypadku, którego doznał podczas turnieju. Przedtem był człowiekiem szczupłym, przystojnym, wręcz sportsmenem. Ów „poligamista" przeżył z pierwszą żoną ćwierć wieku, a rozwiódł się dopiero wtedy, kiedy zrozumiał, że nie da mu ona męskiego potomka. Pragnął go nie z dynastycznej próżności, ale by uniknąć krwawej wojny domowej o sukcesję, w jakiej uczestniczył m.in. jego ojciec. Zatem, jaki z niego potwór? Podobnie Elżbieta: jak na potężną królową, jej życie i władza zbyt często wisiały na włosku. Jaka więc z niej wielka władczyni?
Film o Elżbiecie dziesięć lat temu wyznaczył nowe standardy kina historycznego. Postacie i fakty pokazywane były we współczesnych im uwarunkowaniach. William Wallace w „Braveheart" w XIII wieku walczy o wolność narodową w znaczeniu, jakie znamy dopiero z epoki romantyzmu, a Marek Antoniusz i Kleopatra romansują jak w brazylijskim serialu. Takie filmy nie tylko nie miały wartości edukacyjnej, ale raczej robiły wodę z mózgu, pokazując np. Juliusza Cezara jedzącego nożem i widelcem. „Dynastia Tudorów" jest pod tym względem dzieckiem serialu „Rzym”. Tam nie tylko fakty z czasów Juliusza Cezara i Augusta są zgodne z wiedzą historyczną, ale sztab historyków zadbał, by bohaterowie ubierali się, jedli, a zwłaszcza zachowywali, jak ludzie z epoki.
Nowa fala filmów historycznych odniosła sukces artystyczny i finansowy. Skąd się wzięła? Otóż są to produkcje brytyjskie. Nie mają nic wspólnego z Hollywoodem, za to wiele z serialami historycznymi BBC, gdzie narratorami są historycy. Z tego punktu widzenia aż trudno uwierzyć, że Polacy, tak bardzo wpatrzeni we własną historię, nie mają kompetentnych seriali o swoich władcach, doniosłych historycznych zwrotach itd. Nie mówiąc już np. o serialu „Dynastia Jagiellonów".
Ósmego stycznia telewizja HBO rozpoczyna emisję serialu „Dynastia Tudorów" – o wczesnych latach panowania Henryka VIII. Dwa dni później na ekrany kin wchodzi „Elżbieta: Złoty wiek", film o jego córce. Obraz jest kontynuacją nakręconej 10 lat temu historii pierwszych lat jej życia i panowania. Nominowana do siedmiu Oscarów „Elżbieta” aż prosiła się o ciąg dalszy. I się doczekała: w wykonaniu tej samej Cate Blanchett, tego samego reżysera Shekhara Kapura i scenarzysty Michaela Hirsta. Hirst jest też zresztą scenarzystą serialu „Dynastia Tudorów”. W 2008 r. dostaniemy jeszcze film „The Other Boleyn Girl” i „Mary Queen Of Scots” (w obu główne role zagra Scarlett Johansson).
Tudoromania w filmie panuje od lat: Henryk VIII pojawił się w 47 fabułach, Elżbieta – 54. Czy można więc jeszcze opowiedzieć coś nowego o tych władcach? Okazuje się, że jak najbardziej, bo obraz monarchów ukształtowany na potrzeby poprzednich filmów okazał się mocno naciągany. Pamiętamy np. Henryka z obrazów Holbeina jako tępego, brodatego grubasa, zainteresowanego tylko ucztowaniem, polowaniem, kopulowaniem i dręczeniem swoich sześciu żon. Według autorów serialu, było inaczej. Grubym brodaczem Henryk stał się po czterdziestce, po wypadku, którego doznał podczas turnieju. Przedtem był człowiekiem szczupłym, przystojnym, wręcz sportsmenem. Ów „poligamista" przeżył z pierwszą żoną ćwierć wieku, a rozwiódł się dopiero wtedy, kiedy zrozumiał, że nie da mu ona męskiego potomka. Pragnął go nie z dynastycznej próżności, ale by uniknąć krwawej wojny domowej o sukcesję, w jakiej uczestniczył m.in. jego ojciec. Zatem, jaki z niego potwór? Podobnie Elżbieta: jak na potężną królową, jej życie i władza zbyt często wisiały na włosku. Jaka więc z niej wielka władczyni?
Film o Elżbiecie dziesięć lat temu wyznaczył nowe standardy kina historycznego. Postacie i fakty pokazywane były we współczesnych im uwarunkowaniach. William Wallace w „Braveheart" w XIII wieku walczy o wolność narodową w znaczeniu, jakie znamy dopiero z epoki romantyzmu, a Marek Antoniusz i Kleopatra romansują jak w brazylijskim serialu. Takie filmy nie tylko nie miały wartości edukacyjnej, ale raczej robiły wodę z mózgu, pokazując np. Juliusza Cezara jedzącego nożem i widelcem. „Dynastia Tudorów" jest pod tym względem dzieckiem serialu „Rzym”. Tam nie tylko fakty z czasów Juliusza Cezara i Augusta są zgodne z wiedzą historyczną, ale sztab historyków zadbał, by bohaterowie ubierali się, jedli, a zwłaszcza zachowywali, jak ludzie z epoki.
Nowa fala filmów historycznych odniosła sukces artystyczny i finansowy. Skąd się wzięła? Otóż są to produkcje brytyjskie. Nie mają nic wspólnego z Hollywoodem, za to wiele z serialami historycznymi BBC, gdzie narratorami są historycy. Z tego punktu widzenia aż trudno uwierzyć, że Polacy, tak bardzo wpatrzeni we własną historię, nie mają kompetentnych seriali o swoich władcach, doniosłych historycznych zwrotach itd. Nie mówiąc już np. o serialu „Dynastia Jagiellonów".
Więcej możesz przeczytać w 2/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.