Decyzja szefa polskiej dyplomacji o zakazie kontaktów polskich ambasadorów z Janem Kobylańskim jest ze wszech miar słuszna. Sam fakt, że mieszkający za granicą bogaty biznesmen miał wpływ na mianowanie części ambasadorów w Ameryce Łacińskiej, był patologią. Dodatkowo pogłębiało ją to, że ten kontrowersyjny przedsiębiorca głosi poglądy antysemickie. W tej sytuacji wszelkie związki przedstawicieli państwa polskiego z tym panem groziły kompromitacją naszego kraju.
Kuriozalność sytuacji podkreśla to, że kiedy w grudniu 2007 r. byłem z oficjalną wizytą w Buenos Aires, musiałem poprosić MSZ, by – ze względu na jego związki z Kobylańskim – nie towarzyszył mi tamtejszy ambasador. Bałem się, że z powodu ambasadora mogę się znaleźć w niebezpiecznym dla reputacji Polski towarzystwie lub w dziwnej sytuacji.
Dyplomatyczne wpływy Kobylańskiego nie zaczęły się w czasach rządów PiS, ale w tym okresie – dzięki o. Tadeuszowi Rydzykowi – bardzo się wzmocniły. Wiem, że Anna Fotyga chciała je przerwać, sprzeciwiał się jednak temu Jarosław Kaczyński. Tym lepiej, że Radosław Sikorski postanowił zakończyć tę żenującą erę Kobylańskiego.
Kuriozalność sytuacji podkreśla to, że kiedy w grudniu 2007 r. byłem z oficjalną wizytą w Buenos Aires, musiałem poprosić MSZ, by – ze względu na jego związki z Kobylańskim – nie towarzyszył mi tamtejszy ambasador. Bałem się, że z powodu ambasadora mogę się znaleźć w niebezpiecznym dla reputacji Polski towarzystwie lub w dziwnej sytuacji.
Dyplomatyczne wpływy Kobylańskiego nie zaczęły się w czasach rządów PiS, ale w tym okresie – dzięki o. Tadeuszowi Rydzykowi – bardzo się wzmocniły. Wiem, że Anna Fotyga chciała je przerwać, sprzeciwiał się jednak temu Jarosław Kaczyński. Tym lepiej, że Radosław Sikorski postanowił zakończyć tę żenującą erę Kobylańskiego.
Więcej możesz przeczytać w 2/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.