W ekonomicznych prognozach na rok 2008 straszono nawet 15-procentowym wzrostem cen nieruchomości. To absurd – albo prognozujący byli ślepi, albo ulegli marketingowym sugestiom. Podaż mieszkań rośnie, a popyt na nie osłabł. Na dodatek nad rynkiem zawisła groźba zaraźliwej „hiszpanki". W Hiszpanii słabnie wzrost gospodarczy, narasta problem „złych kredytów", a deweloperzy tracą płynność finansową. W 2008 r., po raz pierwszy od lat, ceny mieszkań mogą tam spaść, nawet o 10 proc. Tymczasem wielu hiszpańskich deweloperów zainwestowało w Polsce, płacąc często horrendalne kwoty za działki budowlane. Teraz wygląda na to, że zarobią u nas mniej, niż oczekiwali, a niektórzy będą musieli szybko sprzedać swoje inwestycje, by ratować bilans hiszpańskich spółek-matek. To wzmocni presję, by obniżać ceny mieszkań (albo przynajmniej zahamować ich wzrost).
Nie dajmy się zwariować. Zamiast pędzić do biur sprzedaży mieszkań, by zdążyć przed rzekomymi podwyżkami, lepiej się uzbroić w cierpliwość i polować na okazje. Tych powinno być na rynku nieruchomości dużo więcej niż w 2007 r.
Nie dajmy się zwariować. Zamiast pędzić do biur sprzedaży mieszkań, by zdążyć przed rzekomymi podwyżkami, lepiej się uzbroić w cierpliwość i polować na okazje. Tych powinno być na rynku nieruchomości dużo więcej niż w 2007 r.
Więcej możesz przeczytać w 2/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.