Rodzimych płyt elektro, nurtu na świecie wręcz obowiązkowego, jest jak na lekarstwo. Tym bardziej debiutancki krążek ekscentrycznego trójmiejskiego duetu zasługuje na uwagę. „Duty Free" to 13 wpadających w ucho, nieco hałaśliwych, industrialnych, ale jednocześnie melodyjnych kawałków. Brzmienia są karykaturalnie syntetyczne, co jest cechą gatunku, i przez to przypominają brzmienie płyty nurtu new romantic z początku lat 80., np. New Order . Album jest
Bibliofilskie wydanie dwóch znaczących dzieł w jednym, sygnowane dwoma ważnymi nazwiskami. „Katedra" to opowiadanie Jacka Dukaja, autora związanego z science fiction, laureata tegorocznej Nagrody Kościelskich za „Lód". Film „Katedra" Tomka Bagińskiego, na podstawie tej prozy, otarł się o Oscara.
muzycznie wtórny, bo duet prochu tu nie wymyśla, ale przynajmniej widać, że czerpie inspiracje od najlepszych. Nie bez powodu jest porównywany m.in. do Peaches i IMAX. „Duty Free" to prawie 40 minut niezłego electro-clashowego grania. Ponadto zespołowi przez lata działania w muzycznym undergroundzie udało się wypracować wyrazisty wizerunek sceniczny i świetne koncertowe brzmienie. Choć to jeden z najciekawszych debiutów 2008 r., hitu z tego nie będzie. Wszystkie utwory są zaśpiewane po angielsku, co w wypadku polskiego wykonawcy jest poważnym utrudnieniem promocyjnym. Wszak oprócz „Son of The Blue Sky" Wilków w historii polskiej sceny muzycznej nie było ani jednego hitu po angielsku.
Iga Nyc
Bibliofilskie wydanie dwóch znaczących dzieł w jednym, sygnowane dwoma ważnymi nazwiskami. „Katedra" to opowiadanie Jacka Dukaja, autora związanego z science fiction, laureata tegorocznej Nagrody Kościelskich za „Lód". Film „Katedra" Tomka Bagińskiego, na podstawie tej prozy, otarł się o Oscara.
muzycznie wtórny, bo duet prochu tu nie wymyśla, ale przynajmniej widać, że czerpie inspiracje od najlepszych. Nie bez powodu jest porównywany m.in. do Peaches i IMAX. „Duty Free" to prawie 40 minut niezłego electro-clashowego grania. Ponadto zespołowi przez lata działania w muzycznym undergroundzie udało się wypracować wyrazisty wizerunek sceniczny i świetne koncertowe brzmienie. Choć to jeden z najciekawszych debiutów 2008 r., hitu z tego nie będzie. Wszystkie utwory są zaśpiewane po angielsku, co w wypadku polskiego wykonawcy jest poważnym utrudnieniem promocyjnym. Wszak oprócz „Son of The Blue Sky" Wilków w historii polskiej sceny muzycznej nie było ani jednego hitu po angielsku.
Iga Nyc
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.