3-letnia Ola choruje od urodzenia. Już w drugim dniu życia była operowana – usunięto jej znaczną część jelit, bo w ogóle nie działały, z powodu wady genetycznej były zbudowane z nieprawidłowych włókien. Od tej pory dziewczynka jest żywiona pozajelitowo, ma też cewnik moczowy, bo samo nie potrafi do końca opróżnić pęcherza. Matka rzuciła posadę kierowniczki zmiany w sklepie, by się nią zająć. Na szczęście bardzo pomaga jej mąż, bez niego nie dałaby sobie ze wszystkim rady. Został w ich domu w Słopcu Rządowym w Świętokrzyskiem i opiekuje się starszą córką, 8-letnią Karoliną.
Kiedy Anna Saletra wspomina pierwszy rok po narodzinach Oli, myśli sobie, że dałaby wszystko, by do niego wrócić. Mała, choć żywiona przez rurkę i wożona z jednej wizyty lekarskiej na drugą, żyła wtedy prawie normalnie. Uczyła się chodzić, zaczynała mówić, była radosnym i żywym dzieckiem. Stopniowo jej stan się jednak pogarszał, a na dodatek półtora roku temu podczas prostego zabiegu diagnostycznego doszło do perforacji jelit. Ola ledwie to przeżyła. Dziś z powodu choroby ma nie tylko niesprawne jelita, ale także całkowicie zniszczoną wątrobę i poważnie uszkodzone nerki. Uratować może ją jedynie przeszczep. Ola rozpaczliwie potrzebuje nie tylko nowej wątroby, ale również jelit. – Nie życzę żadnemu dziecku śmierci, ale z drugiej strony niczego nie chcę bardziej niż tego, by znalazł się dawca dla mojej córki – mówi matka.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.