Ta kampania miała być nudna i przewidywalna. Wszystkim wydawało się, że starszy, bardziej doświadczony i rozpoznawalny z braci, 45-letni David ma nominację w kieszeni. O jego szansach na to stanowisko mówiło się już w 2007 roku, gdy wielu wolało, by to on – a nie Gordon Brown – przejął od ustępującego Tony’ego Blaira przywództwo Partii Pracy i stanowisko premiera. Starszy Miliband nie stanął jednak do walki o władzę i objął w rządzie Browna „tylko" tekę ministra spraw zagranicznych. Spokojnie czekał na swoją szansę, która miała nadejść właśnie teraz. Dlatego gdy młodszy o cztery i pół roku Edward ogłosił w maju, że będzie rywalizować z bratem o stanowisko lidera laburzystów, podejrzliwi wietrzyli spisek: junior startuje tylko po to, aby odwrócić uwagę od pozostałych kandydatów i zwiększyć rozpoznawalność „marki Miliband".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.