Pojawił się nowy teledysk Edyty Górniak, wyreżyserowany przez samą artystkę. W niskobudżetowym i awangardowym klipie widać mocne inspiracje Godardem – kamera się trzęsie, wszystko jest niewyraźne, a grający w klipie Edyta Górniak i Piękny Model raz się przytulają, a raz biją bez sensu i wyraźnego powodu. Czekam na pełen metraż świeżo upieczonej reżyserki. „Do utraty tchu" to będzie przy tym pikuś.
W czwartej edycji „Mam talent" jurorem, już oficjalnie, będzie Robert Kozyra. Facet będzie musiał wyłonić nową supergwiazdę z połykaczy noży, ośmioletnich, zapłakanych dziewczynek i wirtuozów gry na grzebieniu. To ciężka robota, ale jestem o niego spokojny. W chwilach stresu zawsze może przecież zadzwonić do swojej najlepszej przyjaciółki Madonny i z nią o tym pogadać.
Michał Wiśniewski zwolnił z roboty swoją norweską wokalistkę o imieniu Yeanette. Lider Ich Troje twierdzi, że dziewczyna niestety nie nauczyła się języka polskiego „w zadowalającym stopniu". Rzeczywiście, sam Michał to wirtuoz polszczyzny. Sam, gdy usłyszałem pierwszy raz hit „Powiedz”, byłem pewien, że zmartwychwstał Iwaszkiewicz.
Muniek zapowiedział nowy album T. Love. Nie tylko mną wstrząsnęła ta wiadomość. Podejrzewam, że większość mieszkańców polskich akademików płacze teraz łzami szczęścia, ściskając w drżących dłoniach browary z Biedronki. Płyta ma wyjść w przyszłym roku na trzydziestolecie zespołu. Starość nie radość, ale chłopaki nie płaczą. Czasami tylko mdleją na scenie. Oczywiście ze zmęczenia.
W ubiegłą środę 65. urodziny obchodził Piotr Fronczewski, Pan Kleks, Franek Kimono, Fred Kampinos, hochsztapler Wiśniak w „Konsulu", jeden z lepszych i bardziej charyzmatycznych polskich aktorów, człowiek z wielkim poczuciem humoru i dystansem do siebie, co w Polsce jest, niestety, rzadkie. Panie Piotrze, słuchając „King Bruce Lee Karate Mistrz”, życzę wszystkiego najlepszego.
Gdy piszę te słowa, trwa właśnie 36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, na którym oprócz „Sali samobójców" pokazywane są takie filmy, jak „Ki” Leszka Dawida, „Lęk wysokości” Konopki czy „Wymyk” Grega Zglińskiego. Wszystkie podobno świetne. Przewiduję, że za rok będę znowu pisał o tych filmach. Prawdopodobnie dopiero wtedy pojawią się w kinach.
Urodziny, i to nie byle jakie, bo osiemdziesiąte ósme, obchodzi również Henryk Chmielewski, czyli Papcio Chmiel, autor „Tytusa Romka i A’Tomka". Przypominam: Tytus był szympansem, który bardzo chciał się uczłowieczyć. Dziś, jako dorosła osoba czytająca portale plotkarskie i oglądająca wiadomości, stwierdzam, że Tytus był wyjątkowo ludzki.
W czasach, gdy Nerga bryluje po bankietach i tęskni za Dodą, można liczyć już tylko na starą gwardię. Najbardziej zasłużona czarna horda polskiego metalu, Vader, atakuje nową płytą „Welcome to the Morbid Reich". Nie słyszałem materiału, ale wiem jedno – wywiadów z chłopakami w pismach kobiecych raczej nie będzie.
Chciałem przeprosić Johna Malkovicha za wszystkie incydenty na jego polsko-czeskim tournée ze spektaklem „The Infernal Comedy". Fakt, nie okradłem jego pokoju hotelowego w Pradze, nie rzuciłem się na niego, przypierając go do muru w Łodzi, i nie ja wręczyłem mu nagrodę o intrygującej nazwie Złoty Glan. Mimo to, jakoś czuję się w obowiązku przeprosić, bo trochę mi wstyd. John, I'm very sorry.
We wrześniu w kinach nowy film Marka Koterskiego, pod tytułem „Baby są jakieś inne", który rzekomo ma być komedią. Proszę Państwa, Marek Koterski nigdy nie nakręcił komedii. Nie potrafi jej nakręcić. Każdy jego film to wielka, egzystencjalna tragedia tego samego bohatera, i tym razem nie będzie inaczej. Będzie ponuro, bez litości, i owszem, bardzo śmiesznie, ale tylko przy okazji.
W czwartej edycji „Mam talent" jurorem, już oficjalnie, będzie Robert Kozyra. Facet będzie musiał wyłonić nową supergwiazdę z połykaczy noży, ośmioletnich, zapłakanych dziewczynek i wirtuozów gry na grzebieniu. To ciężka robota, ale jestem o niego spokojny. W chwilach stresu zawsze może przecież zadzwonić do swojej najlepszej przyjaciółki Madonny i z nią o tym pogadać.
Michał Wiśniewski zwolnił z roboty swoją norweską wokalistkę o imieniu Yeanette. Lider Ich Troje twierdzi, że dziewczyna niestety nie nauczyła się języka polskiego „w zadowalającym stopniu". Rzeczywiście, sam Michał to wirtuoz polszczyzny. Sam, gdy usłyszałem pierwszy raz hit „Powiedz”, byłem pewien, że zmartwychwstał Iwaszkiewicz.
Muniek zapowiedział nowy album T. Love. Nie tylko mną wstrząsnęła ta wiadomość. Podejrzewam, że większość mieszkańców polskich akademików płacze teraz łzami szczęścia, ściskając w drżących dłoniach browary z Biedronki. Płyta ma wyjść w przyszłym roku na trzydziestolecie zespołu. Starość nie radość, ale chłopaki nie płaczą. Czasami tylko mdleją na scenie. Oczywiście ze zmęczenia.
W ubiegłą środę 65. urodziny obchodził Piotr Fronczewski, Pan Kleks, Franek Kimono, Fred Kampinos, hochsztapler Wiśniak w „Konsulu", jeden z lepszych i bardziej charyzmatycznych polskich aktorów, człowiek z wielkim poczuciem humoru i dystansem do siebie, co w Polsce jest, niestety, rzadkie. Panie Piotrze, słuchając „King Bruce Lee Karate Mistrz”, życzę wszystkiego najlepszego.
Gdy piszę te słowa, trwa właśnie 36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, na którym oprócz „Sali samobójców" pokazywane są takie filmy, jak „Ki” Leszka Dawida, „Lęk wysokości” Konopki czy „Wymyk” Grega Zglińskiego. Wszystkie podobno świetne. Przewiduję, że za rok będę znowu pisał o tych filmach. Prawdopodobnie dopiero wtedy pojawią się w kinach.
Urodziny, i to nie byle jakie, bo osiemdziesiąte ósme, obchodzi również Henryk Chmielewski, czyli Papcio Chmiel, autor „Tytusa Romka i A’Tomka". Przypominam: Tytus był szympansem, który bardzo chciał się uczłowieczyć. Dziś, jako dorosła osoba czytająca portale plotkarskie i oglądająca wiadomości, stwierdzam, że Tytus był wyjątkowo ludzki.
W czasach, gdy Nerga bryluje po bankietach i tęskni za Dodą, można liczyć już tylko na starą gwardię. Najbardziej zasłużona czarna horda polskiego metalu, Vader, atakuje nową płytą „Welcome to the Morbid Reich". Nie słyszałem materiału, ale wiem jedno – wywiadów z chłopakami w pismach kobiecych raczej nie będzie.
Chciałem przeprosić Johna Malkovicha za wszystkie incydenty na jego polsko-czeskim tournée ze spektaklem „The Infernal Comedy". Fakt, nie okradłem jego pokoju hotelowego w Pradze, nie rzuciłem się na niego, przypierając go do muru w Łodzi, i nie ja wręczyłem mu nagrodę o intrygującej nazwie Złoty Glan. Mimo to, jakoś czuję się w obowiązku przeprosić, bo trochę mi wstyd. John, I'm very sorry.
We wrześniu w kinach nowy film Marka Koterskiego, pod tytułem „Baby są jakieś inne", który rzekomo ma być komedią. Proszę Państwa, Marek Koterski nigdy nie nakręcił komedii. Nie potrafi jej nakręcić. Każdy jego film to wielka, egzystencjalna tragedia tego samego bohatera, i tym razem nie będzie inaczej. Będzie ponuro, bez litości, i owszem, bardzo śmiesznie, ale tylko przy okazji.
Więcej możesz przeczytać w 24/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.