Drogi Robercie! Siedzimy sobie na tarasie wiejskiego pensjonatu w Badowie Górnym pod Mszczonowem i podziwiamy krajobraz mazowiecki, zajadając jagodzianki, które dowieźli właśnie przyjaciele z Warszawy. Ach, cóż to za jagodzianki!
Nagle zdałem sobie sprawę, że bułeczki faszerowane czarnymi jagodami to nadwiślański arcyklasyk. Jest to przysmak do tego stopnia w Polsce powszechny, że nawet krakowianie, którzy z uporem nazywają czarne jagody borówkami, sprzedają go pod nazwą "jagodzianka". Wydawałoby się, że ich forma jest absolutnie niezmienna, że różnią się tylko jakością ciasta drożdżowego i farszu, ale ich pulchność, kształt i proporcje są nienaruszalne.
I oto leżą przede mną bułeczki doskonale okrągłe i raczej płaskie. Ciasto jest zmodyfikowane, rewelacyjne w smaku, a zarazem cienkie, co pozwala na radykalne zwiększenie udziału przesmakowitego owocowego nadzienia o lekko budyniowatej czy raczej kisielowatej konsystencji. Nigdy nie byłem fanem jagodzianek, ale te wprawiają mnie w ekstazę. Pytam, skąd te cuda, kto je upiekł, a znajomi zeznają, że kupili je u Magdy Gessler w "Słodkim... Słonym..." przy Mokotowskiej. Jeszcze raz okazuje się, że jest to firma nad firmami, absolutny szczyt rodzimego cukiernictwa. Przypominam, że to właśnie Gesslerowa przywróciła Polakom zapomniany kajmak w postaci kajmakowych babeczek, kajmakowych mazurków i wyśmienitego tortu kajmakowego. Rok temu wytropiłem w Carrefourze produkowane przez nich torciki pod nazwą Trianon. Były cudowne - cienki biszkopt przekładany czekoladowym kremem z warstwą czegoś w rodzaju grylażu. I co powiesz? Sprzedają go nadal pod tą samą nazwą i w tej samej cenie, ale choć wygląda tak samo, nie smakuje już tak dobrze.
O czym zawiadamia z żalem, ale i z radością z powodu boskich jagodzianek
Bikont z Fioletowym
Językiem
Piotrusiu!
Chciałbym zwrócić Twą uwagę na to, że nie tylko krakowianie czarne kuleczki nazywają borówkami. Czynią tak wszyscy Słowianie zamieszkujący Europę Środkową. Jeśli borówkowe bułeczki zwiemy jagodziankami, czynimy tak w celu ułatwienia życia klientom z reszty kraju. Podobnego ustępstwa lingwistycznego dokonujemy w wypadku denaturatu, używając zrozumiałej powszechnie nazwy "jagodzianka na kościach".
Co do torcika Trianon, i ja miałem okazję jeść go niegdyś, smakował mi, choć brzmienie nazwy otwierało w duszy wielką ranę. W Trianon bowiem narzucono Węgrom po I wojnie światowej haniebny traktat, pozbawiający je przeszło połowy terytorium. Mam nadzieję, że węgierski oddział Carrefoura wymyślił jakąś inną nazwę na swą słodycz. Czy Francuzom byłoby przyjemnie, gdyby ktoś produkował ciasteczka Sedan albo szampon Compiegne 1940? Rozumiem, że nazwa torciku nie odnosi się w ogóle do smutnego traktatu, istnieją wszakże wyroby, które specjalnie noszą makabryczne miana. Na przykład rosyjskie papierosy Biełomorkanał. Przy budowie tego pomnika stalinizmu zamęczono kilka milionów ludzi i prawdziwy to wstyd, że w demokratycznej Rosji coś nadal tak się nazywa. Poza tym smak biełomorkanałów jest równie ohydny jak ich nazwa.
Twój Robert Elyen
Magyar (!) Makłowicz
PS Kajmak to w Chorwacji i Bośni nazwa owczego sera.
I oto leżą przede mną bułeczki doskonale okrągłe i raczej płaskie. Ciasto jest zmodyfikowane, rewelacyjne w smaku, a zarazem cienkie, co pozwala na radykalne zwiększenie udziału przesmakowitego owocowego nadzienia o lekko budyniowatej czy raczej kisielowatej konsystencji. Nigdy nie byłem fanem jagodzianek, ale te wprawiają mnie w ekstazę. Pytam, skąd te cuda, kto je upiekł, a znajomi zeznają, że kupili je u Magdy Gessler w "Słodkim... Słonym..." przy Mokotowskiej. Jeszcze raz okazuje się, że jest to firma nad firmami, absolutny szczyt rodzimego cukiernictwa. Przypominam, że to właśnie Gesslerowa przywróciła Polakom zapomniany kajmak w postaci kajmakowych babeczek, kajmakowych mazurków i wyśmienitego tortu kajmakowego. Rok temu wytropiłem w Carrefourze produkowane przez nich torciki pod nazwą Trianon. Były cudowne - cienki biszkopt przekładany czekoladowym kremem z warstwą czegoś w rodzaju grylażu. I co powiesz? Sprzedają go nadal pod tą samą nazwą i w tej samej cenie, ale choć wygląda tak samo, nie smakuje już tak dobrze.
O czym zawiadamia z żalem, ale i z radością z powodu boskich jagodzianek
Bikont z Fioletowym
Językiem
Piotrusiu!
Chciałbym zwrócić Twą uwagę na to, że nie tylko krakowianie czarne kuleczki nazywają borówkami. Czynią tak wszyscy Słowianie zamieszkujący Europę Środkową. Jeśli borówkowe bułeczki zwiemy jagodziankami, czynimy tak w celu ułatwienia życia klientom z reszty kraju. Podobnego ustępstwa lingwistycznego dokonujemy w wypadku denaturatu, używając zrozumiałej powszechnie nazwy "jagodzianka na kościach".
Co do torcika Trianon, i ja miałem okazję jeść go niegdyś, smakował mi, choć brzmienie nazwy otwierało w duszy wielką ranę. W Trianon bowiem narzucono Węgrom po I wojnie światowej haniebny traktat, pozbawiający je przeszło połowy terytorium. Mam nadzieję, że węgierski oddział Carrefoura wymyślił jakąś inną nazwę na swą słodycz. Czy Francuzom byłoby przyjemnie, gdyby ktoś produkował ciasteczka Sedan albo szampon Compiegne 1940? Rozumiem, że nazwa torciku nie odnosi się w ogóle do smutnego traktatu, istnieją wszakże wyroby, które specjalnie noszą makabryczne miana. Na przykład rosyjskie papierosy Biełomorkanał. Przy budowie tego pomnika stalinizmu zamęczono kilka milionów ludzi i prawdziwy to wstyd, że w demokratycznej Rosji coś nadal tak się nazywa. Poza tym smak biełomorkanałów jest równie ohydny jak ich nazwa.
Twój Robert Elyen
Magyar (!) Makłowicz
PS Kajmak to w Chorwacji i Bośni nazwa owczego sera.
Paprykarz z grzybów po węgiersku Przepis podaje Robet Makłowicz 800 g prawdziwków lub podgrzybków (świeżych), 2 cebule, płaska łyżka słodkiej papryki w proszku, 100 g wędzonej słoniny lub 2 łyżki oleju słonecznikowego, pół szklanki kwaśnej śmietany, sól, pieprz Grzyby oczyścić, najlepiej pędzelkiem, niezbyt drobno posiekać. Na patelni rozgrzać drobno posiekaną słoninę lub olej, dodać pokrojoną w kosteczkę cebulę, lekko ją zezłocić. Patelnię zdjąć z ognia, wsypać paprykę, rozprowadzić w tłuszczu, postawić na ogniu, dodać grzyby i dusić na średnim ogniu około 15 minut, czasami mieszając. Wlać śmietanę (jeśli rzadka, rozmieszać ją wcześniej z łyżeczką mąki), całość zagotować, doprawić solą i pieprzem, podawać z kluseczkami galuszka. |
Więcej możesz przeczytać w 32/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.