TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI Nr 32 (45) Rok wyd. 2 WARSZAWA, poniedziałek 4 sierpnia 2003 r. Cena + VAT + ZUS + winieta
Prodi to cienki Bolek
Lew Rywin szefem Komisji Europejskiej?
Powszechne oburzenie na salonach politycznych stolicy wzbudziło ostatnie oświadczenie niektórych kół w Brukseli.
Twierdzą one, że nasz kraj ma opóźnienia w przyjęciu unijnych norm. W pewnych dziedzinach może to i prawda, ale są i takie, w których mamy się czym pochwalić. I tak zauważa się, że Romano Prodi, szef Komisji Europejskiej, oskarżany jest o malwersacje na sumę około 1 mln euro, tymczasem u nas w jednej tylko sprawie Rywina mówi się (po przeliczeniu) o około 15 mln euro!
Jak widać, nie tylko nie odstajemy od unijnych norm, ale je nawet przekraczamy. Dobrze to rokuje na przyszłość, a Lew Rywin jest naszym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej.
Słowiańska papuga
Najnowszą atrakcją warszawskiego zoo jest papuga, która posługuje się mową Puszkina.
Nie są to jednak strofy poetyckie ale zwykłe przekleństwa. Niemniej papuga stanowi przeciwwagę dla słoni przybyłych z Izraela. Przynajmniej dla tych, którzy uważają, że żywioł słowiański w warszawskim zoo został nieco przytłoczony.
Iluzja szansą kariery
Uliczną atrakcją Starego Miasta w Warszawie jest iluzjonista zarabiający w ten sposób na życie.
Na przykład wyciąga on niepostrzeżenie mężczyznom portfele, ale zaraz je oddaje, czym zadziwia widzów, lub rozpina dziewczętom biustonosze bez rozpinania bluzki. To jednak mają być tylko niewinne żarty - nasz magik przechwala się, że umie doprowadzić do zniknięcia nawet całych budynków czy innych dużych obiektów. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie przechodniów, którzy dopytywali się o bliższe szczegóły.
Niektórzy podejrzewali, że jest to sam poseł Bonda, ale nasz domorosły David Copperfield ma tylko 20 lat i karierę polityczną przed sobą.
Już teraz jednak potrafi wykonać przydatną sztuczkę - hokus-pokus i nie ma projektu jakiejś ustawy, np. o mediach.
Ma zatem odpowiednie kwalifikacje nawet na najwyższe stanowiska państwowe. Czy na początek nie byłby świetnym kandydatem na rzecznika rządu?
Patriotyczna postawa posła Andrzeja J. wzorem dla innych
Dawniej przywódcy naszej Partii udawali się na wypoczynek na Krym, zwykle na zaproszenie sekretarza generalnego bratniego Biura Podróży KPZR, i tam odpoczywali po i przed wytężoną pracą. To się jednak skończyło wraz z bankructwem ww. biura (zresztą ostatnio coraz częściej notujemy takie wypadki).
W tej sytuacji ciekawą propozycję letniego wypoczynku wybrał jeden z posłów naszej Partii, Andrzej J. Jest to o tyle ciekawe, że nie trzeba wyjeżdżać za granicę. Oczywiście, nawet do krajowych wakacji trzeba się przygotować: przede wszystkim zostawić immunitet. Lepiej zresztą go z sobą nie zabierać, żeby nie zgubić albo żeby go nie ukradli. I poseł oddał swój immunitet. Zresztą po co w ogóle taki immunitet, skoro można go oddać, jak trzeba?
Jeśli chodzi o sam pobyt, to może on być dowolnie długi. Program dnia jest interesujący: posiłek trzy razy dziennie, spacer przed południem, po obiedzie czas wolny (choć to się tylko tak mówi, bo wolny nie całkiem). Na miejscu są również inni wypoczywający koledzy, których łatwiej można ostrzec lub przestrzec, i nie trzeba w tym celu do nich dzwonić. Wystarczy powiedzieć im to w celu. Zatem taki pobyt może być całkiem przyjemny i relaksujący, w dodatku jest właściwie za darmo.
Pomysł posła J. jest godny upowszechnienia wśród innych członków Partii piastujących trudne i odpowiedzialne stanowiska partyjne i państwowe. Od ich udanego wypoczynku zależy wszak los nas wszystkich. Spotkał się więc z szerokim odzewem - np. ostatnio prasa podaje nieomal codziennie nazwiska kolejnych osób (czy to z MSW, czy z innych resortów), które wręcz masowo chcą dołączyć do pomysłowego posła.
Prodi to cienki Bolek
Lew Rywin szefem Komisji Europejskiej?
Powszechne oburzenie na salonach politycznych stolicy wzbudziło ostatnie oświadczenie niektórych kół w Brukseli.
Twierdzą one, że nasz kraj ma opóźnienia w przyjęciu unijnych norm. W pewnych dziedzinach może to i prawda, ale są i takie, w których mamy się czym pochwalić. I tak zauważa się, że Romano Prodi, szef Komisji Europejskiej, oskarżany jest o malwersacje na sumę około 1 mln euro, tymczasem u nas w jednej tylko sprawie Rywina mówi się (po przeliczeniu) o około 15 mln euro!
Jak widać, nie tylko nie odstajemy od unijnych norm, ale je nawet przekraczamy. Dobrze to rokuje na przyszłość, a Lew Rywin jest naszym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej.
Słowiańska papuga
Najnowszą atrakcją warszawskiego zoo jest papuga, która posługuje się mową Puszkina.
Nie są to jednak strofy poetyckie ale zwykłe przekleństwa. Niemniej papuga stanowi przeciwwagę dla słoni przybyłych z Izraela. Przynajmniej dla tych, którzy uważają, że żywioł słowiański w warszawskim zoo został nieco przytłoczony.
Iluzja szansą kariery
Uliczną atrakcją Starego Miasta w Warszawie jest iluzjonista zarabiający w ten sposób na życie.
Na przykład wyciąga on niepostrzeżenie mężczyznom portfele, ale zaraz je oddaje, czym zadziwia widzów, lub rozpina dziewczętom biustonosze bez rozpinania bluzki. To jednak mają być tylko niewinne żarty - nasz magik przechwala się, że umie doprowadzić do zniknięcia nawet całych budynków czy innych dużych obiektów. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie przechodniów, którzy dopytywali się o bliższe szczegóły.
Niektórzy podejrzewali, że jest to sam poseł Bonda, ale nasz domorosły David Copperfield ma tylko 20 lat i karierę polityczną przed sobą.
Już teraz jednak potrafi wykonać przydatną sztuczkę - hokus-pokus i nie ma projektu jakiejś ustawy, np. o mediach.
Ma zatem odpowiednie kwalifikacje nawet na najwyższe stanowiska państwowe. Czy na początek nie byłby świetnym kandydatem na rzecznika rządu?
Patriotyczna postawa posła Andrzeja J. wzorem dla innych
Dawniej przywódcy naszej Partii udawali się na wypoczynek na Krym, zwykle na zaproszenie sekretarza generalnego bratniego Biura Podróży KPZR, i tam odpoczywali po i przed wytężoną pracą. To się jednak skończyło wraz z bankructwem ww. biura (zresztą ostatnio coraz częściej notujemy takie wypadki).
W tej sytuacji ciekawą propozycję letniego wypoczynku wybrał jeden z posłów naszej Partii, Andrzej J. Jest to o tyle ciekawe, że nie trzeba wyjeżdżać za granicę. Oczywiście, nawet do krajowych wakacji trzeba się przygotować: przede wszystkim zostawić immunitet. Lepiej zresztą go z sobą nie zabierać, żeby nie zgubić albo żeby go nie ukradli. I poseł oddał swój immunitet. Zresztą po co w ogóle taki immunitet, skoro można go oddać, jak trzeba?
Jeśli chodzi o sam pobyt, to może on być dowolnie długi. Program dnia jest interesujący: posiłek trzy razy dziennie, spacer przed południem, po obiedzie czas wolny (choć to się tylko tak mówi, bo wolny nie całkiem). Na miejscu są również inni wypoczywający koledzy, których łatwiej można ostrzec lub przestrzec, i nie trzeba w tym celu do nich dzwonić. Wystarczy powiedzieć im to w celu. Zatem taki pobyt może być całkiem przyjemny i relaksujący, w dodatku jest właściwie za darmo.
Pomysł posła J. jest godny upowszechnienia wśród innych członków Partii piastujących trudne i odpowiedzialne stanowiska partyjne i państwowe. Od ich udanego wypoczynku zależy wszak los nas wszystkich. Spotkał się więc z szerokim odzewem - np. ostatnio prasa podaje nieomal codziennie nazwiska kolejnych osób (czy to z MSW, czy z innych resortów), które wręcz masowo chcą dołączyć do pomysłowego posła.
Więcej możesz przeczytać w 32/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.