"W polskim życiu publicznym obserwuję coraz więcej przejawów ekonomii nonsensu" - pisał dwa miesiące temu w swoim felietonie we "Wprost" współpracujący z nami od lat prof. Jan Winiecki, główny ekonomista banku WestLB.
Być może otrzyma wyjątkową szansę, by zwalczać gospodarcze absurdy. Politycy PO namówili go na kandydowanie do Rady Polityki Pieniężnej - w miejsce tragicznie zmarłego w połowie lipca Janusza Krzyżewskiego. Wcześniej SLD zarekomendował na to stanowisko obecnego wiceministra finansów Jana Czekaja. Sejm dokona wyboru prawdopodobnie 26 sierpnia, tuż po wakacyjnej przerwie (nowy członek będzie zasiadał w radzie do stycznia 2004 r., czyli do chwili wyboru nowego składu całej RPP). Zbigniew Kuźmiuk, szef klubu PSL, na wieść o kandydaturze prof. Winieckiego, stwierdził, że jest on "bardziej liberalny niż Balcerowicz, jeśli to w ogóle możliwe". - Należę do szkoły stabilnego wzrostu gospodarczego, a nie szkoły "majsterkowiczów", więc zasiadając w Radzie Polityki Pieniężnej, poczekałbym z obniżkami stóp procentowych na to, co rząd zrobi z gwałtownie rosnącym deficytem budżetu. "Majsterkowicze" mają mentalność hydraulika: myślą, że jak przekręcą kurek, to zaraz poleci woda. W gospodarce efekty takich decyzji jak obniżanie stóp widoczne są dopiero po kilku miesiącach, a nawet roku - mówi "Wprost" prof. Winiecki. Byłby w dziewięcioosobowej radzie (dziesiątym jej członkiem jest prezes NBP Leszek Balcerowicz) już szóstym "jastrzębiem", czyli osobą opowiadającą się za dość twardą polityką monetarną.
Więcej możesz przeczytać w 32/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.