FILM
Rozterki Pająka
Już pierwszy "Spider-Man", sprzed dwóch lat, udowodnił, że pod pretekstem historyjki o superbohaterze można przemycić uniwersalną opowieść o dojrzewaniu. Tegoroczna, druga część "Spider-Mana" jest równie dobra, a może nawet lepsza. Opowiada o kryzysie tożsamości młodego człowieka. Reżyser Sam Raimi miał genialny w swej prostocie pomysł na ekranizację przygód Człowieka-Pająka. Zamiast przerysowanego kina akcji nakręcił wiarygodną historię obyczajową. Bardzo pomocna okazała się tu obsada: Tobey Maguire w żaden sposób nie przypomina przystojnego osiłka, a Kirsten Dunst nie jest modelką - to po prostu dobrzy młodzi aktorzy. A ponieważ w filmie nie brakuje też spektakularnych scen pełnych efektów specjalnych (warto je obejrzeć na wielkim ekranie IMAX), na "Spider-Mana 2" tłumnie chodzą widzowie w każdym wieku i po siedmiu tygodniach wyświetlania w USA jest już na dziewiątym miejscu box officeŐu wszech czasów. Jeśli tylko widzowie w Polsce dowiedzą się, że nie jest to film wyłącznie dla nastoletnich fanów komiksu, to i u nas może być hitem lata.
Kamil Śmiałkowski
"Spider-Man 2", reż. Sam Raimi, UIP 2004 r.
Książka
Dzieje śmiechu
Gdzie się bawiono przed Zielonym Balonikiem oraz przed Kabaretem Starszych Panów i po nim? Polski kabaret ma już ponad sto lat i dopiero teraz poznańska profesor Izolda Kiec poważyła się usystematyzować i logicznie opisać jego historię. Nie ustrzegła się kilku drobnych pomyłek (np. na zdjęciu podpisanym "Piwnica pod Baranami" widnieje zupełnie inny budynek krakowskiego rynku), ale jej monografia "W kabarecie" (wydana w serii "A to Polska właśnie") to lektura obowiązkowa. Opowiada o przedwojennych wodewilach, STS, warszawskich klubach z czasów PRL, kabarecie Tey i dziesiątkach niezależnych artystów tego gatunku. Najmniej Kiec ma do powiedzenia o kabarecie po 1989 r. - poświęca mu zaledwie ośmiostronicowe postscriptum, ale chyba nie ma czego żałować. Tych wykonawców i te dowcipy oglądamy w nieskończoność dzięki telewizyjnym powtórkom. I rzadko się bawimy.
Kamil Śmiałkowski
Izolda Kiec "W kabarecie", Wydawnictwo Dolnośląskie 2004 r.
Książka
Tylko nawóz
Generacja P" Wiktora Pielewina, obecnie najpoczytniejszego pisarza rosyjskiego na Zachodzie, była sukcesem. Z kolei "Życie owadów", właśnie wydana u nas, niewielka powieść tego autora, bardzo rozczarowuje. Bohaterami tej książki są owady, które noszą ludzkie imiona, robią interesy, piją wódkę i palą papierosy. I oczywiście mają mnóstwo egzystencjalnych problemów - jak Marina, mrówka samiczka, która nosi dżinsowe spódniczki i bluzeczki z bazaru, a norę w ziemi kopie "nowiutką czerwoną łopatką" wyjętą prosto z torebeczki. Ten niebanalny pomysł na fabułę załamuje się po kilkudziesięciu stronach. Pielewin nie zdecydował się bowiem, czy jego historia ma być satyrycznym obrazkiem pełnym gorzkiej ironii, czy alegorią ludzkiego życia nie pozbawioną filozoficznych dociekań. Dlatego mimo zabawnych fragmentów książka jest niespójna i mało wciągająca. A wydawałoby się, że pisarz, który skrytykował nawet Tołstoja (wytykając "Annie Kareninie" niepotrzebne dialogi i brak seksu), potrafi skonstruować dobrą historię. "Wiem, że to trudno pojąć, ale oprócz nawozu nie ma po prostu nic" - mówi jeden z bohaterów, żuk gnojak. Ma rację.
Marta Sawicka
Wiktor Pielewin "Życie owadów", W.A.B. 2004 r.
MUZYKA
Nieudany powrót
Nową religią" okrzyknęli piętnaście lat temu wielbiciele muzyki rave zjawisko muzyczne pod nazwą Prodigy. To ci Brytyjczycy wymyślili współczesne brzmienie muzyki techno. Inwencji wystarczyło im jednak tylko na trzy albumy. Ostatni z nich wydali siedem lat temu i zamilkli. Dziś powrócili, aby znów wspiąć się na szczyt. W muzyce w tym czasie zaszło jednak kilka zmian, a co za tym idzie, styl Prodigy, określany jako electronical punk, nie jest już jakimkolwiek objawieniem. Liam Howlett i jego koledzy mają wciąż wiele energii i kilka dobrych pomysłów, ale brakuje im świeżości. Utwory z płyty "Always Outnumbered Never Outgunned" brzmią po prostu archaicznie. Formacja próbowała je ożywić, zapraszając do współpracy m.in. Liama Gallaghera z Oasis, rapera Kool Keitha czy aktorkę Juliette Lewis. Takich utworów jak "Hot Ride", do którego słowa napisała Lewis, słucha się przyjemnie, ale to za mało jak na próbę powrotu na tron.
Agnieszka Kozik
Prodigy "Always Outnumbered Never Outgunned", Sonic Records 2004 r.
Rozterki Pająka
Już pierwszy "Spider-Man", sprzed dwóch lat, udowodnił, że pod pretekstem historyjki o superbohaterze można przemycić uniwersalną opowieść o dojrzewaniu. Tegoroczna, druga część "Spider-Mana" jest równie dobra, a może nawet lepsza. Opowiada o kryzysie tożsamości młodego człowieka. Reżyser Sam Raimi miał genialny w swej prostocie pomysł na ekranizację przygód Człowieka-Pająka. Zamiast przerysowanego kina akcji nakręcił wiarygodną historię obyczajową. Bardzo pomocna okazała się tu obsada: Tobey Maguire w żaden sposób nie przypomina przystojnego osiłka, a Kirsten Dunst nie jest modelką - to po prostu dobrzy młodzi aktorzy. A ponieważ w filmie nie brakuje też spektakularnych scen pełnych efektów specjalnych (warto je obejrzeć na wielkim ekranie IMAX), na "Spider-Mana 2" tłumnie chodzą widzowie w każdym wieku i po siedmiu tygodniach wyświetlania w USA jest już na dziewiątym miejscu box officeŐu wszech czasów. Jeśli tylko widzowie w Polsce dowiedzą się, że nie jest to film wyłącznie dla nastoletnich fanów komiksu, to i u nas może być hitem lata.
Kamil Śmiałkowski
"Spider-Man 2", reż. Sam Raimi, UIP 2004 r.
Książka
Dzieje śmiechu
Gdzie się bawiono przed Zielonym Balonikiem oraz przed Kabaretem Starszych Panów i po nim? Polski kabaret ma już ponad sto lat i dopiero teraz poznańska profesor Izolda Kiec poważyła się usystematyzować i logicznie opisać jego historię. Nie ustrzegła się kilku drobnych pomyłek (np. na zdjęciu podpisanym "Piwnica pod Baranami" widnieje zupełnie inny budynek krakowskiego rynku), ale jej monografia "W kabarecie" (wydana w serii "A to Polska właśnie") to lektura obowiązkowa. Opowiada o przedwojennych wodewilach, STS, warszawskich klubach z czasów PRL, kabarecie Tey i dziesiątkach niezależnych artystów tego gatunku. Najmniej Kiec ma do powiedzenia o kabarecie po 1989 r. - poświęca mu zaledwie ośmiostronicowe postscriptum, ale chyba nie ma czego żałować. Tych wykonawców i te dowcipy oglądamy w nieskończoność dzięki telewizyjnym powtórkom. I rzadko się bawimy.
Kamil Śmiałkowski
Izolda Kiec "W kabarecie", Wydawnictwo Dolnośląskie 2004 r.
Książka
Tylko nawóz
Generacja P" Wiktora Pielewina, obecnie najpoczytniejszego pisarza rosyjskiego na Zachodzie, była sukcesem. Z kolei "Życie owadów", właśnie wydana u nas, niewielka powieść tego autora, bardzo rozczarowuje. Bohaterami tej książki są owady, które noszą ludzkie imiona, robią interesy, piją wódkę i palą papierosy. I oczywiście mają mnóstwo egzystencjalnych problemów - jak Marina, mrówka samiczka, która nosi dżinsowe spódniczki i bluzeczki z bazaru, a norę w ziemi kopie "nowiutką czerwoną łopatką" wyjętą prosto z torebeczki. Ten niebanalny pomysł na fabułę załamuje się po kilkudziesięciu stronach. Pielewin nie zdecydował się bowiem, czy jego historia ma być satyrycznym obrazkiem pełnym gorzkiej ironii, czy alegorią ludzkiego życia nie pozbawioną filozoficznych dociekań. Dlatego mimo zabawnych fragmentów książka jest niespójna i mało wciągająca. A wydawałoby się, że pisarz, który skrytykował nawet Tołstoja (wytykając "Annie Kareninie" niepotrzebne dialogi i brak seksu), potrafi skonstruować dobrą historię. "Wiem, że to trudno pojąć, ale oprócz nawozu nie ma po prostu nic" - mówi jeden z bohaterów, żuk gnojak. Ma rację.
Marta Sawicka
Wiktor Pielewin "Życie owadów", W.A.B. 2004 r.
MUZYKA
Nieudany powrót
Nową religią" okrzyknęli piętnaście lat temu wielbiciele muzyki rave zjawisko muzyczne pod nazwą Prodigy. To ci Brytyjczycy wymyślili współczesne brzmienie muzyki techno. Inwencji wystarczyło im jednak tylko na trzy albumy. Ostatni z nich wydali siedem lat temu i zamilkli. Dziś powrócili, aby znów wspiąć się na szczyt. W muzyce w tym czasie zaszło jednak kilka zmian, a co za tym idzie, styl Prodigy, określany jako electronical punk, nie jest już jakimkolwiek objawieniem. Liam Howlett i jego koledzy mają wciąż wiele energii i kilka dobrych pomysłów, ale brakuje im świeżości. Utwory z płyty "Always Outnumbered Never Outgunned" brzmią po prostu archaicznie. Formacja próbowała je ożywić, zapraszając do współpracy m.in. Liama Gallaghera z Oasis, rapera Kool Keitha czy aktorkę Juliette Lewis. Takich utworów jak "Hot Ride", do którego słowa napisała Lewis, słucha się przyjemnie, ale to za mało jak na próbę powrotu na tron.
Agnieszka Kozik
Prodigy "Always Outnumbered Never Outgunned", Sonic Records 2004 r.
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.