Komunizm trwałby dłużej, gdyby nie było Jana Pawła II
Jesienią 1989 r. waliły się kolejne reżimy komunistyczne w Europie Wschodniej, a najbardziej niezwykłym rysem tych wydarzeń było to, że dokonywały się bez użycia siły, zgodnie z papieskim wezwaniem o przemianę serc, ale także przebaczenie i pojednanie.
Witając Jana Pawła II w Pradze w 1990 r., wzruszony prezydent Vaclav Havel rozpoczął: "Ojcze Święty, nie wiem, czy wiem, co to jest cud. Mimo to ośmielam się powiedzieć, że jestem w tej chwili uczestnikiem cudu". Jeden z biografów Jana Pawła II tak określił przyczynę tego cudu: "Fakty niezbicie dowodzą, że długiej wojny z komunizmem nie wygrali panowie w czarnych garniturach, dowodzący uzbrojonym po zęby wojskiem, ale jeden człowiek w białej szacie i jego ochotnicza armia ludzi, którzy w swoich działaniach wyrzekli się przemocy". W swym pierwszym wystąpieniu w czasie inauguracji pontyfikatu papież mówił: "Nie lękajcie się". Wezwanie było skierowane do wszystkich, ale na Wschodzie odbierano je szczególnie. Społeczeństwa przyjęły tam wybór Karola Wojtyły jak dar opatrzności, inaczej reagowali rządzący. Ich niepokoje trafnie ujął Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KC PZPR, który informację o wyborze skomentował: jest to wielkie wydarzenie dla narodu i "duże komplikacje dla nas".
Kościoły milczenia
Utrwalenie komunizmu w Europie Wschodniej oznaczało dla Kościołów chrześcijańskich prześladowania, często męczeństwo duchownych i świeckich. Kolejni papieże starali się w ramach swych możliwości nieść pomoc Kościołom za żelazną kurtyną. Pius XII publicznie deklarował solidarność z cierpiącymi. Protestował przeciw represjom, wspierał działania na rzecz stworzenia struktur Kościoła podziemnego. Jan XXIII i Paweł VI zmienili sposób postępowania wobec "Kościołów milczenia", jak przyjęło się nazywać wspólnoty kościelne w Europie Wschodniej. Korzystając z odprężenia na arenie międzynarodowej, starali się za pomocą działań dyplomatycznych ulżyć cierpieniom katolików na tym obszarze. Unikali jednak publicznych wystąpień na temat represji wobec Kościoła, by nie stwarzać sytuacji utrudniających dialog z władzami komunistycznymi. Zakładano wtedy, także w Watykanie, że komunizm jest systemem stabilnym, który będzie trwał długo.
Tak było do momentu, gdy papieżem został metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła. Wcześniej o tym, co się dzieje w krajach komunistycznych, papież dowiadywał się od swojej dyplomacji. Dlatego tzw. polityka wschodnia Watykanu była kształtowana głównie przez dyplomację. Jan Paweł II nie musiał pytać swoich dyplomatów, jaki jest świat za żelazną kurtyną. On przychodził z tamtego świata. Wiedział, że ideologia marksistowska jest martwa, a reżim nie cieszy się poparciem społeczeństwa, lecz trwa wyłącznie na skutek stosowania przemocy i obecności obcych wojsk. Na pytanie słowackiego biskupa emigracyjnego Pavola Hnilicy, jaka będzie teraz polityka wschodnia Watykanu, Jan Paweł II miał odpowiedzieć, że polityka się skończyła, a rozpoczyna się misja na Wschodzie.
Pierwszym etapem tej misji była pielgrzymka do Polski w 1979 r., która stworzyła nową sytuację w bloku wschodnim. Miliony wierzących, którzy wylegli na ulice Polski, zobaczyły, że są większością. Odrzucono strach, odzyskano poczucie bycia gospodarzem we własnym domu. Od tego momentu władza komunistyczna była w defensywie. Z pewnością w Polsce, a w jakimś stopniu także w innych krajach, marksizm jako oficjalna ideologia przestał się liczyć. Pozostał zbiorowym rytuałem nomenklatury, która także odprawiała go w poczuciu konieczności wypełnienia obowiązku, a nie z przekonania. Budowanie przestrzeni wolności religijnej zaowocowało wsparciem działań, których celem było odzyskanie podmiotowości i suwerenności przez naród. W takich okolicznościach narodziła się "Solidarność".
Nie lękajcie się
Jan Paweł II od pierwszych chwil swego pontyfikatu podkreślał, że "Kościoły milczenia" mogą liczyć na jego wsparcie. Jako jednego z pierwszych przyjął na audiencji metropolitę praskiego kard. Franti˙ska Tom˙ska. Przestudiował także rezultaty dotychczasowych działań dyplomacji watykańskiej na tym obszarze. Wykorzystał przy tym doświadczenie abp. Agostina Casarolego, któremu nadal powierzył kierowanie sekretariatem ds. publicznych Kościoła i prowadzenie rozmów z przedstawicielami komunistycznych rządów. Zmienił się jednak główny podmiot, do którego skierowane było papieskie przesłanie. Nie były już nim komunistyczne rządy, lecz narody, ujarzmione, pozbawione podmiotowości, ale żywotne, w których przetrwały wiara i pamięć historyczna. Do nich zwracał się w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski w Gnieźnie (3 czerwca 1979 r.), gdy na Wzgórzu Lecha wypowiadał znamienne słowa: "Czyż Chrystus tego nie chce, czyż Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież, który nosi w swojej duszy szczególnie wyrazisty zapis dziejów własnego narodu od samego początku, ale także i dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób szczególny nie ujawnił i nie potwierdził ich obecności w Kościele? Ich szczególnego wkładu w dzieje chrześcijaństwa? (...) Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy?".
Pod jego wpływem zmieniali się biskupi w Europie Wschodniej. Metropolita praski kard. Franti˙sek Tom˙sek, wcześniej dość bojaźliwy, w okresie pontyfikatu Jana Pawła II, znajdując oparcie w Stolicy Apostolskiej, wielokrotnie zabierał głos w obronie gwałconych praw i swobód obywatelskich. Stał się jednym z największych autorytetów moralnych tamtej epoki.
Krajem, którego losem Jan Paweł II bardzo się interesował, była także Litwa. Zaraz po konklawe przekazał jako wotum na Ostrą Bramę piuskę kardynalską, w której przyjechał do Rzymu. Tam zresztą wierni natychmiast zareagowali na jego wybór. W październiku 1978 r. powstał w Wilnie Komitet Obrony Praw Ludzi Wierzących. Znakiem wsparcia papieża dla tej wspólnoty był m.in. list wysłany do przebywającego od 1957 r. na wygnaniu metropolity wileńskiego Julijonasa Steponaviiusa. Jego treść, kolportowana wśród litewskich katolików, była sygnałem, że papież nie zapomni o Związku Radzieckim. Z kolei owocem wielu cierpliwych negocjacji była w 1983 r. nominacja kardynalska dla abp. Julijansa Vaivodsa z Rygi. Umożliwiło to Watykanowi stałą łączność z katolikami z tego obszaru, gdyż Vaivods sprawował nadzór nad całą katolicką wspólnotą w ZSRR (poza Litwą). Już w czasie pierwszego spotkania z ministrem spraw zagranicznych ZSRR Andriejem Gromyką papież upomniał się o prawa katolików, co tamten skwitował burknięciem, że nie pozwoli się wtrącać w wewnętrzne sprawy ZSRR.
Zmiany nie następowały jednak szybko. Istotna była konsekwencja, z którą Jan Paweł II mówił o wolności religii i prawach człowieka jako podstawie innych wolności i reform. Papież wielokrotnie publicznie dawał także wyraz swej solidarności z prześladowanymi za wiarę. Dążył do nowych nominacji biskupich, lecz pod warunkiem, że kandydat byłby osobą wiarygodną dla Kościoła. W czasie wizyty ad limina czeskich i słowackich biskupów Kongregacja ds. Duchowieństwa wydała 8 marca 1982 r. dekret "Quidam episcopi" zabraniający duchownym uczestnictwa w organizacjach politycznych. Miało to wielkie znaczenie zwłaszcza w takich krajach jak Czechosłowacja, Węgry i Jugosławia, gdzie różne odmiany tzw. księży patriotów stanowiły realne zagrożenie dla jedności Kościoła i były elementem jego kontroli przez władze państwowe.
>Siła bezsilnych
Fundamentalna dla pontyfikatu była pierwsza papieska encyklika "Redemptor hominis" (1979). W swej ostatniej książce "Pamięć i tożsamość" Jan Paweł II napisał, że wszystko, co się w niej zawiera, przywiózł z Polski. W encyklice, nie tylko w imię obrony religii, ale i humanizmu, wystąpił z krytyką praktyki państwowego ateizmu. Przymusową ateizację określił jako "radykalną niesprawiedliwość wobec tego, co jest szczególnie głębokie w człowieku, wobec tego, co jest autentycznie ludzkie". W imię tego humanizmu kierował do wszystkich sygnatariuszy aktu końcowego z Helsinek osobisty list, w którym żądał, by prawodawstwo zapewniło pełne poszanowanie wolności sumienia i religii w jej wymiarach jednostkowych i wspólnotowych.
Papieskie nauczanie społeczne, w którego centrum znalazła się obrona godności człowieka, zostało szybko podchwycone przez opozycję w Europie Wschodniej. Jednocześnie w krajach, gdzie władze szczególnie ograniczyły prawa ludzi wierzących, a więc w Czechosłowacji, Rumunii, na Węgrzech, powstały nieformalne środowiska religijne skupione wokół wyświęcanych potajemnie biskupów. Powstające z czasem struktury, nazywane Kościołem podziemnym, znalazły partnera w opozycji politycznej. Jan Paweł II, akcentując prawo do wolności narodów i znaczenie ich tożsamości historycznej, zakorzenionej w chrześcijaństwie, budował nowy punkt odniesienia w refleksji o nich samych. Był niewątpliwie pionierem odrodzenia narodowego narodów Europy Wschodniej.
Wschodnie płuco
Ujawnione do tej pory dokumenty, zarówno z archiwów moskiewskich, jak i enerdowskiej Stasi, mówią o panice i wściekłości, z jaką kierownictwo ZSRR, a zwłaszcza szef KGB Jurij Andropow, przyjęło informację o wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Powstanie "Solidarności" zdawało się potwierdzać ich najczarniejsze scenariusze. Andropowa przerażała zwłaszcza rosnąca w czasie pontyfikatu Jana Pawła II aktywność wspólnot unickich na Ukrainie, działających od przymusowej likwidacji w 1945 r. w katakumbach.
Andropow słusznie się obawiał, że działania unitów sprzyjać będą odradzaniu się ukraińskiego nacjonalizmu. Wiedział, że dzień, w którym Ukraina upomni się o swój byt państwowy, będzie ostatnim dniem ZSRR. Papież Słowianin wzywający do poszanowania wolności religii i prawa narodów do suwerennego bytu stanowił ogromne niebezpieczeństwo dla ateistycznego imperium. Być może dlatego bułgarskie służby specjalne, znajdujące się pod całkowitą kontrolą KGB, rozpoczęły intensywny dialog z tureckim zamachowcem Mehmetem Ali Agcą, który 13 maja 1981 r. próbował przerwać ten pontyfikat i zmienić historię świata.
Powody do niepokoju na Kremlu rzeczywiście były - Jan Paweł II nie zamierzał milczeć w sprawie unitów. 17 marca 1979 r. wystosował list do kard. Josyfa Slipyja, głowy Kościoła unickiego, który za wierność Rzymowi kilkanaście lat spędził w sowieckich łagrach. Papież bronił w nim unii brzeskiej z 1596 r. i domagał się respektowania praw ukraińskich katolików. Rok później, w marcu 1980 r., zwołał do Rzymu synod Kościoła greckokatolickiego, w którym wzięli udział ukraińscy biskupi żyjący na emigracji. Wybrany został wówczas następca sędziwego kard. Slipyja, arcybiskup Myrosław Lubacziwśkyj, opiekun licznej ukraińskiej diaspory w Kanadzie. Obrona praw Kościoła unickiego była jednym z ważnych rysów misji na Wschodzie.
Kolejnym papieskim dokumentem podnoszącym rolę Kościoła unickiego dla chrześcijaństwa był list "Magnum Baptismi donum", opublikowany w styczniu 1988 r., w czasie obchodów 1000-lecia chrztu Rusi Kijowskiej. Wyrażał on nadzieję, że unici z Ukrainy będą mogli publicznie wyznawać swoją wiarę. W czerwcu 1988 r. delegacja Stolicy Apostolskiej uczestniczyła w Moskwie w obchodach milenijnych. Kard. Casaroli przekazał wtedy Michaiłowi Gorbaczowowi posłanie od Jana Pawła II. Spotkanie otwarło drogę do audiencji Gorbaczowa w Watykanie 1 grudnia 1989 r. Zapadły wtedy decyzje o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a ZSRR, a także o ponownej legalizacji Kościoła unickiego na Ukrainie.
Obrona unitów była dla Jana Pawła II nie tylko aktem sprawiedliwości i solidarności z najbardziej represjonowaną wspólnotą w czasach stalinowskich. Unici byli elementami duchowego mostu, który miał połączyć Wschód Europy z Zachodem. "Pragnieniem moim - mówił papież 11 października 1988 r. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu - jako najwyższego pasterza Kościoła powszechnego, który pochodzi ze wschodniej Europy i zna aspiracje ludów słowiańskich, tego drugiego płuca naszej wspólnej europejskiej ojczyzny, jest to, by Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje rozszerzała się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a bardziej jeszcze historia". Już w 1980 r. ogłosił obu apostołów Słowian patronami Europy, razem ze św. Benedyktem z Nursji. Z okazji 1100-lecia śmierci Metodego, 2 czerwca 1985 r., opublikował zaś encyklikę "Slavorum Apostoli", w której podkreślał aktualność ich tradycji oraz religijnego dziedzictwa dla całej Europy.
W czasach gdy "duch Jałty" nakazywał zachodnim politykom traktowanie podziałów politycznych jako niepodważalnego kanonu działania politycznego, wezwanie papieża, by Kościół przekraczał istniejące granice, oddychał dwoma płucami - wschodnim i zachodnim miało siłę prorockiego przesłania zmieniającego ludzką świadomość, budzącego nadzieję w sercach prześladowanych. Pontyfikat Jana Pawła II stał się źródłem nadziei dla społeczeństw w krajach komunistycznych. Wezwaniem do odnowy sumień i struktur, wreszcie - zapowiedzią zmian, które rzeczywiście nastąpiły.
Witając Jana Pawła II w Pradze w 1990 r., wzruszony prezydent Vaclav Havel rozpoczął: "Ojcze Święty, nie wiem, czy wiem, co to jest cud. Mimo to ośmielam się powiedzieć, że jestem w tej chwili uczestnikiem cudu". Jeden z biografów Jana Pawła II tak określił przyczynę tego cudu: "Fakty niezbicie dowodzą, że długiej wojny z komunizmem nie wygrali panowie w czarnych garniturach, dowodzący uzbrojonym po zęby wojskiem, ale jeden człowiek w białej szacie i jego ochotnicza armia ludzi, którzy w swoich działaniach wyrzekli się przemocy". W swym pierwszym wystąpieniu w czasie inauguracji pontyfikatu papież mówił: "Nie lękajcie się". Wezwanie było skierowane do wszystkich, ale na Wschodzie odbierano je szczególnie. Społeczeństwa przyjęły tam wybór Karola Wojtyły jak dar opatrzności, inaczej reagowali rządzący. Ich niepokoje trafnie ujął Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KC PZPR, który informację o wyborze skomentował: jest to wielkie wydarzenie dla narodu i "duże komplikacje dla nas".
Kościoły milczenia
Utrwalenie komunizmu w Europie Wschodniej oznaczało dla Kościołów chrześcijańskich prześladowania, często męczeństwo duchownych i świeckich. Kolejni papieże starali się w ramach swych możliwości nieść pomoc Kościołom za żelazną kurtyną. Pius XII publicznie deklarował solidarność z cierpiącymi. Protestował przeciw represjom, wspierał działania na rzecz stworzenia struktur Kościoła podziemnego. Jan XXIII i Paweł VI zmienili sposób postępowania wobec "Kościołów milczenia", jak przyjęło się nazywać wspólnoty kościelne w Europie Wschodniej. Korzystając z odprężenia na arenie międzynarodowej, starali się za pomocą działań dyplomatycznych ulżyć cierpieniom katolików na tym obszarze. Unikali jednak publicznych wystąpień na temat represji wobec Kościoła, by nie stwarzać sytuacji utrudniających dialog z władzami komunistycznymi. Zakładano wtedy, także w Watykanie, że komunizm jest systemem stabilnym, który będzie trwał długo.
Tak było do momentu, gdy papieżem został metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła. Wcześniej o tym, co się dzieje w krajach komunistycznych, papież dowiadywał się od swojej dyplomacji. Dlatego tzw. polityka wschodnia Watykanu była kształtowana głównie przez dyplomację. Jan Paweł II nie musiał pytać swoich dyplomatów, jaki jest świat za żelazną kurtyną. On przychodził z tamtego świata. Wiedział, że ideologia marksistowska jest martwa, a reżim nie cieszy się poparciem społeczeństwa, lecz trwa wyłącznie na skutek stosowania przemocy i obecności obcych wojsk. Na pytanie słowackiego biskupa emigracyjnego Pavola Hnilicy, jaka będzie teraz polityka wschodnia Watykanu, Jan Paweł II miał odpowiedzieć, że polityka się skończyła, a rozpoczyna się misja na Wschodzie.
Pierwszym etapem tej misji była pielgrzymka do Polski w 1979 r., która stworzyła nową sytuację w bloku wschodnim. Miliony wierzących, którzy wylegli na ulice Polski, zobaczyły, że są większością. Odrzucono strach, odzyskano poczucie bycia gospodarzem we własnym domu. Od tego momentu władza komunistyczna była w defensywie. Z pewnością w Polsce, a w jakimś stopniu także w innych krajach, marksizm jako oficjalna ideologia przestał się liczyć. Pozostał zbiorowym rytuałem nomenklatury, która także odprawiała go w poczuciu konieczności wypełnienia obowiązku, a nie z przekonania. Budowanie przestrzeni wolności religijnej zaowocowało wsparciem działań, których celem było odzyskanie podmiotowości i suwerenności przez naród. W takich okolicznościach narodziła się "Solidarność".
Nie lękajcie się
Jan Paweł II od pierwszych chwil swego pontyfikatu podkreślał, że "Kościoły milczenia" mogą liczyć na jego wsparcie. Jako jednego z pierwszych przyjął na audiencji metropolitę praskiego kard. Franti˙ska Tom˙ska. Przestudiował także rezultaty dotychczasowych działań dyplomacji watykańskiej na tym obszarze. Wykorzystał przy tym doświadczenie abp. Agostina Casarolego, któremu nadal powierzył kierowanie sekretariatem ds. publicznych Kościoła i prowadzenie rozmów z przedstawicielami komunistycznych rządów. Zmienił się jednak główny podmiot, do którego skierowane było papieskie przesłanie. Nie były już nim komunistyczne rządy, lecz narody, ujarzmione, pozbawione podmiotowości, ale żywotne, w których przetrwały wiara i pamięć historyczna. Do nich zwracał się w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski w Gnieźnie (3 czerwca 1979 r.), gdy na Wzgórzu Lecha wypowiadał znamienne słowa: "Czyż Chrystus tego nie chce, czyż Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież, który nosi w swojej duszy szczególnie wyrazisty zapis dziejów własnego narodu od samego początku, ale także i dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób szczególny nie ujawnił i nie potwierdził ich obecności w Kościele? Ich szczególnego wkładu w dzieje chrześcijaństwa? (...) Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy?".
Pod jego wpływem zmieniali się biskupi w Europie Wschodniej. Metropolita praski kard. Franti˙sek Tom˙sek, wcześniej dość bojaźliwy, w okresie pontyfikatu Jana Pawła II, znajdując oparcie w Stolicy Apostolskiej, wielokrotnie zabierał głos w obronie gwałconych praw i swobód obywatelskich. Stał się jednym z największych autorytetów moralnych tamtej epoki.
Krajem, którego losem Jan Paweł II bardzo się interesował, była także Litwa. Zaraz po konklawe przekazał jako wotum na Ostrą Bramę piuskę kardynalską, w której przyjechał do Rzymu. Tam zresztą wierni natychmiast zareagowali na jego wybór. W październiku 1978 r. powstał w Wilnie Komitet Obrony Praw Ludzi Wierzących. Znakiem wsparcia papieża dla tej wspólnoty był m.in. list wysłany do przebywającego od 1957 r. na wygnaniu metropolity wileńskiego Julijonasa Steponaviiusa. Jego treść, kolportowana wśród litewskich katolików, była sygnałem, że papież nie zapomni o Związku Radzieckim. Z kolei owocem wielu cierpliwych negocjacji była w 1983 r. nominacja kardynalska dla abp. Julijansa Vaivodsa z Rygi. Umożliwiło to Watykanowi stałą łączność z katolikami z tego obszaru, gdyż Vaivods sprawował nadzór nad całą katolicką wspólnotą w ZSRR (poza Litwą). Już w czasie pierwszego spotkania z ministrem spraw zagranicznych ZSRR Andriejem Gromyką papież upomniał się o prawa katolików, co tamten skwitował burknięciem, że nie pozwoli się wtrącać w wewnętrzne sprawy ZSRR.
Zmiany nie następowały jednak szybko. Istotna była konsekwencja, z którą Jan Paweł II mówił o wolności religii i prawach człowieka jako podstawie innych wolności i reform. Papież wielokrotnie publicznie dawał także wyraz swej solidarności z prześladowanymi za wiarę. Dążył do nowych nominacji biskupich, lecz pod warunkiem, że kandydat byłby osobą wiarygodną dla Kościoła. W czasie wizyty ad limina czeskich i słowackich biskupów Kongregacja ds. Duchowieństwa wydała 8 marca 1982 r. dekret "Quidam episcopi" zabraniający duchownym uczestnictwa w organizacjach politycznych. Miało to wielkie znaczenie zwłaszcza w takich krajach jak Czechosłowacja, Węgry i Jugosławia, gdzie różne odmiany tzw. księży patriotów stanowiły realne zagrożenie dla jedności Kościoła i były elementem jego kontroli przez władze państwowe.
>Siła bezsilnych
Fundamentalna dla pontyfikatu była pierwsza papieska encyklika "Redemptor hominis" (1979). W swej ostatniej książce "Pamięć i tożsamość" Jan Paweł II napisał, że wszystko, co się w niej zawiera, przywiózł z Polski. W encyklice, nie tylko w imię obrony religii, ale i humanizmu, wystąpił z krytyką praktyki państwowego ateizmu. Przymusową ateizację określił jako "radykalną niesprawiedliwość wobec tego, co jest szczególnie głębokie w człowieku, wobec tego, co jest autentycznie ludzkie". W imię tego humanizmu kierował do wszystkich sygnatariuszy aktu końcowego z Helsinek osobisty list, w którym żądał, by prawodawstwo zapewniło pełne poszanowanie wolności sumienia i religii w jej wymiarach jednostkowych i wspólnotowych.
Papieskie nauczanie społeczne, w którego centrum znalazła się obrona godności człowieka, zostało szybko podchwycone przez opozycję w Europie Wschodniej. Jednocześnie w krajach, gdzie władze szczególnie ograniczyły prawa ludzi wierzących, a więc w Czechosłowacji, Rumunii, na Węgrzech, powstały nieformalne środowiska religijne skupione wokół wyświęcanych potajemnie biskupów. Powstające z czasem struktury, nazywane Kościołem podziemnym, znalazły partnera w opozycji politycznej. Jan Paweł II, akcentując prawo do wolności narodów i znaczenie ich tożsamości historycznej, zakorzenionej w chrześcijaństwie, budował nowy punkt odniesienia w refleksji o nich samych. Był niewątpliwie pionierem odrodzenia narodowego narodów Europy Wschodniej.
Wschodnie płuco
Ujawnione do tej pory dokumenty, zarówno z archiwów moskiewskich, jak i enerdowskiej Stasi, mówią o panice i wściekłości, z jaką kierownictwo ZSRR, a zwłaszcza szef KGB Jurij Andropow, przyjęło informację o wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Powstanie "Solidarności" zdawało się potwierdzać ich najczarniejsze scenariusze. Andropowa przerażała zwłaszcza rosnąca w czasie pontyfikatu Jana Pawła II aktywność wspólnot unickich na Ukrainie, działających od przymusowej likwidacji w 1945 r. w katakumbach.
Andropow słusznie się obawiał, że działania unitów sprzyjać będą odradzaniu się ukraińskiego nacjonalizmu. Wiedział, że dzień, w którym Ukraina upomni się o swój byt państwowy, będzie ostatnim dniem ZSRR. Papież Słowianin wzywający do poszanowania wolności religii i prawa narodów do suwerennego bytu stanowił ogromne niebezpieczeństwo dla ateistycznego imperium. Być może dlatego bułgarskie służby specjalne, znajdujące się pod całkowitą kontrolą KGB, rozpoczęły intensywny dialog z tureckim zamachowcem Mehmetem Ali Agcą, który 13 maja 1981 r. próbował przerwać ten pontyfikat i zmienić historię świata.
Powody do niepokoju na Kremlu rzeczywiście były - Jan Paweł II nie zamierzał milczeć w sprawie unitów. 17 marca 1979 r. wystosował list do kard. Josyfa Slipyja, głowy Kościoła unickiego, który za wierność Rzymowi kilkanaście lat spędził w sowieckich łagrach. Papież bronił w nim unii brzeskiej z 1596 r. i domagał się respektowania praw ukraińskich katolików. Rok później, w marcu 1980 r., zwołał do Rzymu synod Kościoła greckokatolickiego, w którym wzięli udział ukraińscy biskupi żyjący na emigracji. Wybrany został wówczas następca sędziwego kard. Slipyja, arcybiskup Myrosław Lubacziwśkyj, opiekun licznej ukraińskiej diaspory w Kanadzie. Obrona praw Kościoła unickiego była jednym z ważnych rysów misji na Wschodzie.
Kolejnym papieskim dokumentem podnoszącym rolę Kościoła unickiego dla chrześcijaństwa był list "Magnum Baptismi donum", opublikowany w styczniu 1988 r., w czasie obchodów 1000-lecia chrztu Rusi Kijowskiej. Wyrażał on nadzieję, że unici z Ukrainy będą mogli publicznie wyznawać swoją wiarę. W czerwcu 1988 r. delegacja Stolicy Apostolskiej uczestniczyła w Moskwie w obchodach milenijnych. Kard. Casaroli przekazał wtedy Michaiłowi Gorbaczowowi posłanie od Jana Pawła II. Spotkanie otwarło drogę do audiencji Gorbaczowa w Watykanie 1 grudnia 1989 r. Zapadły wtedy decyzje o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a ZSRR, a także o ponownej legalizacji Kościoła unickiego na Ukrainie.
Obrona unitów była dla Jana Pawła II nie tylko aktem sprawiedliwości i solidarności z najbardziej represjonowaną wspólnotą w czasach stalinowskich. Unici byli elementami duchowego mostu, który miał połączyć Wschód Europy z Zachodem. "Pragnieniem moim - mówił papież 11 października 1988 r. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu - jako najwyższego pasterza Kościoła powszechnego, który pochodzi ze wschodniej Europy i zna aspiracje ludów słowiańskich, tego drugiego płuca naszej wspólnej europejskiej ojczyzny, jest to, by Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje rozszerzała się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a bardziej jeszcze historia". Już w 1980 r. ogłosił obu apostołów Słowian patronami Europy, razem ze św. Benedyktem z Nursji. Z okazji 1100-lecia śmierci Metodego, 2 czerwca 1985 r., opublikował zaś encyklikę "Slavorum Apostoli", w której podkreślał aktualność ich tradycji oraz religijnego dziedzictwa dla całej Europy.
W czasach gdy "duch Jałty" nakazywał zachodnim politykom traktowanie podziałów politycznych jako niepodważalnego kanonu działania politycznego, wezwanie papieża, by Kościół przekraczał istniejące granice, oddychał dwoma płucami - wschodnim i zachodnim miało siłę prorockiego przesłania zmieniającego ludzką świadomość, budzącego nadzieję w sercach prześladowanych. Pontyfikat Jana Pawła II stał się źródłem nadziei dla społeczeństw w krajach komunistycznych. Wezwaniem do odnowy sumień i struktur, wreszcie - zapowiedzią zmian, które rzeczywiście nastąpiły.
Więcej możesz przeczytać w 14/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.