W ciągu 15 lat obowiązywania embarga z Europy dostarczono do Chin broń wartą 400 mln dolarów
Tę wizytę Hu Jintao zapamięta do końca życia. Pod koniec stycznia 2004 r. Francja witała go czerwonymi dywanami, podświetloną na czerwono wieżą Eiffla, barwnymi obchodami roku Chin, możliwością wygłoszenia przemówienia w Zgromadzeniu Narodowym i zachwytami ze strony lewicującej prasy. 40 lat wcześniej Francja jako jeden z pierwszych krajów europejskich uznała komunistyczne Chiny Mao Zedonga. Trud się opłacił. Hu Jintao obiecał, że China Southern Airlines kupi 21 airbusów. Dalsze uroczystości zaplanowano tak, by chiński gość przypadkiem nie zobaczył protestów obrońców praw człowieka.
Europa zakochała się w chińskim juanie. Chiny nie ukrywają, że dobre stosunki polityczne oznaczają udany biznes. Kiedy w grudniu ubiegłego roku do Chin wybierał się Gerhard Schroeder, o miejsca w delegacji zabiegali prezesi 150 firm (ostatecznie pojechało tylko 43 przedsiębiorców). Dla Niemiec - największego partnera handlowego Chin w UE - takie "polityczno-biznesowe" wycieczki (próbował to w Azji kopiować premier Marek Belka) kończą się zwykle pełną sakiewką. Podczas wizyty Schroedera w Chinach Siemens sprzedał 180 lokomotyw wartych 380 mln euro.
Embargo nie dla nas
"Jeśli Chińczycy nie kupią od nas nowoczesnych technologii wojskowych, to w ciągu pięciu lat z pomocą lub bez pomocy Zachodu i tak je zdobędą. Zniesienie embarga to lepsza ochrona niż utrzymanie restrykcji" - tłumaczyła niedawno na łamach "Financial Times" Michele Alliot-Marie, francuska minister obrony.
W czerwcu 1989 r. po krwawym stłumieniu protestów na placu Tiananmen europejskie kraje nałożyły embargo na handel bronią z Chinami. Teraz chcą je znieść. Jak tłumaczą przywódcy Francji i Niemiec, to wcale nie oznacza, że Europa będzie sprzedawać broń do Chin. Tymczasem Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy przez cały czas obowiązywania embarga zbroiły Chiny. Tylko w pierwszym roku Francja dostarczyła do Chin osiem helikopterów SA 342 Gazelle i 240 pocisków przeciwczołgowych HOT-2. W latach 1994-2002 wysłała do Chin 14 radarów Castor-2. Brytyjczycy sprzedali radary lotnicze Searchwater i silniki Spey produkowane przez Rolls RoyceŐa, które zostały wykorzystane w myśliwcach JH-7. Włosi zaoferowali radary RTN-20S, a niemiecki DaimlerChrysler budował "cywilne" silniki, które pływają w łodziach podwodnych klasy Song. W ciągu piętnastu lat obowiązywania embarga z Europy do Chin sprzedano lub dostarczono w częściach broń wartą 400 mln dolarów.
Dogonić i wyprzedzić
Głównym lobby naciskającym na zniesienie embarga są europejskie konsorcja zbrojeniowe. Europa, chcąc "dogonić i wyprzedzić" USA na polu nowoczesnego uzbrojenia, powołała kilka wielonarodowych konsorcjów zbrojeniowych. Tak powstało konsorcjum Eurofighter GmbH, koncern EADS (główny udziałowiec Airbusa) czy konsorcjum MBDA, które opracowuje pocisk powietrze-powietrze Meteor dla nowych maszyn europejskich (Gripen, Ra-
fale i Typhoon).
Mimo zaangażowania rządów europejskie programy zbrojeniowe działają niemrawo. Produkcja europejskiego samolotu wielozadaniowego trwa niemal 30 lat, choć eurofightery miały trafić do służby już 10 lat temu. Podobnie jest z airbusem, który jako samolot rozpoznania, dowodzenia i latająca cysterna nie sprzedaje się najlepiej. Do jego produkcji Francja i Niemcy muszą dokładać z budżetu. Kontrakty z Chin byłyby więc żyłą złota.
Azjatyckie przetasowania
Chińczycy nie ukrywają, że zamierzają kupować. Pekin zapowiedział, że zamówi w Rosji 300 myśliwców Suhoj, 40 transportowców Ił-76 i 300 pocisków ziemia-powietrze S-300. Rosja jednak coraz mniej chętnie sprzedaje broń do Chin, obawiając się, że potęga wojskowa południowego sąsiada może się obrócić przeciwko niej.
Podobnie uważa większość ekspertów obserwujących sytuację we wschodniej Azji. Według analityków z ośrodka badawczego Stratfor, w tym rejonie następuje dramatyczna zmiana układu sił. Jednym z jego elementów jest regionalny wyścig zbrojeń. To dlatego Japonia odstępuje od powojennego pacyfizmu, a Korea Południowa w odpowiedzi na poczynania Tokio i zagrożenie z północy stara się prowadzić oddzielną, niezależną od USA politykę wojskową.
John Mearsheimer, politolog z University of Chicago, badacz przyczyn wielkich wojen, uważa, że pokojowy rozwój Chin jest niemożliwy i w przyszłości USA mogą się uwikłać w poważny konflikt w tym rejonie. Stany Zjednoczone, zobowiązane na mocy traktatu, w wypadku agresji na Tajwan będą zmuszone do obrony wyspy. W tej sprawie istnieje w USA polityczna zgoda. Izba Reprezentantów stosunkiem głosów 411:3 przegłosowała uchwałę wzywającą UE do nieznoszenia embarga.
Kodeks zamiast embarga
Dyskusja, która toczy się w unii w sprawie embarga, przybrała formę rozprawy o demokratycznych i szanujących prawa człowieka Chinach. Nikt nie mówi wprost, że chodzi o pieniądze i wsparcie polityczne (Chiny obiecały, że poprą starania Niemiec o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ). Pojawiają się za to argumenty, że Chiny zasłużyły na to, by traktować je "z należytą powagą" i ich "nie dyskryminować". Mówi się o chińskich przemianach jako "o wiele skuteczniejszych niż reformy Gorbaczowa". Z kolei Chińczycy argumentują, że choć chcą zniesienia embarga, to nie zależy im na broni z Europy, bo "nie mają pieniędzy". Co ciekawe, silny argument polityczny przemawiający - zgodnie z kierunkiem myślenia w Berlinie i Paryżu - za zniesieniem zakazu pojawił się w chińskiej prasie. Pod koniec lutego w "Huanqiu Shibao" ukazał się tekst mówiący o "zniesieniu dwuwładzy między ONZ a USA" przez reformę ONZ. Było to jawne zaproszenie do budowy świata wielobiegunowego wraz z Chinami.
Chirac jak Napoleon
Waszyngton dał jasno do zrozumienia, że zniesienie embarga będzie się wiązało z akcjami odwetowymi. Nie ostudziło to europejskich zapałów. Dopiero przyjęcie przez Chiny ustawy antysecesyjnej okazało się kubłem zimnej wody. Z pomysłu wycofały się niemieckie opozycyjne CDU/CSU i FDP oraz koalicyjny partner SPD - Zieloni. Podobnie na ustawę zareagowała część francuskiej prasy. Powoli wycofuje się też Tony Blair, który wie, że za prezydencji Luksemburga w Unii Europejskiej pomysłu nie uda się zrealizować, a nie chciałby, by sprawa położyła się cieniem na brytyjskiej prezydencji. Do Chin napłynęły sygnały uspokajające europejską reakcję na ustawę antysecesyjną. "Chiny będą dążyć do pokojowego rozwiązania i pokojowej reunifikacji Tajwanu z macierzą" - zapewniał w Brukseli Li Zhaoxing, chiński minister spraw zagranicznych.
Jacques Chirac przeszedł jednak do kontrofensywy i tuż przed odlotem do Japonii powtórzył, że popiera zniesienie embarga. Napoleon zwykł mawiać, że "niemożliwe" to nie jest słowo francuskie. Prezydent Francji widocznie wierzy, że Napoleon miał rację.
Europa zakochała się w chińskim juanie. Chiny nie ukrywają, że dobre stosunki polityczne oznaczają udany biznes. Kiedy w grudniu ubiegłego roku do Chin wybierał się Gerhard Schroeder, o miejsca w delegacji zabiegali prezesi 150 firm (ostatecznie pojechało tylko 43 przedsiębiorców). Dla Niemiec - największego partnera handlowego Chin w UE - takie "polityczno-biznesowe" wycieczki (próbował to w Azji kopiować premier Marek Belka) kończą się zwykle pełną sakiewką. Podczas wizyty Schroedera w Chinach Siemens sprzedał 180 lokomotyw wartych 380 mln euro.
Embargo nie dla nas
"Jeśli Chińczycy nie kupią od nas nowoczesnych technologii wojskowych, to w ciągu pięciu lat z pomocą lub bez pomocy Zachodu i tak je zdobędą. Zniesienie embarga to lepsza ochrona niż utrzymanie restrykcji" - tłumaczyła niedawno na łamach "Financial Times" Michele Alliot-Marie, francuska minister obrony.
W czerwcu 1989 r. po krwawym stłumieniu protestów na placu Tiananmen europejskie kraje nałożyły embargo na handel bronią z Chinami. Teraz chcą je znieść. Jak tłumaczą przywódcy Francji i Niemiec, to wcale nie oznacza, że Europa będzie sprzedawać broń do Chin. Tymczasem Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy przez cały czas obowiązywania embarga zbroiły Chiny. Tylko w pierwszym roku Francja dostarczyła do Chin osiem helikopterów SA 342 Gazelle i 240 pocisków przeciwczołgowych HOT-2. W latach 1994-2002 wysłała do Chin 14 radarów Castor-2. Brytyjczycy sprzedali radary lotnicze Searchwater i silniki Spey produkowane przez Rolls RoyceŐa, które zostały wykorzystane w myśliwcach JH-7. Włosi zaoferowali radary RTN-20S, a niemiecki DaimlerChrysler budował "cywilne" silniki, które pływają w łodziach podwodnych klasy Song. W ciągu piętnastu lat obowiązywania embarga z Europy do Chin sprzedano lub dostarczono w częściach broń wartą 400 mln dolarów.
Dogonić i wyprzedzić
Głównym lobby naciskającym na zniesienie embarga są europejskie konsorcja zbrojeniowe. Europa, chcąc "dogonić i wyprzedzić" USA na polu nowoczesnego uzbrojenia, powołała kilka wielonarodowych konsorcjów zbrojeniowych. Tak powstało konsorcjum Eurofighter GmbH, koncern EADS (główny udziałowiec Airbusa) czy konsorcjum MBDA, które opracowuje pocisk powietrze-powietrze Meteor dla nowych maszyn europejskich (Gripen, Ra-
fale i Typhoon).
Mimo zaangażowania rządów europejskie programy zbrojeniowe działają niemrawo. Produkcja europejskiego samolotu wielozadaniowego trwa niemal 30 lat, choć eurofightery miały trafić do służby już 10 lat temu. Podobnie jest z airbusem, który jako samolot rozpoznania, dowodzenia i latająca cysterna nie sprzedaje się najlepiej. Do jego produkcji Francja i Niemcy muszą dokładać z budżetu. Kontrakty z Chin byłyby więc żyłą złota.
Azjatyckie przetasowania
Chińczycy nie ukrywają, że zamierzają kupować. Pekin zapowiedział, że zamówi w Rosji 300 myśliwców Suhoj, 40 transportowców Ił-76 i 300 pocisków ziemia-powietrze S-300. Rosja jednak coraz mniej chętnie sprzedaje broń do Chin, obawiając się, że potęga wojskowa południowego sąsiada może się obrócić przeciwko niej.
Podobnie uważa większość ekspertów obserwujących sytuację we wschodniej Azji. Według analityków z ośrodka badawczego Stratfor, w tym rejonie następuje dramatyczna zmiana układu sił. Jednym z jego elementów jest regionalny wyścig zbrojeń. To dlatego Japonia odstępuje od powojennego pacyfizmu, a Korea Południowa w odpowiedzi na poczynania Tokio i zagrożenie z północy stara się prowadzić oddzielną, niezależną od USA politykę wojskową.
John Mearsheimer, politolog z University of Chicago, badacz przyczyn wielkich wojen, uważa, że pokojowy rozwój Chin jest niemożliwy i w przyszłości USA mogą się uwikłać w poważny konflikt w tym rejonie. Stany Zjednoczone, zobowiązane na mocy traktatu, w wypadku agresji na Tajwan będą zmuszone do obrony wyspy. W tej sprawie istnieje w USA polityczna zgoda. Izba Reprezentantów stosunkiem głosów 411:3 przegłosowała uchwałę wzywającą UE do nieznoszenia embarga.
Kodeks zamiast embarga
Dyskusja, która toczy się w unii w sprawie embarga, przybrała formę rozprawy o demokratycznych i szanujących prawa człowieka Chinach. Nikt nie mówi wprost, że chodzi o pieniądze i wsparcie polityczne (Chiny obiecały, że poprą starania Niemiec o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ). Pojawiają się za to argumenty, że Chiny zasłużyły na to, by traktować je "z należytą powagą" i ich "nie dyskryminować". Mówi się o chińskich przemianach jako "o wiele skuteczniejszych niż reformy Gorbaczowa". Z kolei Chińczycy argumentują, że choć chcą zniesienia embarga, to nie zależy im na broni z Europy, bo "nie mają pieniędzy". Co ciekawe, silny argument polityczny przemawiający - zgodnie z kierunkiem myślenia w Berlinie i Paryżu - za zniesieniem zakazu pojawił się w chińskiej prasie. Pod koniec lutego w "Huanqiu Shibao" ukazał się tekst mówiący o "zniesieniu dwuwładzy między ONZ a USA" przez reformę ONZ. Było to jawne zaproszenie do budowy świata wielobiegunowego wraz z Chinami.
Chirac jak Napoleon
Waszyngton dał jasno do zrozumienia, że zniesienie embarga będzie się wiązało z akcjami odwetowymi. Nie ostudziło to europejskich zapałów. Dopiero przyjęcie przez Chiny ustawy antysecesyjnej okazało się kubłem zimnej wody. Z pomysłu wycofały się niemieckie opozycyjne CDU/CSU i FDP oraz koalicyjny partner SPD - Zieloni. Podobnie na ustawę zareagowała część francuskiej prasy. Powoli wycofuje się też Tony Blair, który wie, że za prezydencji Luksemburga w Unii Europejskiej pomysłu nie uda się zrealizować, a nie chciałby, by sprawa położyła się cieniem na brytyjskiej prezydencji. Do Chin napłynęły sygnały uspokajające europejską reakcję na ustawę antysecesyjną. "Chiny będą dążyć do pokojowego rozwiązania i pokojowej reunifikacji Tajwanu z macierzą" - zapewniał w Brukseli Li Zhaoxing, chiński minister spraw zagranicznych.
Jacques Chirac przeszedł jednak do kontrofensywy i tuż przed odlotem do Japonii powtórzył, że popiera zniesienie embarga. Napoleon zwykł mawiać, że "niemożliwe" to nie jest słowo francuskie. Prezydent Francji widocznie wierzy, że Napoleon miał rację.
Więcej możesz przeczytać w 14/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.