Pokolenia spadkobierców dzieła wielkiego papieża Jana Pawła II żyć będą do końca świata
"Przecież nie cały umieram.
To, co we mnie niezniszczalne trwa"
Jan Paweł II
"Tryptyk rzymski"
Pokolenia spadkobierców dzieła wielkiego papieża Jana Pawła II żyć będą do końca świata
Ja żyję w przeświadczeniu, że we wszystkim, co mówię i robię w związku z moim powołaniem i posłannictwem, z moją służbą, dzieje się coś, co nie jest wyłącznie moją inicjatywą. Wiem, że to nie tylko ja jestem czynny w tym, co robię jako następca Piotra". Te słowa wypowiedział Jan Paweł II w zakończeniu opublikowanych niedawno rozmów z Nim, umieszczonych w książce "Pamięć i tożsamość". A jednak wbrew temu, co potem mówi, że byłoby śmieszne, gdyby uważał, że to papież własnoręcznie obalił komunizm, to on stał się ziemskim demiurgiem epokowych zmian w Europie i na świecie. Nie zrobił tego sam, ale bez Niego, bez duchowego przywództwa papieża Polaka niemożliwa byłaby wiosna ludów Europy Środkowo-Wschodniej. Do dziś żylibyśmy marzeniem o wolności, demokracji, w poczuciu niemocy i bezsensu życia, nienawidząc siebie i pogardzając innymi.
Świętując i radując się 16 października 1978 r., nie zdawaliśmy sobie sprawy, że słynne słowa "Habemus papam" będą miały tak magiczną moc i otworzą nową epokę, epokę Jana Pawła II. Jedenaście lat później upadł najtrwalszy z totalitaryzmów XX wieku - komunizm, a dokonała tego wielomilionowa, nie uzbrojona armia ludzi "Solidarności", którymi dowodził kapral Lech Wałęsa, a przewodził i dawał siłę Jan Paweł II. Niewyobrażalne stało się faktem, niemożliwe dostępne było w zasięgu ręki. Rzeczpospolita wróciła do rodziny wolnych, suwerennych państw i stała się trwałym ogniwem Europy, co było marzeniem wielu pokoleń Polaków. Czy byłoby to możliwe, gdyby nie było Jana Pawła II? Oczywiście, że nie, bo jeśli byłoby możliwe, to stałoby się wcześniej.
"Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń.
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń".
Te poruszające strofy z wiersza Juliusza Słowackiego zarecytował na prywatnym spotkaniu na początku pontyfikatu szkolny przyjaciel z Wadowic - Romański. To sentymentalne spotkanie grupy kolegów z gimnazjum wspomina w książce "Papież nieznany" Jerzy Kluger, kolega z klasy i przyjaciel Lolka, jak wówczas nazywano Karola. Papież, usłyszawszy te słynne strofy, nie krył zażenowania, choć oddawały one nastrój Polaków przed pierwszą pielgrzymką do ojczyzny. Dzisiaj można powiedzieć: i stało się to, co przepowiadał wieszcz. I łatwiej w to uwierzyć, niż zrozumieć fenomen siły wiary, zwłaszcza w XXI wieku.
Trudno zrozumieć, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że przyszło nam żyć w epoce Jana Pawła II - papieża, który miał tak wielki wpływ na miliony wierzących i niewierzących, a także wyznawców innych religii. Epoka Jana Pawła II dokonała zamknięcia XX wieku, wieku pogardy dla najwyższych wartości, wieku Holocaustu i masowych zbrodni dokonywanych w imię nieludzkich praw reżimów faszystowskiego i komunistycznego.
"Ile dywizji ma papież?" - pytał swego czasu Stalin, nie kryjąc pogardy wobec wiary i Kościoła. Epoka Jana Pawła II pokazała siłę dywizji papieskich, które bez użycia broni zmieniły świat. Dzisiaj te niezliczone dywizje Jana Pawła II na całym świecie towarzyszyły Mu w cierpieniu i były przy Nim w ostatniej drodze w świecie doczesnym. Ten ziemski, globalny smutek i żal nie mają precedensu w dziejach ludzkości. Nikt nigdy z żyjących nie dokonał takiego zjednoczenia setek milionów mieszkańców Ziemi. Czyż nie jest to dowód wielkości Jana Pawła II, najbliższego z wielkich i największego z najbliższych?
Jan Paweł II nie odejdzie dopóty, dopóki my nie odejdziemy od Niego. Czy w ogóle można pożegnać Jana Pawła II? Myślę, że jest to niemożliwe tak długo, jak długo będą żyli spadkobiercy Jego epoki. A kolejne pokolenia spadkobierców dzieła wielkiego papieża Jana Pawła II żyć będą do końca świata. Nieśmiertelny pozostaje z nami.
To, co we mnie niezniszczalne trwa"
Jan Paweł II
"Tryptyk rzymski"
Pokolenia spadkobierców dzieła wielkiego papieża Jana Pawła II żyć będą do końca świata
Ja żyję w przeświadczeniu, że we wszystkim, co mówię i robię w związku z moim powołaniem i posłannictwem, z moją służbą, dzieje się coś, co nie jest wyłącznie moją inicjatywą. Wiem, że to nie tylko ja jestem czynny w tym, co robię jako następca Piotra". Te słowa wypowiedział Jan Paweł II w zakończeniu opublikowanych niedawno rozmów z Nim, umieszczonych w książce "Pamięć i tożsamość". A jednak wbrew temu, co potem mówi, że byłoby śmieszne, gdyby uważał, że to papież własnoręcznie obalił komunizm, to on stał się ziemskim demiurgiem epokowych zmian w Europie i na świecie. Nie zrobił tego sam, ale bez Niego, bez duchowego przywództwa papieża Polaka niemożliwa byłaby wiosna ludów Europy Środkowo-Wschodniej. Do dziś żylibyśmy marzeniem o wolności, demokracji, w poczuciu niemocy i bezsensu życia, nienawidząc siebie i pogardzając innymi.
Świętując i radując się 16 października 1978 r., nie zdawaliśmy sobie sprawy, że słynne słowa "Habemus papam" będą miały tak magiczną moc i otworzą nową epokę, epokę Jana Pawła II. Jedenaście lat później upadł najtrwalszy z totalitaryzmów XX wieku - komunizm, a dokonała tego wielomilionowa, nie uzbrojona armia ludzi "Solidarności", którymi dowodził kapral Lech Wałęsa, a przewodził i dawał siłę Jan Paweł II. Niewyobrażalne stało się faktem, niemożliwe dostępne było w zasięgu ręki. Rzeczpospolita wróciła do rodziny wolnych, suwerennych państw i stała się trwałym ogniwem Europy, co było marzeniem wielu pokoleń Polaków. Czy byłoby to możliwe, gdyby nie było Jana Pawła II? Oczywiście, że nie, bo jeśli byłoby możliwe, to stałoby się wcześniej.
"Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń.
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń".
Te poruszające strofy z wiersza Juliusza Słowackiego zarecytował na prywatnym spotkaniu na początku pontyfikatu szkolny przyjaciel z Wadowic - Romański. To sentymentalne spotkanie grupy kolegów z gimnazjum wspomina w książce "Papież nieznany" Jerzy Kluger, kolega z klasy i przyjaciel Lolka, jak wówczas nazywano Karola. Papież, usłyszawszy te słynne strofy, nie krył zażenowania, choć oddawały one nastrój Polaków przed pierwszą pielgrzymką do ojczyzny. Dzisiaj można powiedzieć: i stało się to, co przepowiadał wieszcz. I łatwiej w to uwierzyć, niż zrozumieć fenomen siły wiary, zwłaszcza w XXI wieku.
Trudno zrozumieć, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że przyszło nam żyć w epoce Jana Pawła II - papieża, który miał tak wielki wpływ na miliony wierzących i niewierzących, a także wyznawców innych religii. Epoka Jana Pawła II dokonała zamknięcia XX wieku, wieku pogardy dla najwyższych wartości, wieku Holocaustu i masowych zbrodni dokonywanych w imię nieludzkich praw reżimów faszystowskiego i komunistycznego.
"Ile dywizji ma papież?" - pytał swego czasu Stalin, nie kryjąc pogardy wobec wiary i Kościoła. Epoka Jana Pawła II pokazała siłę dywizji papieskich, które bez użycia broni zmieniły świat. Dzisiaj te niezliczone dywizje Jana Pawła II na całym świecie towarzyszyły Mu w cierpieniu i były przy Nim w ostatniej drodze w świecie doczesnym. Ten ziemski, globalny smutek i żal nie mają precedensu w dziejach ludzkości. Nikt nigdy z żyjących nie dokonał takiego zjednoczenia setek milionów mieszkańców Ziemi. Czyż nie jest to dowód wielkości Jana Pawła II, najbliższego z wielkich i największego z najbliższych?
Jan Paweł II nie odejdzie dopóty, dopóki my nie odejdziemy od Niego. Czy w ogóle można pożegnać Jana Pawła II? Myślę, że jest to niemożliwe tak długo, jak długo będą żyli spadkobiercy Jego epoki. A kolejne pokolenia spadkobierców dzieła wielkiego papieża Jana Pawła II żyć będą do końca świata. Nieśmiertelny pozostaje z nami.
Więcej możesz przeczytać w 14/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.