Eliza Olczyk: 27 lat wolnej Polski. Jakie są pani pierwsze skojarzenia?
Prof. Magdalena Środa: Postęp, stabilny dobrobyt i w miarę stabilny system polityczny, oczywiście ze wszystkimi mankamentami, które tym wartościom towarzyszą.
Jakie to mankamenty?
Wolność powoduje nierówności. Mnie szczególnie dotyka brak równości kobiet. Uznano, że trzeba wzmocnić naszą katolickość i rodzinocentryczność: odwdzięczyć się Kościołowi, a kobiety zagonić do domów. Brak było aprobaty dla postaw liberalnych, indywidualistycznych. Sprzyjał temu system edukacji.
Co się pani w nim nie podoba?
Że ogłupia, że sprowadza się do przekazywania i weryfikowania, że nie uczy samodzielności, debaty, postaw obywatelskich, wreszcie, że nie uczy myślenia, tylko zdawania testów, że nie przygotowuje do przyszłości, tylko do wychwalania przeszłości, że skazuje młodzież na katechezę prowadzoną w większości przez osoby niekompetentne. Jesteśmy społeczeństwem dobrobytu i liberalnej demokracji, ale pod względem światopoglądowym dryfujemy w XIX w., a nawet jeszcze dalej, w kierunku średniowiecza. A wracając do kobiet, w 1990 r., kiedy premier Jan Krzysztof Bielecki oddał władzę nad żłobkami i przedszkolami samorządom, dobrze wiedział, że konsekwencją tej decyzji będzie zamykanie tych placówek. I tak zaczął się proces „udomawiania” kobiet.
Przecież kobiety nie wróciły do domów i nie dały się zepchnąć do tradycyjnych ról matek i żon. Mało tego, rząd musiał wprowadzić program 500 plus, żeby zachęcić je do rodzenia i wychowywania dzieci.
Nie wróciły, bo nie mogły, bo dochód domowy był zbyt mały, musiały pracować i chciały. Ale teraz wielu się wydaje, że już nie muszą. 500 plus mniej służy rodzeniu dzieci, a bardziej neutralizacji aktywności kobiet. PiS będzie miał ogromną rzeszę wyborców zależnych od jego rządów i zdanych na nie. Upupionych. Gdyby rząd uznawał aspiracje zawodowe kobiet, to by te pieniądze zainwestował w sieć żłobków i przedszkoli. Gdyby rząd chciał naprawdę zwiększyć współczynniki demograficzne, to dostrzegłyby, że jedną z barier jest brak partnerskich relacji w rodzinie. Kobiety wiedzą, że nikt im nie będzie pomagał. By przeciwdziałać nierównowadze, trzeba wprowadzić edukację genderową. Wychować pokolenia, które potrafią dzielić się obowiązkami domowymi. Robi to się w Irlandii, we Włoszech. Naszym władcom wydaje się, że jedyne czego trzeba kobiecie, to dzieci i pieniędzy. Bo są zbyt głupie, żeby pomyśleć o emeryturze, niezależności, czy własnych aspiracjach zawodowych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.