Śniło mi się, że na urodziny babci zaprosiłam trzyosobowy boysband z ONR, choć babcia, odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, już dawno nie żyje. Chłopcy byli bardzo sympatyczni, ubrani jak oddziały SA, tylko zamiast brunatnych koszul mieli beżowe, dokładnie takie, jakie w PRL nosiła Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej. Ładnie śpiewali i zgrabnie im wychodziła choreografia. Refren piosenki, zarówno słowa, jak i towarzyszący im ruch, był łatwy do zapamiętania – prawe ramię wyciągnięte w geście „sieg heil” i radosny śpiewny okrzyk – „heil Hitler!” Ekipa ONR była supportem dla prawdziwej gwiazdy babcinych urodzin – kapeli Polski Walczącej i Żołnierzy Wyklętych. Kapela ubrała się w patriotyczne koszulki i niemieckie hełmy z okresu II wojny światowej. Hełmy były za duże i każdy z muzyków, rosłych chłopów, wyglądał jak Mały Powstaniec. Polska Walcząca i Żołnierze Wyklęci grali ostrego rocka, a perkusista strasznie dawał po garach. Sąsiad z dołu przyszedł z awanturą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.