JAN ROKITA
W reakcji na emocjonalne uniesienie, w jakie wpadła w Sejmie premier Beata Szydło, gorączka myślowa ogarnęła także opozycyjnych polityków i publicystów. Pani premier, ni z tego, ni z owego, zaczęła z trybuny sejmowej krzyczeć na Europę, iż ta, „jeśli nie wstanie z kolan, to będzie opłakiwać swoje dzieci”. Poetycka metafora miała się zapewne odnosić do koszmarnego zamachu w Manchesterze. Ale Bóg tylko raczy wiedzieć, przed kim (według pani premier) owa Europa teraz klęczy i w jaki sposób „powstanie z kolan” miałoby zapobiec na przyszłość terroryzmowi. Raczej można przypuszczać, że w przypływie ferworu, bez myślowego ładu i składu, pani premier poskładała znane jej już wcześniej propagandowe slogany i wykrzyczała je z trybuny. A jakość współczesnych debat parlamentarnych jest właśnie taka, że wystarczy atak histerii jakiegoś znanego polityka, aby wzbudzić frenetyczny aplauz i zachwyt sejmowej sali. Tak właśnie było w Sejmie w ubiegłą środę. Podnieceni przeciwnicy PiS zaczęli po tym w kółko powtarzać (za Aleksandrem Kwaśniewskim), że oto „narodziła nam się polska Le Pen”, a także (za „Gazetą Wyborczą”), że „trzeba zapamiętać ten dzień, bo właśnie dziś Szydło wyprowadziła Polskę z Unii”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.