Wojskowy Instytut Medyczny (WIM) w Warszawie, Szpital Uniwersytecki w Krakowie oraz Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu wiodą prym w rankingach oddziałów szpitalnych tygodnika „Wprost”. Nieprzypadkowo właśnie te jednostki pojawiają się najczęściej u szczytu tabel – zarówno jeśli chodzi o onkologię, ortopedię, kardiologię, ginekologię, jak i urologię. Łączy je jedno – perfekcyjne zarządzanie. Grzegorz Gielerak, profesor kardiologii z wojskowym stopniem generała, od 10 lat kieruje szpitalem podawanym za wzór słuchaczom studiów MBA w ochronie zdrowia. Pilnuje, by placówka nie tylko się bilansowała, ale również generowała zyski, które natychmiast przeznacza na najnowocześniejszy sprzęt pozwalający lekarzom operować precyzyjniej, a pacjentom oszczędzić cierpień, nowoczesne budynki czy nowe oddziały, które śmiało mogą konkurować z odpowiednikami w najbogatszych krajach Zachodu.
W szpital, którego 99 proc. pacjentów nie jest związanych z wojskiem, inwestuje Ministerstwo Obrony Narodowej (MON). Otwarta w połowie maja zmodernizowana Klinika Kardiologii i Chorób Wewnętrznych to dziś jeden z najnowocześniejszych ośrodków leczenia chorób serca w Polsce. Od 2014 r., kiedy to w WIM kosztem 38 mln zł oddano do użytku ośrodek diagnostyki inwazyjnej i leczenia chorób serca, tamtejsi kardiolodzy dysponują salą hemodynamiczną do udrażniania tętnic wieńcowych po zawałach, dwiema salami do zabiegów elektrofizjologicznych, w których leczeni są pacjenci z zaburzeniami rytmu serca, oraz salą hybrydową pozwalającą na łączenie zabiegów kardiologii inwazyjnej z zabiegami kardiochirurgicznymi. Po wartej 4,4 mln zł modernizacji pozostałej części kliniki chorzy są leczeni na supernowoczesnych oddziałach: intensywnego nadzoru kardiologicznego, rehabilitacji kardiologicznej, kardiologii nieinwazyjnej i telemedycyny oraz kardiologii interwencyjnej.
Przewagi gigantów
Ale WIM triumfował nie tylko w naszym rankingu kardiologii i kardiochirurgii. Tutejsza Klinika Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej zajęła trzecie miejsce w rankingu oddziałów ginekologicznych. Specjaliści pracujący przy Szaserów słyną w całej Polsce jako sprawni operatorzy. To jeden z trzech ośrodków w kraju, które polecają sobie pacjentki z nietrzymaniem moczu – po Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i szpitalu klinicznym w Lublinie – a także znany ośrodek leczenia mięśniaków macicy. Trzecie miejsce w rankingu oddziałów urologicznych zajęła natomiast tutejsza Klinika Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej. Kolejny faworyt naszego rankingu – Szpital Uniwersytecki w Krakowie – podobnie jak WIM szczyci się najlepszą kadrą w regionie. Tutejsi lekarze to nie tylko pionierzy, jeśli chodzi o nowatorskie operacje, lecz także autorzy technik naśladowanych w regionie. Nic dziwnego, że przyciąga czołowych specjalistów z kraju. Kilka lat temu szefem tutejszego Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej, zwycięzcy naszego rankingu oddziałów urologicznych, został prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego, a Oddziału Klinicznego Onkologii – prof. Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.
Z kolei tutejszy Oddział Ginekologii i Onkologii prowadzony przez prof. Kazimierza Pityńskiego, zwycięzca naszego rankingu oddziałów ginekologicznych, słynie w całej Polsce jako ośrodek zajmujący się leczeniem m.in. wrodzonych wad narządów płciowych. Ośrodki monoprofilowe, które zwyciężyły w naszym rankingu – sklasyfikowany na pierwszym miejscu w ortopedii Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. Prof. Adama Grucy – Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP) w Otwocku, laureat drugiego miejsca Wojewódzki Szpital Chirurgii Urazowej im. Dr. Janusza Daaba w Piekarach Śląskich czy Centrum Onkologii im. Prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy, zwycięzca naszego rankingu w chirurgii nowotworów przewodu pokarnowego – to liderzy w swoich specjalnościach nie tylko w Polsce, ale nierzadko i w całym regionie. Giganci, których bytowi nie zagraża zbliżająca się wielkimi krokami rewolucja w służbie zdrowia.
Szpitale w sieci
Ale na czołowych miejscach znalazły się także mniejsze ośrodki, bez możliwości wspomnianych gigantów, często – prywatne. Ósme miejsce w rankingu oddziałów leczących zmiany w piersi zajęło Specjalistyczne Centrum Medyczne SA w Polanicy-Zdroju, trzecie miejsce w leczeniu wypadania żeńskich narządów płciowych – Szpital Barlinek w zachodniopomorskim Barlinku, a ósme miejsce w małych zabiegach urologicznych – ex aequo Szpital Specjalistyczny w Kościerzynie w woj. pomorskim i wojewódzki szpital w Chęcinach w woj. świętokrzyskim. To efekt wytężonej pracy tamtejszych lekarzy i dotacji samorządów, a w przypadku placówek prywatnych – doskonałego zarządzania i właściwego rozpoznania potrzeb zdrowotnych mieszkańców. Ta dobra passa może jednak zostać przerwana za sprawą sieci szpitali. Ta sieć, która już w czwartym kwartale tego roku ma opleść wybrane placówki w Polsce, gwarantując im ryczałtowe finansowanie z budżetu państwa, nie zagraża naszym gigantom. Placówki kliniczne, stanowiące bazę szkoleniową dla uczelni medycznych, mają utrzymać kontrakt na wszystkie oddziały, a placówki onkologiczne, zaliczone do osobnego poziomu w sieci, będą traktowane priorytetowo jako leczące 130 tys. nowych przypadków zachorowań na nowotwory rocznie.
Niepewnie rysuje się jednak przyszłość mniejszych szpitali powiatowych czy wojewódzkich, a takich w naszym rankingu jest całkiem sporo. Staraniami władz samorządowych i lokalnych lekarzy zdołały wypracować sobie renomę wśród chorych również spoza regionu. Teraz jednak mogą mieć kłopoty, bo koncepcja sieci przewiduje, że mniejsze szpitale lokalne mogą liczyć na pieniądze publiczne tylko na działalność oddziałów podstawowych, czyli m.in. chirurgii ogólnej, interny, pediatrii czy położnictwa i ginekologii – nierentownych i w przypadku większości placówek gminnych generujących straty. To znaczy, że wysokospecjalistyczne oddziały np. chirurgii naczyniowej w takich szpitalach będą skazane na działanie wyłącznie komercyjne. W kraju powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego jednak mało kto decyduje się płacić z własnej kieszeni za wartą nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych operację. Dodatkowy kłopot stanowi zadłużenie placówek. Według opublikowanego w tym miesiącu raportu Fundacji Republikańskiej „Sieć szpitali – nowe rozwiązania i stare problemy. Zadłużenie szpitali publicznych jako ryzyko funkcjonowania nowego systemu”, pod koniec trzeciego kwartału 2016 r. szpitale publiczne odnotowały 11,2 mld zł długu, a w 2015 r. komornicy zajęli aż 120 mln zł z kontraktów szpitali z NFZ. Żeby pokryć zadłużenie, szpitale zaciągnęły w firmach pożyczkowych 1,8 mld zł kredytów, które wciąż spłacają. Zdaniem ekspertów, jeśli tak zadłużone placówki nie wejdą do sieci, skazane są na upadek. – Podobnie jak większość jednodniowych szpitali prywatnych, które kryteria ustawowe wykluczają z finansowania z publicznych pieniędzy – zauważa Marcin Pakulski, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, lekarz i ekspert ochrony zdrowia. I dodaje, że wykluczenie z publicznego finansowania nowoczesnych, efektywnych kosztowo placówek pogorszy dostęp do świadczeń zdrowotnych. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że zmiany związane z siecią są konieczne dla zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa zdrowotnego. – W sieci znajdą się szpitale szczególnie istotne dla zapewnienia pacjentom dostępu do świadczeń zdrowotnych. Ich funkcjonowanie i stabilność finansowania muszą być zapewnione ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów – mówi nam Milena Kruszewska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Zdrowia. Dodaje, że wprowadzenie sieci szpitali nie będzie prowadziło do zmniejszenia liczby udzielających świadczeń ani utraty przez pacjentów miejsc w kolejkach do leczenia.
Małgorzata Kwiatkowska
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.