88-letni biskup Zhuang Jianjian miał łzy w oczach, gdy legat papieski Claudio Maria Celli oświadczył mu, że ma oddać swoją diecezję w prowincji Guangdong. Sędziwy biskup całe swoje życie duszpasterskie spędził w podziemiu, przewodząc wiernym, którzy nie uznają zwierzchności partii komunistycznej nad Kościołem i zachowują lojalność wobec Watykanu. Okazało się jednak, że lojalność nie zawsze popłaca. Zhuang został przywieziony na spotkanie z arcybiskupem Celli przez chińską bezpiekę tylko po to, żeby usłyszeć, że ma ustąpić miejsca księdzu z tzw. patriotycznego kościoła katolickiego, który jest przybudówką chińskiej partii. Ksiądz ów jest nawet członkiem kontrolowanego przez komunistów chińskiego parlamentu. Poza tym ciąży na nim ekskomunika za to, że przyjął godność biskupią z rąk władz chińskich, bez zgody Watykanu. Zaraz po odsunięciu biskupa Zhuanga arcybiskup Celli udał się do diecezji Mindong w prowincji Fujian. To jedna z najstarszych wspólnot katolickich w Chinach, założona jeszcze w XVII w. Do niedawna przewodził jej biskup Vincent Huang Shoucheng, który za wierność Stolicy Apostolskiej spędził w chińskich łagrach 35 lat. Wizyty papieskiego wysłannika biskup Huang nie dożył. Zmarł dwa lata temu. Za to z Cellim spotkał się jego następca, biskup Guo Xijin, także wielokrotnie więziony i stale inwigilowany przez chińskie służby. To jednak nie uratowało jego kariery. Celli oznajmił mu, że decyzją Stolicy Apostolskiej ma nie tylko przekazać swoją parafię hierarsze wyznaczonemu przez chińskie Politbiuro, lecz także zostać jego asystentem i wprowadzić go w obowiązki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.