Detale są ważne. Rogowe oprawki okularów, wypielęgnowana broda, podkręcony wąs. Do tego aura tajemniczości, nieco teatralne gesty i rzucane ukradkiem podpowiedzi. Na przykład, jak ustrzec się przed mackami rosyjskich agentów wpływu. Maciej Świrski, wiceszef zarządzającej przeszło dwustumilionowym budżetem Polskiej Fundacji Narodowej (PFN), wie, jak przykuć uwagę rozmówcy. Najważniejsza jest idea – dobre imię i wizerunek Polski za jej granicami. Ci, co sypią piach w tryby fundacji, to kremlowskie trolle i szkodniki opłacane rublami. Im bardziej PFN jest atakowana, tym bardziej świadczy to o tym, że dobrze wykonuje swoją robotę i dotkliwe uderza w siły nieprzychylne Polsce. To, że jacht, który w dwa lata opłynie całą kulę ziemską – by sławić setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości – zostanie pomalowany w narodowe barwy, wiadomo było od początku. 40 tys. mil oceanicznej podróży, wizyty na pięciu kontynentach – w sumie w 100 portach – zobowiązują, wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Nawet odcień naszej narodowej czerwieni, która miała pokryć ożaglowanie łodzi i elementy jej kadłuba. Zarząd PFN, która miał ten projekt sfinansować, długo się głowił, czy powinien być to ustawowy karmazyn, który już dawno wyszedł z codziennego użycia, czy może jednak o wiele bardziej rozpoznawalna podstawowa czerwień, którą poligrafowie zastępują ustawowy wzorzec. Odpowiedzi na to pytanie nie było, więc prace francuskiej stoczni nad narodowym jachtem wstrzymano. Po kilkudniowej dyskusji stwierdzono, że o kolorach rozmawiać trudno.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.