Szlag mnie trafił. Mało co mnie ostatnio wyprowadza z równowagi, ale tym razem, patrząc, jak cyniczny żołnierz złej władzy, prokurator z nieciekawą przeszłością, krzyczy na wybitnego prawnika i przeuczciwego człowieka – zagotowałam się. Stanisław Piotrowicz, przewodniczący sejmowej komisji praw człowieka i obywatela, po chamsku przerwał spotkanie z rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem, zarzucając mu upolitycznienie. Pierwszy raz o Piotrowiczu usłyszałam w 2001 r., kiedy jako szef prokuratury nadzorujący śledztwo w sprawie księdza pedofila z Tylawy ogłosił jego umorzenie. Kilkuletnie dziewczynki molestowane przez księdza opowiadały, że wkładał im palce do pochwy i język do ust. Prokurator Piotrowicz na konferencji prasowej tłumaczył: „Ksiądz ma zdolności bioenergoterapeutyczne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.