Elżbieta (prosi o niepodawanie nazwiska) od lat była honorowym dawcą krwi. Zaniepokoiła się, kiedy w 2015 r. odmówiono przyjęcia jej krwi z powodu nieznacznie podwyższonego poziomu leukocytów (białych krwinek). Chociaż czuła się dobrze, wykonała dodatkowe badania, których wyniki były prawidłowe. Partner zachęcił ją też, żeby poszła do ginekologa. Lekarz wykonał USG – stwierdził, że prawdopodobnie to rak jajnika.
Okazało się, że w trzecim stopniu zaawansowania, z przerzutami do otrzewnej. – W maju miałam robione USG, markery nowotworowe, wszystko było w porządku, w listopadzie już było źle – opowiada Elżbieta. – Rak jajnika może rozwijać się bardzo szybko – mówi dr hab. n. med. Lubomir Bodnar z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego. Nie ma badań skriningowych, które umożliwiłyby jego wczesne rozpoznanie. Często guz w jajniku jest mały, a już następuje rozsiew nowotworu do otrzewnej i choroba staje się uogólniona. Kobiety, u których w rodzinie występował rak jajnika lub piersi, powinny wykonać badania w kierunku obecności mutacji w genach BRCA1 i BRCA2. W razie jej wykrycia jest możliwy profilaktyczny zabieg usunięcia jajników, co redukuje ryzyko pojawienia się nowotworu. Jednak w przypadku większości kobiet, które chorują na raka jajnika, nikt wcześniej w rodzinie nie chorował. Elżbieta trzy tygodnie po diagnozie była już operowana, potem przeszła sześć cykli chemioterapii. Leczenie zakończyła w marcu 2016 r. Od tego czasu bada się co trzy miesiące, na razie choroba jest pod kontrolą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.