Lider Wiosny kończył rok z przyjemną posadą w Brukseli, ale bez szerszego zaplecza i realnego politycznego wpływu. Wystawienie dziś jego kandydatury nie budzi już specjalnego entuzjazmu, okazuje się, że po efekcie świeżości sprzed roku nic nie zostało. Start w wyborach może obrócić się przeciwko niemu, ale przy spełnieniu kilku warunków może też pomóc odbudować jego wizerunek i wzmocnić pozycję całej Lewicy.
Rada pierwsza: Wróć do Słupska
Robert Biedroń ma niesamowicie ciekawą biografię. Wychował się w niewielkim miasteczku, w nędzy i patologicznej rodzinie. Jako ujawniony gej miał podwójnie ciężko. Pomimo tych trudności zdołał zrobić karierę i wypłynąć na szerokie wody: najpierw jako poseł, a potem prezydent Słupska. Ten ostatni epizod jest w jego biografii i szczególnie ważny. Biedroń wypromował miasto, które było ofiarą polskiej transformacji. Przez lata zapomniane, stało się miejscem realizacji wielu ciekawych i progresywnych działań. Biedroń musi wrócić do swojej biografii i Polski powiatowej, jeśli chce zdobyć nowych wyborców i odzyskać tych, których utracił. Dzisiaj dla wielu jest symbolem brukselskiej i warszawskiej elity z pensją dziesięciokrotnie większą niż średnia krajowa, osobą, która dla pieniędzy „zostawiła własny kraj”. Jednak ciągle może grać kartą człowieka z ludu, czego nie da się powiedzieć np. o Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, której największą zaletą – zdaniem wielu liberalnych publicystów – jest to, że urodziła się w dobrej rodzinie i ma „prezydenckie geny”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.