Daj się ugryźć!
Choć za oba seriale odpowiadają ci sami twórcy, „Drakula” nie dorównuje „Sherlockowi”. Jednak mimo położonego zakończenia i grubych nielogiczności to wciąż rozrywka na poziomie. Oferuje komiczne spojrzenie na transylwańskiego księcia, ale przez szkiełko i oko. Bo tak patrzy na niego Van Helsing, holenderska zakonnica, która za wszelką cenę chce dowiedzieć się, dlaczego wampiry boją się krzyża, osikowych kołków i promieni słońca. Zamiana profesora z powieści Brama Stokera na niewierzącą w Boga siostrzyczkę jest jednym z wielu śmiałych posunięć scenarzystów. Świetne są spotkania Van Helsing i Drakuli, kiedy mierzą się na słowa, spostrzegawczość, ale i nonszalancję. Gdy zakonnica chwyta nóż i przecina rękę, by ciurkającą krwią drażnić wampira, który bez zaproszenia nie może wejść do klasztoru, wiemy, że trafił swój na swego. I nawet jeśli tytułowy bohater obdarzony seksownym ciałem Duńczyka Claesa Banga jest tylko kolejnym w panteonie magnetycznych książąt ciemności, to takiej Van Helsing, brawurowo zagranej przez Brytyjkę Dolly Wells, jeszcze nie widzieliście. Dla niej warto odpalić chociaż jeden odcinek. Artur Zaborski
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.