Co pan/pani sądzi o Netfliksie?” – to, obok „Jak pan/pani skomentuje sytuację kobiet w showbiznesie?”, standardowe pytanie, które od kilku lat z automatu dziennikarze zadają na każdej konferencji prasowej. Ale prawdą jest, że boom serwisów streamingowych zmienia kulturę na całym świecie, a tradycyjna branża za rewolucją nie nadąża. Teraz, gdy Globy zainaugurowały kolejny sezon rozdań nagród, a od Sundance zacznie się festiwalowy rok 2020, po raz kolejny powróci dylemat: jak traktować propozycje platform?
Pierwszą burzę wywołała impreza w Cannes. Trzy lata temu dyrektor artystyczny Thierry Frémaux zdecydował, że do konkursu nie będą miały wstępu produkcje pozbawione regularnej dystrybucji kinowej. Przepis wymierzony był bezpośrednio w Netflixa, którego dwa tytuły rywalizowały już wcześniej o Złotą Palmę. Wybuchła dyskusja: jeśli film jest ważny, jakie ma znaczenie, kto go sfinansował? W kolejnym roku internetowy gigant zaprezentował „Romę” Alfonso Cuaróna czy „Balladę o Busterze Scruggsie” braci Coen w Wenecji. W dodatku okazało się, że trafią one także do kin, tyle że w terminie zbliżonym do „internetowej” premiery. Podobnie do oficjalnych selekcji imprez zaczynają dostawać się seriale, a Berlinale poświęciło im osobną sekcję.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.