Lewo – prof. Magdalena Środa
O ile się orientuję, rząd w Polsce, tak jak większość rządów, jest emanacją partii, a w tym przypadku emanacją woli jednego lidera. Nie jest to więc rząd dusz, nie jest to rząd narodowy ani tym bardziej boski, choć wielu jego członkom tak się wydaje. Każdy rząd jest przygodny i tymczasowy. Każdy obywatel może go krytykować. Wspólnota Europejska nie jest obcym mocarstwem, które chwalimy, jak nam daje subwencje, pracę i dobrobyt, a ganimy i separujemy się od niej, gdy nas krytykuje za nieprzestrzeganie praw i nihilistyczny stosunek do wspólnych wartości – choć obecna władza tak właśnie robi. Posłowie w europarlamencie nie są klasyfikowani ze względu na narodowość, lecz partyjność. Sam parlament nie służy partiom ani narodom, ale Europie, której narody te są częścią. To oczywistości, które jednak w autorytarnej Polsce wymagają powtarzania. Sama idea Europy jest tak wielka, że może warto zrezygnować z państw narodowych, by stworzyć wspólnotę większą, dającą więcej możliwości, różnorodności i szans. Państwa narodowe są przeszkodą w realizacji chrześcijańskiej zasady miłości bliźniego i oświeceniowych praw człowieka. A dziś w Polsce „naród” to przede wszystkim wehikuł nacjonalistów i zaściankowych polityków. Kim byliby pan Jaki, pani Szydło czy Kempa, gdyby nie polityczny mit „narodu” (a de facto partii), którego kurczowo się trzymają niezdolni do poszerzenia swoich horyzontów politycznych? Myślę, że w przeciwieństwie do nich większość obywateli byłaby gotowa zamieszkać w Europie bez granic i podziałów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.