To ważna książka. Refleksja nad korzeniami polskich podziałów i sporów, źródłem nieustannych politycznych wojenek. Diagnoza, że „nadal miotamy się między konserwatywnym tradycjonalizmem (sienkiewiczowski »Potop«) i progresywnym reformizmem (»Przedwiośnie« Żeromskiego)”. Że nasze postawy wciąż dają się symbolicznie przyporządkować literackim utworom, od których powstania dzieli (w przypadku pierwszego więcej i w przypadku drugiego prawie) stulecie. Ale Mencwela intryguje też dlaczego – wbrew „odwiecznej” i (widocznie: bezmyślnie) powtarzanej sentencji Cycerona – historia nie jest dla nas nauczycielką życia?
Z odpowiedzią na to pytanie, choć niepostawione wprost, zmaga się od lat. Już ponad 20 lat temu – w 1997 r. – opu-blikował książkę „Przedwiośnie czy potop. Studium postaw polskich w XX wieku”. Dawało się w niej wyczuć, że za obiektywną w tonie i poważną „narracją” kryje się źdźbło optymizmu, bo choć nasz odzyskany świat miał niepokojące rysy, jednak był to „przełom nie tylko polityczny i ekonomiczny, lecz także kulturowo-społeczny, czyli dotyczący właśnie postaw polskich”. Budził nadzieję, że wszystko się ułoży. Zwłaszcza że przecież Mencwel jest autorem wydanej już w 1990 r. książki „Etos lewicy”. Na jej temat mówi, że pisał ją u schyłku dawnego reżimu „ze świadomością, że nad-szedł kres systemu oraz całej formacji ideowej, którą przez parędziesiąt lat nam narzucano. Chciałem odsłonić źródła progresywnego polskiego reformizmu i go uobecnić, aby przeciwstawić się konserwatywnemu tradycjonalizmowi, którego nawrót wydawał mi się nieuchronny. Nie mogłem jednak przypuścić, że nawrót ten po latach zaleje nas potopem, a tytuł Sienkiewicza uzyska gnębiącą dosłowność”. I dlatego powstała druga część „Przedwiośnia czy potopu”. Z potrzeby chwili. Wyjaśnienia bowiem domaga się kwestia, dlaczego konserwatywny tradycjonalizm symbolizowany w pisarstwie Mencwela przez sienkiewiczowski „Potop” zyskuje moc, a progresywny reformizm „Przedwiośnia” Żeromskiego traci siły. Odpowiedzi Mencwel szuka – jako literaturoznawca – w obszarze literatury i także – jako antropolog kultury – w badaniach etnograficznych.
Rozum indywidualny
„Na totalność najlepszym lekarstwem jest subtelność” – na-pisał w jednym z tekstów pierwszej części „Przedwiośnia czy potopu”. I miał rację. Wówczas, w połowie lat 90. ubiegłego wieku, ledwo co przeżyliśmy koniec jednego totalizmu, a już na horyzoncie majaczył czarny cień drugiego, nie wspominając o totalnym naporze wywieranym przez tabloidyzujące się środki masowego przekazu, komercyjną kulturę czy oszołomionych, Bóg wie czym, polityków. Sytuacja nie wygląda jakoś szczególnie optymistycznie, ale co może zrobić człowiek – chyba właśnie leczyć się subtelnością, by nie zwariować. Cokolwiek by się bowiem działo w świecie, w którym człowiek żyje, jak bardzo fałszywa ideologia chciałaby w nim dominować, jak „abstrakcyjny Rozum” by się w nim upowszechniał, jak zauważa badacz na marginesie lektury „Dzienników” Marii Dąbrowskiej: „należy przeciwstawić mu stanowczo i uparcie racje własnego rozumu indywidualnego, nawet gdyby miały być one sprowadzone do osobistego zapisu”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.