Julia nie ma nic. Nie ma matury, pieniędzy, nawet wynajętego pokoju, co dopiero mówić o pracy. Co Julia ma? Skończone gimnazjum, depresję i za-burzony obraz rodziny. Miejsca, w którym się wychowała, nie nazywa domem, bo matka jej tam nie wpuści, a ojciec siedzi w więzieniu. Nikt nie nauczył jej dbać o siebie, o bliskich, o wspólną przestrzeń. Od kiedy skończyła osiemnastkę, czyli od pięciu lat, nie należy jej się opieka ani ze strony rodziców, ani państwa.
Trzy lata temu porzuciła „dziurę pod Lublinem”, jak nazywa rodzinną wieś, i wylądowała w Warszawie. Trudno powiedzieć, że tu mieszka (mówi: „ucie-kłam”), bo nie ma swojego miejsca, przemieszkuje u kolejnych partnerów. „Ostatni związek okazał się toksyczny” – rozmawia ze mną trochę swoimi słowami, a trochę tymi zasłyszanymi u psychologa, bo trafiła pod skrzydła Fundacji Po DRUGIE, która zajmuje się młodymi osobami zagrożonymi bezdomnością.
W tym, co mówi Sebastian, też słychać echo spotkań z terapeutą: „Mam 22 lata, jestem uzależniony od narkotyków i alkoholu. Po 20 miesiącach przerwałem abstynencję, a więc złamałem za-sady przebywania w hostelu, w którym mogłem mieszkać, zostałem wyrzucony. Wystarczyło, że pojechałem na święta do domu, gdzie było mnóstwo wyzwalaczy, koledzy, propozycje. Myślałem, że wypiję tylko raz, ale popłynąłem”.
Sebastian nie mógł zamieszkać w do-mu rodzinnym, ale nie mógł też wrócić do warszawskiego hostelu dla młodych osób zagrożonych bezdomnością, w którym stracił miejsce: „Skończyły się pieniądze, jedzenie, nie wiedziałem, co dalej”. Kilka dni pomieszkał u kolegi, potem poszedł na dworzec Warszawa Śródmieście, mimo że młodzi bezdomni zazwyczaj nie trzymają się ze starszymi. Unikają miejsc, w których tamci się gromadzą, boją się ich. Dlatego mówi: „Wiedziałem, że na dworcu nie mogę iść w melanż, muszę być trzeźwy, żeby uważać”.
Niedoszacowani
W całej Polsce zidentyfikowano 784 takie osoby jak Julia czy Sebastian. Mają 18-25 lat i tułają się w poszukiwaniu jakiegoś miejsca – wynika z zeszłorocznego badania Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej („Ogólnopolskie badania liczby osób bezdomnych – Edycja 2019”). Bezdomność wśród młodzieży to problem, który trudno zdiagnozować, tak samo jak trudno dotrzeć z po-mocą do osób, których dotyczy. Statystyki są niedoszacowane.
– Służby państwowe nie biorą pod uwagę specyfiki problemu – uważa Agnieszka Sikora, prezeska Fundacji Po DRUGIE. A specyfika polega na tym, że młodych bezdomnych nie można szukać tam gdzie starszych. Młodzi unikają typowych miejsc kojarzonych z bezdomnością: działek, parków, kanałów, przez co nie rzucają się w oczy. – Wydaje się, że ich nie ma, dla systemu są niewidzialni – mówi Agnieszka Sikora.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.