Siostra mówi: „Wimbledon”, mama stawia na Roland Gar-ros, zaś tata widzi go mistrzem US Open. – A ja powiem, że chciałbym wygrać najpierw Australian Open – mówi Hubert Hurkacz zapytany o turniej Wielkiego Szlema, w którym ma największe szanse na zwycięstwo. Pytanie i odpowiedź padły przed pierwszym meczem sezonu 2020. Wtedy do słów Huberta Hurkacza aż chciało się nieco asekuracyjnie dodać, że „jeszcze nie teraz”. Po dopiero co zakończonym turnieju ATP Cup, w którym najlepszy obecnie polski tenisista pokonał trzech rywali (będą oni rozstawieni w Melbourne), ta ostrożność zaczyna uwierać.
Sport w genach
W tenisa grała mama (15-letnia Zosia zdobyła tytuł mistrzyni kraju do lat 16 i 18 w deblu), grali wujowie (Tomasz wystąpił nawet w reprezentacji Polski w Pucharze Davisa), więc wszystkie drogi prowadziły Huberta na kort. Może gdyby Witold Mali-szewski, mistrz i reprezentant kraju w siatkówce, nie umarł tak wcześnie, zdążyłby zaszczepić wnukowi miłość do swojej dyscypliny, a Vital Heynen, trener reprezentacji Polski, miałby jeszcze większe bogactwo wyboru.
Bo warunki fi zyczne (196 cm wzrostu) to ten chłopak – jeśli wolno tak jeszcze mówić o niemal 22-letnim człowieku – ma znakomite i do siatkówki, i do koszykówki, z którą flirtował w młodości, i do tenisa tym bardziej. Na korcie jednak wzrost nie zawsze jest sojusznikiem. Mniej sprawnym graczom potrafi sprawić sporo kłopotów i zadać trochę bólu. Pani Zofia jednak w porę zadbała o gimnastyczne przygotowanie syna, czego efekty – dosłownie! – podczas ubiegłorocznego sezonu na kortach trawiastych podziwiał cały świat. Filmiki pokazujące Polaka nie tylko fruwającego za piłką, lecz także zdobywającego trudne i widowiskowe punkty do tej pory są oglądane przez internautów.
Najlepsze z możliwych miejsc do oglądania umiejętności Polaka dostał Novak Dźoković. W trzeciej rundzie Wimbledonu 2019, na drugim pod względem wielkości i prestiżu korcie numer 1, przekonał się, jak szybkie postępy robi Hurkacz. Pięć tygodni wcześniej zmierzyli się w pierwszej rundzie Roland Garros. Po 6:4, 6:2, 6:2 dla Serba polscy dziennikarze nie mieli pretekstu, żeby w swych relacjach przemycić nutkę optymizmu. Za to w Londynie musieliśmy się nawzajem nieco hamować, aby z seta urwanego najlepszemu tenisiście świata nie zrobić balonika, w który optymiści mogliby dmuchać bez żadnej refleksji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.