EPP to frakcja, do której należą PO i PSL w Parlamencie Europejskim, a na której czele stoi dziś Donald Tusk, honorowy przewodniczący PO, ciepło wypowiadający się o kandydaturze Kosiniaka-Kamysza. Trudno jednak sobie wyobrazić Niedyskrecje parlamentarne taki obrót sprawy, bo elektorat Platformy raczej nie byłby uszczęśliwiony, gdyby zamiast Kidawy-Błońskiej dostał szefa Stronnictwa. Ale kto wie, jakie rachuby mają politycy? Ludowcy ostatnio coraz śmielej mówią publicznie, że PO powinna dać sobie spokój z własnym kandydatem i poprzeć ich lidera. Z kolei w PO narastają obawy przed porażką w wyborach prezydenckich, a w nieoficjalnych rozmowach politycy tej partii narzekają na językowe wpadki Kidawy-Błońskiej. Czyżby naprawdę było coś na rzeczy?
A tymczasem w PiS wściekłość wzbudziła postawa Jadwigi Emilewicz, minister rozwoju z Porozumienia Jarosława Gowina, która jako jedyna nie wzięła udziału w głosowaniu nad wetem Senatu do ustawy dyscyplinującej sędziów. Emilewicz tłumaczyła, że stało się tak przez przeoczenie. – Ci, którzy byli na sali, widzieli jednak, że zrobiła to specjalnie, to była manifestacja i ostrzeżenie – mówi nasz rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy.
Co takiego manifestowała Emilewicz? Zdaniem posłów PiS niezadowolenie z realizacji umowy koalicyjnej. Chodziło o pokazanie, że w każdej chwili więcej posłów Porozumienia (jest ich 18) może „przeoczyć” głosowania i obozowi rządzącemu zabraknie większości. Jak tłumaczy nasz rozmówca, Jarosław Gowin wiele uzyskał podczas negocjacji koalicyjnych. – Ale na realizację niektórych obietnic nie może się doczekać, np. chciał odebrać instytut badawczy NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) ministrowi cyfryzacji Markowi Zagórskiemu, i ciągle się to odwleka – mówi nasz rozmówca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.