Sierpień 1980 r. W letniej rezydencji papieża w Castel Gandolfo Jan Paweł II gości ks. prof. Józefa Tischnera. W telewizji włoskie wiadomości pokazują Gdańsk. W Polsce właśnie wybuchły strajki. – Telewizja pokazuje bramę stoczni. Tłum ludzi – wspominał po latach ks. prof. Tischner. – Na sztachetach stoczniowego płotu pozatykane bukiety kwiatów. Kamera najeżdża na bramę i między tymi kwiatami pokazuje portret Jana Pawła II. A ten papież siedzi obok mnie. Skulił się. Nie powiedział ani słowa. Myśmy też zamilkli. Powszechne było przekonanie, że to on nabroił.
Ojciec chrzestny
To, że Jan Paweł II był patronem Sierpnia ’80, który przecież wybuchł kilkanaście miesięcy po jego wizycie w Polsce, nie jest tajemnicą. Mniej znany jest fakt, że być może stał się też jej ojcem chrzestnym.
Pierwszy raz słowo „solidarność” zostało użyte w kontekście nazwy opozycyjnej organizacji nie w Gdańsku, lecz trzy lata wcześniej w Krakowie. W 1977 r., po śmierci studenta Staszka Pyjasa, jego znajomi powołali Studencki Komitet Solidarności. – Ludziom się wydawało, że nazwa jest niedokończona. „Solidarności z kim?”, pytali. Odpowiadaliśmy: „ze sobą nawzajem” – opowiada Liliana Batko-Sonik, współtwórczyni SKS i przyjaciółka Pyjasa. – Nie pamiętam dokładnie, skąd wzięliśmy to słowo „solidarność”, pamiętam, że często używał go Karol Wojtyła. Nam się wydawało takie świeże, nieskażone nowomową. Jedno jest pewne: w kontekście opozycji użyliśmy go po raz pierwszy i to od nas wzięła je później Solidarność – dodaje.
Gdy w 1980 r. wybuchły strajki na Wybrzeżu, tytuł „Solidarność” nosił biuletyn strajkowy. Pomysł, żeby tak nazwać powstający związek zawodowy, rzucił na spotkaniu działaczy w gdańskim klubie Ster Karol Modzelewski. Idea została podchwycona przez tłum i niemal od razu zaakceptowana przez Lecha Wałęsę. O inspiracji Wojtyłą w zasadzie zapomniano. Faktem jest jednak, że w papieskiej encyklice „Redemptor hominis”, ogłoszonej w marcu 1979 r., a więc ponad rok przed strajkami w Polsce, Jan Paweł II kilkakrotnie używa słowa, które później było na ustach całego świata.
Papież – sponsor
Jednym z najbardziej tajemniczych rozdziałów pontyfikatu Jana Pawła II jest kwestia finansowania przez niego struktur Solidarności. Oficjalnie przedstawiciele Watykanu, a także otoczenia papieża zaprzeczali informacjom, że w latach 80. przekazywał on pieniądze, które miały pomóc w przetrwaniu zdelegalizowanego związku. Jednak dwaj włoscy watykaniści: Giacomo Galeazzi i Ferruccio Pinotti w książce „Wojtyla segreto” przedstawiają szereg dowodów, że było inaczej. Przywołują m.in. świadectwo Roberto Calviego, prezesa powiązanego z Watykanem Banco Ambrosiano. Calvi to postać tragiczna – po latach okazało się, że uczestniczył m.in. w praniu pieniędzy mafii, w 1982 r. znaleziono go martwego na moście w Londynie. W dokumentach odkrytych po jego śmierci znaleziono informacje o milionach dolarów przekazywanych przez Watykan Solidarności. Choć Calvi nie jest postacią do końca wiarygodną, akurat w tej sprawie nie miał powodów do konfabulacji.
Prowokacja SB
Władze PRL doskonale zdawały sobie sprawę z tego, jak wielkim wsparciem dla podziemnej Solidarności jest polski papież. Dlatego podjęły desperacką próbę wbicia klina między związek zawodowy a Watykan. W 1982 r. komunistyczna bezpieka próbowała nawet wplątać przywódców Solidarności w… zamach na Jana Pawła II.
Pretekstem była tajemnicza postać ks. Juana Fernándeza Krohna, hiszpańskiego księdza integrystę, wyświęconego przez zbuntowanego wobec Jana Pawła II abp. Marcela Lefebvre’a. Ksiądz Krohn został usunięty z założonego przez tradycjonalistów bractwa, gdyż zdradzał przejawy choroby psychicznej. 12 maja 1982 r., podczas wizyty Jana Pawła II w Fatimie, podszedł do papieża i próbował go zasztyletować (skazano go za to później na sześć lat więzienia).
Tropiąc ślady ks. Krohna, bezpieka trafiła na polski ślad w jego życiorysie. Otóż w 1981 r. ksiądz przyjechał do Polski i próbował zrobić wywiad z Lechem Wałęsą. Obserwował też pierwszy zjazd Solidarności. Gdy odwiedzał Kraków, przypadkowo spotkał się na ulicy z Piotrem Mucharskim, dziś redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”. Ten zaproponował mu nocleg u znajomego, bo Krohn narzekał, że w państwowym hotelu nabawił się wszawicy. Pół roku później zjawił się w Paryżu u znajomych Mucharskiego – Krystyny Czerni i Romana Graczyka. Dosłownie dzień po spotkaniu z nimi próbował zabić Jana Pawła II, co dla jego polskich znajomych było wstrząsem.
O spotkaniu ks. Krohna w Paryżu Czerni napisała w liście do Mucharskiego. List przejęła bezpieka, zaczęły się przesłuchania. Władze PRL próbowały sfabrykować oskarżenia o związki działaczy Solidarności z zamachowcem. Skończyło się jednak na kilku wzmiankach w prasie i krótkiej informacji w Dzienniku Telewizyjnym. Z prowokacji zrezygnowano prawdopodobnie dlatego, że uznano, iż nikt w nią nie uwierzy.
Papież – konspirator
Jest tajemnicą poliszynela, że w stanie wojennym część Episkopatu chciała zrezygnować z popierania Solidarności i – ponad głowami związku – dogadać się z władzą. Dlatego podziemne władze związku bardzo liczyły, że wizyta papieża w 1983 r. wzmocni ich osłabione struktury. Profesor Jerzy Zdrada, historyk, w stanie wojennym organizator spotkań kierownictwa podziemnej Solidarności, organizator posiedzeń Terenowej Komisji Koordynacyjnej w Gdańsku, zaproponował napisanie do papieża listu. Tekst kończył się słowami: „Solidarność będzie czekała na Ciebie, Ojcze Święty, na wszystkich etapach Twojej pielgrzymki do Ojczyzny”.
Profesor Zdrada zawiózł list do Krakowa, tam przekazał go jadącemu właśnie do Rzymu prof. Jerzemu Vetulaniemu. Ten, korzystając z wieloletniej znajomości z papieżem, przekazał mu pismo podpisane przez przywódców podziemia. – Zastanawialiśmy się, czy korespondencja dotrze do adresata i jak papież ją przyjmie – wspomina prof. Zdrada. – Posiedzenie TKK było w sobotę, w poniedziałek profesor Vetulani pojechał do Rzymu, a w środę odbywała się audiencja generalna. Niespodziewanie swoje przemówienie do Polaków Jan Paweł II zakończył słowami: „Cieszę się, że spotkam się z Solidarnością na wszystkich etapach mojej pielgrzymki do Ojczyzny”. Zacytował nasz dokument po to, żeby podkreślić, że pismo do niego dotarło i zostało przyjęte. Zastosował konspiracyjną metodę radia BBC, które w czasie wojny w podobny sposób przekazywało na swych falach ukryte komunikaty – opowiada prof. Zdrada.
Dla osłabionej stanem wojennym Solidarności wsparcie z Watykanu miało ogromne znaczenie. – Stanowisko papieża, który zdecydowanie popierał Solidarność i ciągle w nią wierzył, było przesądzające. Bez Jana Pawła II jako podziemie byśmy polegli – ocenia dziś Zbigniew Bujak, wówczas szef mazowieckiej Solidarności.
Triumf papieża
Jeden z najstarszych donosów bezpieki na Karola Wojtyłę pochodzi z 1953 r. Przyszły papież był wówczas młodym duchownym, skierowanym przez biskupa do pracy naukowej. W rozmowie z księdzem – jak się okazało, współpracownikiem SB – powiedział o walce komunistycznych władz z Kościołem: „Śruba dociska się, a walka wchodzi w coraz ostrzejszą fazę. Jaki będzie jej rezultat, wiadomo z góry, zwycięstwo może być tylko po naszej stronie”. Słowa te okazały się prorocze. Nic dziwnego, że gdy 16 października 1978 r. Edward Gierek odebrał telefon od Stanisława Kani z wiadomością, że Polak został papieżem, pierwszy sekretarz krzyknął krótko: „O rany boskie!”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.