Jak wielu amerykańskich Żydów Bernie Sanders ma polskie korzenie. W 2013 r. odwiedził Słopnice, niewielką małopolską wieś, w której w 1904 r. urodził się jego ojciec Eli Sanders. Eli w 1921 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i z całej rodziny przeżył tylko on. Reszta jego najbliższych została zamordowana przez Niemców.
Burmistrz Słopnic relacjonował później dla „Guardiana”, że przed wizytą amerykańskiego senatora bał się, że poruszy on temat przedwojennych porzuconych majątków i reprywatyzacji. Sanders był jednak bardziej zainteresowany polskim systemem publicznej edukacji i opieki zdrowotnej. Najwyraźniej pod wrażeniem polskich rozwiązań wyraził w trakcie wizyty nadzieję, że w Stanach Zjednoczonych będą kiedyś obowiązywały europejskie standardy. Dlaczego Polska może być wzorem dla przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Odpowiedź jest nie tyle pochlebna dla Polski, ile gorzka dla Ameryki i pomaga zrozumieć, dlaczego tak kontrowersyjny kandydat jak Donald Trump mógł wygrać wybory w 2016 r.
Zielony nowy ład
Bernie Sanders w Polsce uchodziłby za umiarkowanego socjaldemokratę, ale liberalny establishment w Stanach Zjednoczonych uważa go za radykała. Duża część jego programu wyborczego może wydać się nam czymś oczywistym, niezależnie od wyznawanych przez nas poglądów politycznych. Sztandarowe postulaty Sandersa, czyli powszechna bezpłatna opieka zdrowotna i darmowa państwowa edukacja wyższa, w Europie są standardem od ponad pół wieku. W USA są zapowiedzią prawdziwej rewolucji, która wywraca do góry nogami społeczny i polityczny ład.
Przez ostatnie dekady główną mantrą powtarzaną przez amerykańskich polityków było: mniej państwa, mniej regulacji, mniej podatków. Kolejne rządy obcinały wydatki na usługi publiczne, edukację i pomoc społeczną. Rosły tylko wydatki na zbrojenia, ale większość tych pieniędzy trafiała i tak do prywatnych firm, które dostarczają sprzęt amerykańskim wojskom. Bernie Sanders chce zerwać z tą polityką. Jego zdaniem wolno rynkowa retoryka okazała się fasadą dla interesów oligarchii, w USA powstał socjalizm korporacyjny i dziki kapitalizm dla całej reszty. Chce ograniczyć wydatki na zbrojenia, podnieść podatki dla najbogatszych, wzmocnić związki zawodowe i uruchomić ogromny program inwestowania w zielone technologie pod hasłem Zielonego Nowego Ładu.
Sanders wzoruje się na Franklinie Roosevelcie, prezydencie, który za pomocą publicznych programów finansowanych z podatków dla najbogatszych wyprowadził USA z wielkiego kryzysu. Jego sztandarowy projekt Nowy Ład zapewnił milionom Amerykanów pracę, mieszkania i opiekę medyczną. Kolejni prezydenci rozwijali model amerykańskiego państwa opiekuńczego, rozszerzając socjalne zabezpieczenia. Dopiero kryzys naftowy w 1973 r. i wybór Ronalda Reagana przyniósł zerwanie z tą polityką.
Sanders chce wrócić do idei silnego i opiekuńczego państwa i wydaje się, że coraz więcej Amerykanów podziela tę wizję. W ostatnich sondażach wspiął się na pierwsze miejsce pod względem popularności, pokonując faworyta Joe Bidena, byłego wiceprezydenta i najbliższego współpracownika Baracka Obamy. Biden chce korekty systemu, Sanders chce rewolucji.
Amerykański sen to od kilku dekad fikcja, USA stały się krajem ogromnych nierówności społecznych. Większość owoców wzrostu jest konsumowana przez 1 proc. najbogatszych. Potężne lobby producentów broni, leków, prywatnych ubezpieczycieli, właścicieli prywatnych więzień, zakładów zbrojeniowych i banków trzyma za gardło amerykańskich polityków. Efektem jest coraz mniej konkurencyjna gospodarka, coraz wyższe koszty życia i tysiące problemów społecznych, które z perspektywy Europy wydają się całkowitą abstrakcją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.