Pierwsze dane dotyczące zakażeń wirusem 2019-nCoV pojawiły się w Chinach pod koniec grudnia 2019 r., jednak zachorowania występowały już na początku miesiąca: władze początkowo je bagatelizowały. Gdyby od początku zostały podjęte środki zapobiegawcze (izolacja chorych), epidemia prawdopodobnie aż tak by się nie rozprzestrzeniła.
Nazwa „koronawirusy” pochodzi od ich wyglądu pod mikroskopem elektronowym – mają otoczkę przypominającą koronę
Poza Chinami potwierdzono prawie 100 przypadków zakażenia w 18 krajach, m.in. w Wietnamie, Japonii, Tajwanie, Korei Południowej, Australii, USA, a także Europie (Niemcy, Francja, Finlandia). – Sytuacja w tych krajach jest inna, żaden z chorych nie umarł ani nie leży na OIOM (oddziale intensywnej opieki medycznej). Na poziom śmiertelności w Chinach [do piątku 170 przypadków – red.] ma wpływ nie tylko sam wirus, lecz także inne czynniki jak smog, złe warunki bytowe, być może za późno udzielona opieka medyczna – wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie immunologii i terapii zakażeń. Nadal na świecie jest tylko kilka przypadków zakażeń osób, które nie przebywały i nie zaraziły się w Chinach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.