Tekst: Katarzyna Chudyńska-Szuchnik
Nóż tapeciak z łamanym ostrzem, krawieckie radełko, igły z pasmanterii, szydło wykonane z wiertła i klej. Tyle na początek wystarczy do zabawy w kaletnika. Zabawy – bo prawdziwy kaletnik, czyli rzemieślnik, który potrafi zrobić ze skóry portfel lub torebkę, to profesjonalista. Najstarszy w Polsce jest wierny swojemu zajęciu od 1945 r. Kiedy kilka lat temu zdecydował, że już czas rozstać się z zawodem, jego zdjęcie ukazało się w prasie. Postawny siwy mężczyzna w białej koszuli siedział przy żeliwnej maszynie Singer i patrzył w obiektyw fotoreportera. „Kaletnik-rymarz z 73-letnim stażem odda zakład w dobre ręce! Zdradzi wszystkie techniki zawodowe i pomoże następcy” – głosił podpis.
Ryszard naprawia wszystko
Latem 2018 r., kiedy ukazał się artykuł w „Fakcie”, Ryszard Wojtulski – bo o nim mowa – miał 87 lat. Jego umiejętności potwierdzała książeczka mistrzowska z 1963 r., a większość dorobku mieściła się w rękach i w głowie, bo w zakładzie miał już tylko część narzędzi. Najczęściej używał kombinerek i młotka. Pod ręką trzymał bakelitowe podkładki do wybijania otworów w skórze, naznaczone setkami śladów. W szufladach noże do skóry, ostrzałki, wybijaki, nieco zardzewiałe przyrządy do zakładania zamków w torebkach, krojenia skóry na paski, kilka rodzajów cęgów. Kansjer do ścinania brzegów, rajfer do kantów na gorąco (patrz: słowniczek). Konik rymarski do szycia ręcznego wyglądał pod ścianą jak drewniana ławka. Dawno go nie używał. Dwie maszyny do szycia – płaska z wielkim blatem to radomski Łucznik – i praworamienna singerka, na której można szyć torebki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.