Brutalna kampania wyborcza przyciągnie Polaków do urn, a nie odstraszy
Marek Migalski
Doktor nauk politycznych, adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego
w Katowicach.
Tabuny komentatorów lamentowały w ostatnich tygodniach i miesiącach nad niskim poziomem życia politycznego w naszym kraju. Miałoby to znacząco wpłynąć na absencję wyborczą. Komentatorzy z całą powagą obwieszczali, że jeśli tylko dojdzie do elekcji, społeczeństwo „zagłosuje nogami" i pozostanie w domu. Wieszczono, że czeka nas kataklizm w postaci trzydziesto-, a nawet dwudziestokilkuprocentowej frekwencji. Rzeczywistość może się okazać inna – udział w wyborach będzie znacząco wyższy niż we wrześniu 2005 r.
Doktor nauk politycznych, adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego
w Katowicach.
Tabuny komentatorów lamentowały w ostatnich tygodniach i miesiącach nad niskim poziomem życia politycznego w naszym kraju. Miałoby to znacząco wpłynąć na absencję wyborczą. Komentatorzy z całą powagą obwieszczali, że jeśli tylko dojdzie do elekcji, społeczeństwo „zagłosuje nogami" i pozostanie w domu. Wieszczono, że czeka nas kataklizm w postaci trzydziesto-, a nawet dwudziestokilkuprocentowej frekwencji. Rzeczywistość może się okazać inna – udział w wyborach będzie znacząco wyższy niż we wrześniu 2005 r.
Więcej możesz przeczytać w 34/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.