Polszczyzna
Dla miłośników pięknej polszczyzny wypowiedzi polityków mogą być źródłem cierpień. Dla językowo sprawnych inaczej powodem do zadowolenia, że inni robią coś gorzej.
Choć mistrz paradoksu Lech Wałęsa, który „widzi jasno na białym dodatnie i ujemne plusy", jakby stracił wigor twórczy, a poseł Janusz Maksymiuk rzadko raduje nasze serca tezą o „pozytywnym oportuniście”, inni nie próżnują i „wyginają” nieszczęsny język do granic wytrzymałości. „Wprost” przyznał żółte kartki „za dotychczasowy wkład” w męczenie polszczyzny i czerwone – „za uporczywe faulowanie języka”. Jerzy Matusiak
Żółte kartki
Lech Kaczyński (prezydenta oceniamy wedle podwyższonego standardu) – za sobom (sobą), wziełem (wziąłem), aktów (akt), gościami (gośćmi)
Andrzej Czuma – za bezsensowne archaizowanie, stosowanie słów aliści, wszakże, wszelako, wszakoż itd. Posłowi PO polecamy formy togodla i iżbychom z "Kazań świętokrzyskich", bo jak szaleć, to szaleć!
Przemysław Gosiewski – za słynną filipinkę (czyli filipikę) i za modernizm leksykalny: bardzo zakrojona akcja, cena będzie kosztowała
Waldemar Pawlak – za konsekwentnie monotonną intonację i wszechobecny przerywnik eeeeeee...
Tadeusz Cymański – za faule frazeologiczne i stylistyczne w rodzaju przeginka była oczywista, niezła jazda, jadę na instynkcie oraz dziwaczne neologizmy, takie jak ofiarnica
Czerwone kartki
Stefan Niesiołowski – za to, że gra (językowo) wyjątkowo brutalnie, kopie (czytaj: poniża) przeciwników, nazywając ich karłami moralnymi, durniami, prostakami, chuliganami, pornogrubasami, a szczególnie często – jako zoolog – szkodnikami
Zbigniew Chlebowski – za przynależność do klubu przeciwników głoski „ą" (czy to nie oni są grupą trzymającą władzę?); mamy więc: konstytucjom (konstytucją), wskazujom (wskazują), z chenciom (z chęcią), nie som (nie są)
Ryszard Kalisz – kopie leżącą polską fonetykę: nie dość, że mówi pokazujom (pokazują), dajom (dają), to jeszcze ja nie umie, ja nie rozumie jest dla niego normą
Choć mistrz paradoksu Lech Wałęsa, który „widzi jasno na białym dodatnie i ujemne plusy", jakby stracił wigor twórczy, a poseł Janusz Maksymiuk rzadko raduje nasze serca tezą o „pozytywnym oportuniście”, inni nie próżnują i „wyginają” nieszczęsny język do granic wytrzymałości. „Wprost” przyznał żółte kartki „za dotychczasowy wkład” w męczenie polszczyzny i czerwone – „za uporczywe faulowanie języka”. Jerzy Matusiak
Żółte kartki
Lech Kaczyński (prezydenta oceniamy wedle podwyższonego standardu) – za sobom (sobą), wziełem (wziąłem), aktów (akt), gościami (gośćmi)
Andrzej Czuma – za bezsensowne archaizowanie, stosowanie słów aliści, wszakże, wszelako, wszakoż itd. Posłowi PO polecamy formy togodla i iżbychom z "Kazań świętokrzyskich", bo jak szaleć, to szaleć!
Przemysław Gosiewski – za słynną filipinkę (czyli filipikę) i za modernizm leksykalny: bardzo zakrojona akcja, cena będzie kosztowała
Waldemar Pawlak – za konsekwentnie monotonną intonację i wszechobecny przerywnik eeeeeee...
Tadeusz Cymański – za faule frazeologiczne i stylistyczne w rodzaju przeginka była oczywista, niezła jazda, jadę na instynkcie oraz dziwaczne neologizmy, takie jak ofiarnica
Czerwone kartki
Stefan Niesiołowski – za to, że gra (językowo) wyjątkowo brutalnie, kopie (czytaj: poniża) przeciwników, nazywając ich karłami moralnymi, durniami, prostakami, chuliganami, pornogrubasami, a szczególnie często – jako zoolog – szkodnikami
Zbigniew Chlebowski – za przynależność do klubu przeciwników głoski „ą" (czy to nie oni są grupą trzymającą władzę?); mamy więc: konstytucjom (konstytucją), wskazujom (wskazują), z chenciom (z chęcią), nie som (nie są)
Ryszard Kalisz – kopie leżącą polską fonetykę: nie dość, że mówi pokazujom (pokazują), dajom (dają), to jeszcze ja nie umie, ja nie rozumie jest dla niego normą
Więcej możesz przeczytać w 29/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.