Humor i polityka
Zepsuty zegarek prezydenta, poziom cholesterolu premiera czy ilość wina wypitego na spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem są częstszymi tematami debat niż wojna w Gruzji czy tarcza antyrakietowa. Dlaczego? Bo osią rozgrywki politycznej stała się wojna wizerunkowa między PiS a PO. W niej potężną bronią jest humor. Jak nasi politycy strzelają śmiechem?
Nastrojowy Donek
Donald Tusk stosuje lekki dowcip, który ma wzbudzać pozytywne emocje u wyborców („Gdybym był kobietą, byłbym lepszym premierem"). Czasem jest tak nastrojowy, że aż senny.
Zabójcza broń IV RP
Jarosław Kaczyński ma cięty humor, którego celem jest na ogół dyskredytacja przeciwnika („LiS, nazwa jest piękna. Drapieżne kaczory potrafią porwać lisa, unieść go w powietrze i później los lisa jest ciężki"). Niekiedy dyskredytuje tym sam siebie.
Ścichapęk elektroniczny
Waldemar Pawlak metodycznie, z prędkością pierwszych komputerów, uzasadniając swoje stanowisko (lub zajęcie stanowiska przez znajomych królika), potrafi przemycić bardzo zabawne i inteligentne gry słowne, rozbrajające tezy adwersarzy („Bagnetami można przywrócić porządek, ale trudno na nich siedzieć"). Czasem jednak jego elektronika zawodzi.
Dowcipas z korkiem w tyłku
Radosław Sikorski to przykład pompatycznego humoru na własny temat, służącego budowaniu wizerunku męża stanu („Ciągnie jak mój sześciolitrowy jeep" – opinia o samolocie; „Jakoś dziwnie jestem spokojny i szczoteczki do zębów nie pakuję").
Błazen plebejski
Janusz Palikot uprawia humor plebejski, który ma się podobać wyznawcom popkultury (np. wymachiwanie wibratorem na konferencji) i często służy jako negatywny PR („Apeluję do Lecha Kaczyńskiego, żeby wytrzeźwiał i wreszcie przedstawił opinii publicznej, co naprawdę myśli w pełni swoich przytomnych sił").
Klaun na pasku telewizyjnym
Tadeusz Cymański swój spontaniczny dowcip chętnie wzmacnia gestykulacją („W telewizji najlepiej sprzedaje się autentyczność. Dlatego jadę na instynkcie"; „Panie marszałku – dlaczego naciski, naciski? A przecieki? Dlaczego przecieki nie są badane? Powiem wam dlaczego: Jeszcze nie rozgrzaliście silników, a już wam olej wycieka – taka szczelność!").
Drapieżny miś
Stefan Niesiołowski lubi mocne żarty, na ogół opierające się na poetyce PRL. Ich celem jest zadawanie ran oponentom („To jest konwergencja, teoria biologii. Jeżeli [foka] upodabnia się do ryby, chociaż nie pochodzi foka od ryby, to Kaczyński upodobnił się do Gomułki, choć PiS nie pochodzi od PZPR").
Inteligent grillowy
Ryszard Kalisz lubi inteligentny dowcip dobrze pasujący do kotleta lub kawy na ławę („Jako bywalec salonów muszę powiedzieć, że salony wyglądają inaczej" – o reklamach PO i PiS w 2007 r.).
Humoreska w kapeluszu
Nelli Rokita niemal w każdej wypowiedzi ma elementy humorystyczne, na ogół niezamierzone, dzięki czemu (i kapeluszom) jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet polskiej polityki („W Polsce mamy teraz wspaniały czas. Nie stoimy nad przepaścią, zrobiliśmy już duży krok do przodu").
Nastrojowy Donek
Donald Tusk stosuje lekki dowcip, który ma wzbudzać pozytywne emocje u wyborców („Gdybym był kobietą, byłbym lepszym premierem"). Czasem jest tak nastrojowy, że aż senny.
Zabójcza broń IV RP
Jarosław Kaczyński ma cięty humor, którego celem jest na ogół dyskredytacja przeciwnika („LiS, nazwa jest piękna. Drapieżne kaczory potrafią porwać lisa, unieść go w powietrze i później los lisa jest ciężki"). Niekiedy dyskredytuje tym sam siebie.
Ścichapęk elektroniczny
Waldemar Pawlak metodycznie, z prędkością pierwszych komputerów, uzasadniając swoje stanowisko (lub zajęcie stanowiska przez znajomych królika), potrafi przemycić bardzo zabawne i inteligentne gry słowne, rozbrajające tezy adwersarzy („Bagnetami można przywrócić porządek, ale trudno na nich siedzieć"). Czasem jednak jego elektronika zawodzi.
Dowcipas z korkiem w tyłku
Radosław Sikorski to przykład pompatycznego humoru na własny temat, służącego budowaniu wizerunku męża stanu („Ciągnie jak mój sześciolitrowy jeep" – opinia o samolocie; „Jakoś dziwnie jestem spokojny i szczoteczki do zębów nie pakuję").
Błazen plebejski
Janusz Palikot uprawia humor plebejski, który ma się podobać wyznawcom popkultury (np. wymachiwanie wibratorem na konferencji) i często służy jako negatywny PR („Apeluję do Lecha Kaczyńskiego, żeby wytrzeźwiał i wreszcie przedstawił opinii publicznej, co naprawdę myśli w pełni swoich przytomnych sił").
Klaun na pasku telewizyjnym
Tadeusz Cymański swój spontaniczny dowcip chętnie wzmacnia gestykulacją („W telewizji najlepiej sprzedaje się autentyczność. Dlatego jadę na instynkcie"; „Panie marszałku – dlaczego naciski, naciski? A przecieki? Dlaczego przecieki nie są badane? Powiem wam dlaczego: Jeszcze nie rozgrzaliście silników, a już wam olej wycieka – taka szczelność!").
Drapieżny miś
Stefan Niesiołowski lubi mocne żarty, na ogół opierające się na poetyce PRL. Ich celem jest zadawanie ran oponentom („To jest konwergencja, teoria biologii. Jeżeli [foka] upodabnia się do ryby, chociaż nie pochodzi foka od ryby, to Kaczyński upodobnił się do Gomułki, choć PiS nie pochodzi od PZPR").
Inteligent grillowy
Ryszard Kalisz lubi inteligentny dowcip dobrze pasujący do kotleta lub kawy na ławę („Jako bywalec salonów muszę powiedzieć, że salony wyglądają inaczej" – o reklamach PO i PiS w 2007 r.).
Humoreska w kapeluszu
Nelli Rokita niemal w każdej wypowiedzi ma elementy humorystyczne, na ogół niezamierzone, dzięki czemu (i kapeluszom) jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet polskiej polityki („W Polsce mamy teraz wspaniały czas. Nie stoimy nad przepaścią, zrobiliśmy już duży krok do przodu").
Więcej możesz przeczytać w 37/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.