Rozmowa z Czesławem Hocem, posłem PiS, lekarzem publikującym artykuły o zdrowiu
Woli pan pisać czy leczyć?
Leczyć. Ale od ośmiu lat publikuję też artykuły w prasie kołobrzeskiej. Na początku nie wszyscy redaktorzy byli zadowoleni, że zapełniam całą stronę w gazecie. Badania opinii publicznej pokazały jednak, że większość czytelników kupowała gazetę głównie dla moich artykułów o zdrowiu. Moje artykuły dotyczące menopauzy są do tej pory cytowane na lokalnych zjazdach amazonek. Otrzymałem nawet Złote Pióro za szerzenie świadomości profilaktycznej.
Jest pan lokalną gwiazdą?
Nie chcę wyjść na osobę zadufaną w sobie, ale w Kołobrzegu jestem autorytetem. Zarówno naukowym, jak i etycznym. Jestem praktykującym katolikiem z 31-letnim stażem w małżeństwie. Jestem rozpoznawalny. Gdy spaceruję po mieście, ludzie podchodzą do mnie i chwalą moje artykuły. To miłe uczucie.
W polityce nie odnosi pan jednak sukcesów.
Bo zajmuję się nią trochę po amatorsku. Nie mam na nią czasu. Mógłbym za to próbować swoich sił w pisaniu o moim hobby – wędkarstwie albo wiedzy o chrześcijaństwie. Miałbym dużo do powiedzenia na tematy dotyczące m.in. eutanazji lub aborcji.
Może wyśle pan CV do "Gościa Niedzielnego"?
Wszędzie, tylko nie tam. Ich fotograf zrobił mi kiedyś zdjęcie w kościele, zaraz przed mszą, gdy korzystałem z komórki. Znalazło się ono na pierwszej stronie i zarzucono mi brak szacunku dla instytucji Kościoła. Od tamtej pory czytam tylko "Niedzielę".
Leczyć. Ale od ośmiu lat publikuję też artykuły w prasie kołobrzeskiej. Na początku nie wszyscy redaktorzy byli zadowoleni, że zapełniam całą stronę w gazecie. Badania opinii publicznej pokazały jednak, że większość czytelników kupowała gazetę głównie dla moich artykułów o zdrowiu. Moje artykuły dotyczące menopauzy są do tej pory cytowane na lokalnych zjazdach amazonek. Otrzymałem nawet Złote Pióro za szerzenie świadomości profilaktycznej.
Jest pan lokalną gwiazdą?
Nie chcę wyjść na osobę zadufaną w sobie, ale w Kołobrzegu jestem autorytetem. Zarówno naukowym, jak i etycznym. Jestem praktykującym katolikiem z 31-letnim stażem w małżeństwie. Jestem rozpoznawalny. Gdy spaceruję po mieście, ludzie podchodzą do mnie i chwalą moje artykuły. To miłe uczucie.
W polityce nie odnosi pan jednak sukcesów.
Bo zajmuję się nią trochę po amatorsku. Nie mam na nią czasu. Mógłbym za to próbować swoich sił w pisaniu o moim hobby – wędkarstwie albo wiedzy o chrześcijaństwie. Miałbym dużo do powiedzenia na tematy dotyczące m.in. eutanazji lub aborcji.
Może wyśle pan CV do "Gościa Niedzielnego"?
Wszędzie, tylko nie tam. Ich fotograf zrobił mi kiedyś zdjęcie w kościele, zaraz przed mszą, gdy korzystałem z komórki. Znalazło się ono na pierwszej stronie i zarzucono mi brak szacunku dla instytucji Kościoła. Od tamtej pory czytam tylko "Niedzielę".
Więcej możesz przeczytać w 37/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.