Wyborcy Baracka Obamy chcą odpowiedzi na pytanie, co Ameryka może wreszcie zrobić dla nich
Kiedy w 1981 r. spacerowałem po głównej ulicy Waszyngtonu z czarną dziewczyną, spotykały nas zaczepki, drwiny i kąśliwe uwagi. Dekadę później szeroki rozgłos zdobyła historia dziesięciu agentów Secret Service, którzy zatrzymali się na lunch w podstołecznej Wirginii. Pięciu białych oficerów usiadło przy jednym stoliku, gdzie szybko podano im zamówione hamburgery. Od pięciu czarnych agentów zażądano uregulowania rachunku z góry, a posiłek otrzymali dopiero po godzinie, gdy skończyła się pora lunchu spieszących się białych urzędników.
Ani na początku lat 80., ani w kolejnej dekadzie XX wieku nikt nie mógł się spodziewać, że pierwszym prezydentem USA wybranym w XXI wieku będzie polityk o czarnym kolorze skóry. I że wygra też w Wirginii, kwintesencji „starego Południa", gdzie pojawili się pierwsi w Ameryce niewolnicy i gdzie mieściła się stolica zbuntowanych stanów niewolniczych w czasie wojny secesyjnej.
Ani na początku lat 80., ani w kolejnej dekadzie XX wieku nikt nie mógł się spodziewać, że pierwszym prezydentem USA wybranym w XXI wieku będzie polityk o czarnym kolorze skóry. I że wygra też w Wirginii, kwintesencji „starego Południa", gdzie pojawili się pierwsi w Ameryce niewolnicy i gdzie mieściła się stolica zbuntowanych stanów niewolniczych w czasie wojny secesyjnej.
Więcej możesz przeczytać w 46/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.