Zawsze byłam przeciwko parytetom czy punktom za pochodzenie. Ale im częściej obserwuję państwa, które wprowadziły te regulacje, tym bardziej zmieniam zdanie.
W Hiszpanii czy krajach skandynawskich kobiety mają ustawowo zapewniony odpowiedni odsetek miejsc na scenie politycznej i daje to efekty: panie tam widać. W Polsce jest inaczej. Nie ma sensu czekać na pospolite ruszenie wśród kobiet, trzeba pomóc temu procesowi. Oczywiście to zjawisko ma swoje słabe strony. Dzięki parytetom do funkcji społecznych czy politycznych dostaną się osoby niekoniecznie odpowiednio wykształcone czy przygotowane merytorycznie. Można jednak uniknąć pułapki, bo ustawa parytetowa nie oznacza rezygnacji z jakości. Dlaczego zakładamy, że wszyscy mężczyźni działający politycznie mają ku temu rzeczywiste predyspozycje, wiedzę, kwalifikacje?
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.