Główny Weterynarz Kraju i specjalista od niebydła Władysław Bartoszewski wkroczył do Niemiec. Po czym z nich wykroczył, obwieszczając wiktorię. Chodzi o to, że Niemcy, nie mogąc się od naszego upiornego dziadunia opędzić, powiedzieli mu, że Steinbach powołają do rady muzeum wypędzonych później, nie teraz. Zaiste zwycięstwo to wielkie, które będziemy opiewać jak triumf pod Cedynią, w której to zresztą bitwie Bartoszewski też zapewne brał udział. I to po naszej stronie.
Donald sobie polata. Sam poleci na szczyt europejski, gdzie będzie się mógł pochwalić swoją angielszczyzną. Wiesz co, Donek, to może już lepiej szpanuj wnukiem? Aha, uprzednio premier poleciał do Hamburga. Co tam można w piątkowy wieczór robić? Otóż wszystkie sprośne komentarze, które się państwu cisną na usta, bledną w obliczu perwersji, na jaką zdecydował się Donek. Otóż on tam imprezował z Angelą Merkel!
Wcześniej premier ruszył na północ i nawiedził Olsztyn. Wsparł tam w wyborach na prezydenta miasta pana Krukowskiego. Kandydat PO został demokratycznie wybrany przez Grześka Schetynę, więc Tusk nawet nie chciał wymienić jego nazwiska. Cóż, sukces Krukowskiego będzie sukcesem Tuska, a za klęskę odpowiadał będzie Schetyna. Takie tam braterskie życzliwości.
Rząd ma rzecznika, a Paweł Graś znowu będzie mógł widywać swego Donka niemal codziennie. Facet jest przeszczęśliwy. Panie Pawle, nie chcemy pana martwić, ale każda porządna love story marnie się kończy, a Stefcia Rudecka w końcu umiera.
A w PSL trwa ewakuacja. Do Parlamentu Europejskiego oprócz Janusza Piechocińskiego, Józefa Zycha (szefostwo komisji do spraw ornitologii ma jak w banku) wybiera się inny znany dyplomata i poliglota Jarosław Kalinowski. Choć akurat my nie lekceważymy jego zainteresowań międzynarodowych. Byliśmy kiedyś u niego w domu – miał wódkę tak co najmniej z pół tuzina krajów.
Kalinowski, do którego nie wiedzieć czemu czujemy miętę, jest ojcem całej fury dzieci, bodaj piątki (to więcej niż my razem, zuch!). Opowiada, że kiedyś po powrocie z rodzinnych odwiedzin u brata zadzwonił do niego telefon. Głos w słuchawce oznajmił: „Ty, słuchaj, wróć, bo dziecka zapomniałeś".
Sławku Nowaku myśli o kolegach. Pamiętacie państwo tych dwóch dżentelmenów, którzy przejęli firmę Nowaka, kiedy partia rzuciła Sławka na odcinek niezależnego dziennikarstwa w Radiu Gdańsk – pana Chajderowskiego i Gawrylczyka (obaj PO)? Po wygranych przez platformę wyborach dostali posady w radach nadzorczych państwowych spółeczek, a teraz Piotr Chajderowski został nowym prezesem linii lotniczych Centralwings. W PO szykuje się wielki odlot? To nie lepiej byłoby zostawić w spokoju samoloty, a o towar poprosić Białego Nosa Drzewieckiego?
W cyklu „Poznaj swego osła" mamy zaszczyt zaprezentować państwu dorobek zacnego działacza państwowego Kani Andrzeja. Kania Andrzej, poseł PO, znany był dotychczas tylko z tego, że zamiast brać udział w nudnych sejmowych debatach zdrowotnych, sam zachorował. A że ma żonę troskliwą, to pielęgnowała go podczas boleści. Klimat Ostrołęki podły jest jednak wielce, więc Kanie dwie kurowali się na Teneryfie. Sądząc z lica Kani Andrzeja była to kuracja w wersji all inclusive.
Teraz jednak Kania Andrzej wziął się do roboty i wyczaił, że ostrołęcki szef ośrodka doradztwa rolniczego, niejaki Szczubełek Wiesław, jest bezpartyjny. Tego despektu Jego Kaniowska Wysokość znieść nie mogła i miała ona (ta wysokość) molestować Szczubełka, żeby wstąpił do PO. A ten się zbiesił i ponoć nawet nagrał Kanię. Partia Matka zapewne Kani nie wytnie. W końcu kto to widział grzybobranie w marcu?
Donald sobie polata. Sam poleci na szczyt europejski, gdzie będzie się mógł pochwalić swoją angielszczyzną. Wiesz co, Donek, to może już lepiej szpanuj wnukiem? Aha, uprzednio premier poleciał do Hamburga. Co tam można w piątkowy wieczór robić? Otóż wszystkie sprośne komentarze, które się państwu cisną na usta, bledną w obliczu perwersji, na jaką zdecydował się Donek. Otóż on tam imprezował z Angelą Merkel!
Wcześniej premier ruszył na północ i nawiedził Olsztyn. Wsparł tam w wyborach na prezydenta miasta pana Krukowskiego. Kandydat PO został demokratycznie wybrany przez Grześka Schetynę, więc Tusk nawet nie chciał wymienić jego nazwiska. Cóż, sukces Krukowskiego będzie sukcesem Tuska, a za klęskę odpowiadał będzie Schetyna. Takie tam braterskie życzliwości.
Rząd ma rzecznika, a Paweł Graś znowu będzie mógł widywać swego Donka niemal codziennie. Facet jest przeszczęśliwy. Panie Pawle, nie chcemy pana martwić, ale każda porządna love story marnie się kończy, a Stefcia Rudecka w końcu umiera.
A w PSL trwa ewakuacja. Do Parlamentu Europejskiego oprócz Janusza Piechocińskiego, Józefa Zycha (szefostwo komisji do spraw ornitologii ma jak w banku) wybiera się inny znany dyplomata i poliglota Jarosław Kalinowski. Choć akurat my nie lekceważymy jego zainteresowań międzynarodowych. Byliśmy kiedyś u niego w domu – miał wódkę tak co najmniej z pół tuzina krajów.
Kalinowski, do którego nie wiedzieć czemu czujemy miętę, jest ojcem całej fury dzieci, bodaj piątki (to więcej niż my razem, zuch!). Opowiada, że kiedyś po powrocie z rodzinnych odwiedzin u brata zadzwonił do niego telefon. Głos w słuchawce oznajmił: „Ty, słuchaj, wróć, bo dziecka zapomniałeś".
Sławku Nowaku myśli o kolegach. Pamiętacie państwo tych dwóch dżentelmenów, którzy przejęli firmę Nowaka, kiedy partia rzuciła Sławka na odcinek niezależnego dziennikarstwa w Radiu Gdańsk – pana Chajderowskiego i Gawrylczyka (obaj PO)? Po wygranych przez platformę wyborach dostali posady w radach nadzorczych państwowych spółeczek, a teraz Piotr Chajderowski został nowym prezesem linii lotniczych Centralwings. W PO szykuje się wielki odlot? To nie lepiej byłoby zostawić w spokoju samoloty, a o towar poprosić Białego Nosa Drzewieckiego?
W cyklu „Poznaj swego osła" mamy zaszczyt zaprezentować państwu dorobek zacnego działacza państwowego Kani Andrzeja. Kania Andrzej, poseł PO, znany był dotychczas tylko z tego, że zamiast brać udział w nudnych sejmowych debatach zdrowotnych, sam zachorował. A że ma żonę troskliwą, to pielęgnowała go podczas boleści. Klimat Ostrołęki podły jest jednak wielce, więc Kanie dwie kurowali się na Teneryfie. Sądząc z lica Kani Andrzeja była to kuracja w wersji all inclusive.
Teraz jednak Kania Andrzej wziął się do roboty i wyczaił, że ostrołęcki szef ośrodka doradztwa rolniczego, niejaki Szczubełek Wiesław, jest bezpartyjny. Tego despektu Jego Kaniowska Wysokość znieść nie mogła i miała ona (ta wysokość) molestować Szczubełka, żeby wstąpił do PO. A ten się zbiesił i ponoć nawet nagrał Kanię. Partia Matka zapewne Kani nie wytnie. W końcu kto to widział grzybobranie w marcu?
Więcej możesz przeczytać w 10/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.