Wszystko to piękne i wzruszające: rodzina sobie pomaga, mimo że jej całe życie zostało postawione na głowie. A ofiara (bo już nie sprawca – o tym ani słowa) toczy heroiczny bój o odzyskanie pamięci i powrót do normalności. Temu służy też coraz częstsze zapraszanie Macieja do programów ojca Włodzimierza, by poczuł się jak dawniej. Oczywiste jest w tym kontekście, że prokuratorzy nie przesłuchują Zientarskiego juniora, bo byłoby to wręcz nieludzkie. Nawet mówienie o tym jest niestosowne. Czy jednak ta gorliwość w pokazywaniu heroizmu rodziny i jej umęczonego bohatera nie mnoży wątpliwości, a wręcz nie budzi podejrzeń? Przeciętny Polak może się zastanowić, czy gdyby chodziło o niego, też byłby tak wspaniałomyślnie traktowany. Czy prokuratura przez ponad rok miałaby tyle wyrozumiałości dla sprawcy i opinii jego rodziny? Przeciętny Polak może sobie pomyśleć, że opowiadanie o mozolnej rehabilitacji, dziurach w pamięci, zatrzymaniu się świadomości na poziomie maturzysty, a wreszcie o częściowym ubezwłasnowolnieniu to budowanie legendy pod przyszłą niezdolność do odpowiadania przed sądem. Kto byłby tak bezduszny, by osobę kompletnie nieświadomą swego czynu stawiać przed obliczem sprawiedliwości? Każdy ma prawo się bronić, jak chce. Nie każdy musi w to wierzyć. I wcale nie jest to bezduszność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.