Oliwki w kapsułkach, pierożki ravioli, ale bez ciasta... Brzmi to jak literatura science fiction. Tymczasem do realnej restauracji z takim menu trzeba się zapisywać z półrocznym wyprzedzeniem. Bo kuchnia molekularna to dziś szczyt snobizmu.
Kolacja molekularna wygląda inaczej niż wieczór w tradycyjnym lokalu. Tu kartę podaje się jedynie dla przypomnienia kolejności podawanych 20 czy 30 dań. Ich zestaw jest ustalony i znany gościom wcześniej. Wina również wybiera kucharz, a nie klient. Bo to spektakl, w którym nie ma miejsca na przypadek i – być może – nietrafione wybory konsumenta.
Więcej możesz przeczytać w 14/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.