Fiat nie cierpi, kiedy ten samochód jest nazywany fiatem. Abarth 500 ma z normalną „pięćsetką” niewiele wspólnego. Jest przestronny jak pudełko po zapałkach, krzykliwy niczym parada miłości i zwariowany bardziej niż skecze Monty Pythona. Dlatego nie każdy go zrozumie.
Co wspólnego mają ze sobą pijana kobieta i fiat? Jedno i drugie wstyd prowadzić. Ten mało wyrafinowany żart z czasów świetności malucha, ostatecznie stracił sens kilka tygodni temu, gdy na rynku pojawił się Abarth 500 – sportowa wersja produkowanego w Tychach Fiata 500. Kultowemu autu zafundowano terapię sterydową. Pod maskę trafiło 135 koni mechanicznych, a na karoserię mnóstwo agresywnych ozdobników – od poważnych spojlerów począwszy, na tandetnych naklejkach z kiosku Ruchu skończywszy.
Więcej możesz przeczytać w 14/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.