O umizgach premiera do jej osoby sama Gęsicka nie wiedziała, bowiem – jak sugerował prezes PEACE – Tusk smalił cholewki do głowy państwa. Dokładnie szeptał o tym rządowym transferze z Lechem Kaczyńskim w samolocie. Cóż, naszym zdaniem było tak. Tusk coś tam bąknął, a prezydent zrobił z Gęsickiej ministra, jak wcześniej z Beenhakkera Benhauera, a z Boruca – Borubara. Takie rzeczy się zdarzają w świecie według Kaczyńskiego. To magia. Bo od cudów są inni specjaliści.
Na majową rocznicę wejścia do Unii Europejskiej Leszek Miller szykuje książkę, w której opowie, jak to wprowadził Polskę do raju. Ach, ta ciągła rywalizacja z Kwaśniewskim. Tamten jako Mojżesz przeprowadził komuszków przez Morze Czerwone, Miller musiał więc zrobić coś lepszego. No cóż, w historii Leszek ma już przechlapane na amen i Kwaśniewskiemu nie podskoczy. Ale za to – jak twierdzi Anastazja P. – Miller jest znacznie lepszy w łóżku. W sumie remis.
Agnieszka Romaszewska-Guzy znowu jest szefem TV Bielsat. Bezimienny Farfał najpierw ją odwołał, a potem powołał z powrotem, bo sobie przypomniał, że na tę telewizję łoży głównie MSZ. Straszny burdel w tej Telewizji Burdelicznej.
– Nie jestem do wynajęcia – stwierdziła Hanna Lis, nie chcąc przeprowadzić wywiadu z Declanem Ganleyem. I tu nas zagięła. To ona w TB pracuje za darmo? No, skoro nie jest do wynajęcia, to tak by wynikało. Czyli ona na Woronicza pracuje dla idei? To doskonała gwiazda na czas kryzysu. Powinni ją ściągnąć do oszczędzającego gwałtownie TVN-u, gdzie awantury budżetowe wybuchają już z powodu śmietanki podawanej gościom do kawy.
Żarty, żartami, ale blond Hania postawiła się Farfałowi (czytaj: Giertychowi), a w ślad za nią podążyły pomniejsze gwiazdunie, które się rozchorowały i poszły stadnie na zwolnienie. Oczywiście, z punktu widzenia szefostwa wygląda to podejrzanie, ale z drugiej strony – w Telewizji Burdelicznej na pewno łatwo coś złapać. Farfał wie to dobrze.
Tonący, jak wiadomo, brzytwy się chwyta. Stąd propozycja Grzegorza Napieralskiego dla Józefa Oleksego („Jeszcze, kurwa, będę jak brzytwa" – pamiętacie?). O dziwo, jednak brzytwa odmówiła. Cóż, my ją – tę brzytwę – rozumiemy. Jak SLD dostanie w tyłek, to jeszcze przyjdzie koza do woza. Ciekawe tylko, kto będzie tym wozem – Oleksy czy Miller?
Bo na pewno nie będzie to Cimoszewicz. Owszem, jak pokazują badania, lud lubi Cimoszkę i komuszkom wzrosłoby, gdyby Wo- łodia stanął na czele. Ale nie stanie, bo nikt go w SLD nie lubi. I to nie dlatego, że jest podobny do Adama z „Dynastii". Jego, zdaje się, po prostu nie da się lubić.
A w Opolskiem grasuje kot, przed którym ostrzega pan Gucwiński. To pewnie ten centrolew, którego wszyscy szukają. Gdybyż to Rosati był tak drapieżny! Ale drapieżnik nie może się wabić Dariusz.
PEACE opublikował listę parlamentarzystów z akcjami i udziałami. Króciutka ta lista. Dłuższa byłaby lista posłów, którzy posiadają koty, nabyte, żeby się podlizać Kaczorowi. I nie posiadają kont, polikwidowanych, żeby się podlizać Kaczorowi. Durnie, nie przewidzieli, że prezes założy sobie konto z powodów bielanowokamińskich (czyli piarowsko-spindoktorskich).
Zabawne. W jakiejś telewizji Marek Siwiec, znany całowacz ziemi kaliskiej, tłumaczył, dlaczego związkowcy wychodzą na ulice i palą opony. To tak jakby rabin dowodził, dlaczego należy jeść wieprzowinę. Przy czym nie idzie nam – drodzy, acz wstrętni antysemici – o to, że Siwiec jest Żydem. Nie, po prostu potrzebowaliśmy równie niedorzecznej sytuacji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.