Jakie są faktyczne rozmiary epidemii AIDS po 25 latach od odkrycia wirusa HIV? Jeszcze w 2006 r. Agenda ONZ ds. AIDS zapewniała, że na świecie z wirusem HIV żyje 39,5 mln osób. W 2008 r., po zweryfikowaniu sposobu zbierania danych, tę liczbę obniżono do 33,2 mln. James Chin, były ekspert Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), uważa, że osób zakażonych jest jeszcze mniej, nie więcej niż 25 mln. Z jego wyliczeń wynika, że tempo wzrostu liczby zachorowań było najwyższe w 1997 r. Czy od tego czasu organizacje międzynarodowe próbują naginać statystyki, aby strumień pieniędzy na walkę z wirusem nie został zmniejszony?
Na AIDS zmarło dotychczas 25 mln osób. Ofiar epidemii nadal przybywa, ale coraz wolniej. – W 2007 r. ta choroba była przyczyną 2,1 mln zgonów, w tym samym czasie wykryto 2,5 mln nowych przypadków zachorowań. Więcej zgonów – 2,9 mln – odnotowano w 2006 r., a jeszcze więcej, bo 3,1 mln, w 2005 r. – podaje Paulina Miśkiewicz, szefowa biura WHO w Polsce. W ślad za tym roczny budżet ONZ-owskiego Światowego Programu AIDS (UNAIDS) skurczył się z 40 mld dolarów do 38 mld dolarów w 2010 r. Ale nawet te pieniądze są duże, choćby w porównaniu z wydatkami na leki onkologiczne, które w 2007 r. na świecie wyniosły 31 mld dolarów.
Opublikowany 24 marca 2009 r. raport WHO wykazuje, że w 2007 r. z 13,7 mln osób chorych na gruźlicę 1,4 mln było zakażonych HIV (wirusowi temu często towarzyszą prątki gruźlicy). Statystycy wykazują, że w 2008 r. walkę z gruźlicą przegrało 450 tys. osób z wirusem HIV, dwukrotnie więcej niż w 2006 r. Ten wzrost zachorowań nie wynika jednak z większej liczby zakażeń, a przynajmniej nie przede wszystkim. – To efekt bardziej precyzyjnych informacji płynących z klinik leczenia gruźlicy, które zaczęły regularnie badać pacjentów na obecność HIV – uspokaja epidemiolog Richard Chaisson kierujący Johns Hopkins University Center for TB Research w Baltimore, Maryland.
Lekarze podnieśli jednak alarm, prosząc o nowe fundusze nie tylko na leczenie zakażeń HIV, ale także na zwalczanie gruźlicy, gdyż jej prątki na większość opracowanych dekadę temu antybiotyków już się uodporniły. Atmosferę podgrzewają dane, które po raz pierwszy napłynęły z Chin. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2008 r. na AIDS zmarło tam 7 tys. osób, a u 45 tys. wykryto HIV. AIDS stał się w Chinach najczęstszą przyczyną zgonów spowodowanych chorobami zakaźnymi. Zakażonych może być 700 tys. Chińczyków. W największym chińskim mieście Chongqing (32 mln mieszkańców) 20 proc. homoseksualnych mężczyzn jest zakażonych HIV. W Chengdu (9 mln ludności) odsetek ten wyniesie w 2009 r. 35 proc. – Do 2012 r. co drugi przypadek zakażenia HIV w Chinach wystąpi w tej grupie mężczyzn. Wielu z nich utrzymuje stosunki seksualne także z kobietami, narażając je na śmiertelne niebezpieczeństwo – przestrzega Zhang Beichuan, profesor z Qingdao University.
W Afryce (na południe od Sahary) żyje ponad 22 mln zakażonych wirusem HIV. Od 2000 r. 14 mln Afrykańczyków zmarło na AIDS, a kolejnych 17 mln zostało zarażonych HIV. Do 2020 r. w dziewięciu państwach subsaharyjskich z powodu AIDS straci życie 13-26 mln osób. Zaskakujące są badania Daniela Halperina z Harvardu, pokazujące, że AIDS nie jest chorobą najuboższych. W Kenii wśród najbiedniejszych kobiet odsetek chorych na AIDS (3,9 proc.) jest niższy niż wśród najlepiej uposażonych (12 proc.). Wirus atakuje zamożniejsze i spokojniejsze państwa, jak Botswana, Suazi, a w nękanych wojnami – Ruandzie, Kongo i Angoli – rozwija się wolniej. Poza tym afrykańskie kobiety coraz częściej są nosicielkami HIV, w niektórych państwach stanowią nawet 62 proc. zakażonych tym wirusem.
Od 2004 r. do 2008 r. średnio o połowę spadły ceny podstawowych farmaceutyków używanych w walce z HIV. Na najniższe ceny mogą liczyć kraje afrykańskie o niskim dochodzie narodowym. Dla tego regionu upusty są najczęściej kilkudziesięcioprocentowe. Ale to i tak za duży wydatek, jeżeli zdobycie samego leku stanowi tylko część problemów. Wiele do życzenia pozostawia diagnostyka, brakuje też systemu dystrybucji i ordynowania leków. Oferta dla najuboższych nie zawsze jest uzupełniana o specyfiki nowej generacji, które powodują stosunkowo niewielkie skutki uboczne.
W Polsce walka z AIDS jest wyjątkowo skuteczna. Już teraz śmiertelną chorobę moglibyśmy ze spokojem wpisać do katalogu schorzeń przewlekłych, gdyby istniała gwarancja, że na leczenie nie zabraknie pieniędzy. Takiej pewności nie mają chorzy na Łotwie, którym groziło przerwanie kuracji. A to nie tylko oznacza niemal natychmiastowe wykonanie wyroku śmierci na pacjencie, ale także drastycznie zwiększa zagrożenie osób żyjących w związkach z chorymi.
Na razie każdy Polak żyjący z HIV może liczyć na skuteczną terapię antyretrowirusową. Jej roczny koszt przekraczający 40 tys. zł sprawia, że w 2008 r. na leki dla ponad 3,8 tys. pacjentów wydano z budżetu państwa 159 mln zł. W 2009 r. będzie to już 192 mln zł. Na razie pieniądze są zagwarantowane tylko do końca kwietnia i to w nieproporcjonalnie niskiej kwocie 42,9 mln zł. – Dlaczego sprawnie dotychczas funkcjonujący system opieki nad osobami dotkniętymi HIV koordynowany przez Krajowe Centrum ds. AIDS miałby być przeniesiony do Narodowego Funduszu Zdrowia – alarmuje Wojciech J. Tomczyński, przewodniczący Ogólnopolskiej Sieci Osób Żyjących z HIV/AIDS „Sieć plus", który sam żyje z wirusem od 1986 r. – Wytwarza się nerwowa sytuacja, bo chory otrzymuje na przykład tylko siedem porcji tabletek na siedem najbliższych dni i jest niepewny, co będzie dalej. Takie sytuacje mieliśmy już kilkakrotnie, ostatnio w lutym 2009 r. Słyszymy, że jest to efekt opóźnień w przekazywaniu pieniędzy przez Ministerstwo Zdrowia do Krajowego Centrum, które prowadzi przetargi na zakup leków – dodaje Wojciech J. Tomczyński. Niepokojących informacji o zmianie sposobu dystrybuowania leków oficjalnie nie potwierdza jednak NFZ.
W Polsce system opieki nad osobami zakażonymi HIV opiera się na 20 ośrodkach terapii AIDS. Z leczenia farmakologicznego korzysta w nich 1380 pacjentów. Ministerstwo Zdrowia finansuje też 26 punktów konsultacyjnych, w których pracuje 40 specjalistów. Osoba, która trafia do takiego punktu, wykona anonimowo i bezpłatnie test na obecność HIV, otrzyma wsparcie medyczne i psychologiczne. Punkty koordynowane przez Krajowe Centrum ds. AIDS wykonują 20 tys. testów rocznie, zakażenie wykrywa się u około 250 osób.
Liczba ujawnionych przypadków HIV nie rośnie dramatycznie, ale i tak w 2008 r. była najwyższa od dziesięciu lat (809 zachorowań przy średniej wieloletniej wynoszącej 630 osób). Pod tym względem najspokojniejszy okazał się 1999 r. (527 nowych przypadków zakażenia). Krajowe Centrum ds. AIDS szacuje, że faktycznie dotkniętych HIV jest nie 12 tys. osób, jak wskazują zestawienia statystyczne, tylko 30-35 tys. Oznacza to, że 20 tys. osób żyjących z HIV nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwo zagraża im samym i ich parterom.
Zmienia się mapa zakażeń. Od kilku lat, gdy strzykawki z „kompotem" zostały zastąpione w dużym stopniu pigułkami, w środowisku narkomanów liczba zakażonych HIV nie wzrasta w szybkim tempie. – Jedynie 10 proc. mieszkańców naszych ośrodków stacjonarnych jest zakażonych HIV – ocenia Jolanta Koczurowska, przewodnicząca Zarządu Głównego Monaru. – Z wirusem tym żyje co drugi narkoman korzystający z opieki ambulatoryjnej w naszych poradniach. Ale to znacznie mniej niż jeszcze dziesięć lat temu.
Ryzyko zakażenia nie dotyczy już tylko narkomanów. 80 proc. osób zaraża się obecnie HIV podczas kontaktów seksualnych, połowa z tych przypadków dotyczy osób heteroseksualnych, które nigdy nie były uzależnione od narkotyków. Tacy ludzie z reguły nie dostrzegają zagrożenia. To stwarza dodatkowe problemy w dotarciu do zakażonych wirusem. Podobnie jest w krajach Europy Zachodniej. Połowa rdzennych Szwedów zarażonych HIV to ofiary turystyki seksualnej do krajów Azji Południowo-Wschodniej. Używanie zainfekowanych igieł przez narkomanów jest nadal problemem w Rosji (2 mln zakażonych w 2008 r. i zaledwie 15 tys. leczonych) oraz na Ukrainie (0,5 mln zakażonych, 12 tys. leczonych). W obu tych krajach liczba zachorowań rośnie niepokojąco szybko.
W Polsce za mało wydaje się na zapobieganie zakażeniom HIV. W Brazylii, w której mieszka 150 mln katolików i 70 mln aktywnych seksualnie mężczyzn, rozdaje się rocznie 1,2 mld prezerwatyw. W Polsce taka akcja jest niemożliwa, choćby dlatego że pieniądze przeznaczane na profilaktykę zakażeń HIV pozwoliłyby na podarowanie prowadzącym życie erotyczne Polakom zaledwie jednej prezerwatywy, i to nie częściej niż raz na 30 lat. Krajowe Centrum ds. AIDS na zapobieganie może przeznaczyć średnio tylko 8 gr na osobę, a stara się dotrzeć do każdego, nawet do przedszkolaków, drukując książeczki o tym, jak powinny się zachowywać w kontaktach z zakażonymi rówieśnikami. Klaus Theo Schröder, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Niemiec, analizując w 2008 r. dokonania Krajowego Centrum ds. AIDS, przyznał, że Niemców nie stać na kosztowne leczenie chorych na AIDS, dlatego muszą przede wszystkim stawiać na profilaktykę.
W Polsce symboliczne akcje edukacyjne i tak nie spotykają się z należnym zainteresowaniem. Współpracy z Kościołem katolickim nie ma wcale, współpraca z Kościołem luterańskim była lepsza, lecz teraz jest znikoma. Ministerstwo Edukacji Narodowej do niedawna nie widziało nawet potrzeby wyznaczania koordynatora, który kontaktowałby się z Krajowym Centrum ds. AIDS. To dziwne, skoro centrum rocznie szkoli 600 pracowników oświaty, zaopatrując ich w materiały metodyczne rekomendowane przez WHO. Wielu nauczycieli próbuje uniknąć poruszania niewygodnych tematów i dlatego wyjaśnia, że uczniowie nie interesują się tematyką AIDS. MEN twierdzi, iż od strony formalnej wszystko jest w porządku, bo „zagadnienia te realizowane są głównie w ramach zajęć edukacyjnych wychowanie do życia w rodzinie oraz podczas biologii i wychowania fizycznego".
W czasie pierwszego spotkania młodzież szkolna twierdzi, że wie już bardzo dużo na temat HIV i AIDS, lecz w trakcie ćwiczeń okazuje się, iż wiedza ta jest niepełna bądź informacje zostały błędnie przekazane przez nauczyciela – mówi Ewa Rakowicz- -Wawrusiewicz ze stowarzyszenia Faros z Białegostoku. Faros narzeka, że władze miasta nie widzą potrzeby finansowania działań edukacyjnych. Świadomość zagrożenia jednak rośnie. W latach 2003-2004 bezpłatne testy na obecność HIV wykonywało w Białymstoku rocznie 300 osób, teraz – dwukrotnie więcej.
– Poziom wiedzy o HIV, źródłach zakażenia, sposobach przeciwdziałania jest niższy niż kilka lat temu, kiedy więcej na ten temat mówiono w szkołach. Zmieniło się jedynie to, że osoby żyjące z HIV nie muszą już się obawiać butelek z substancjami zapalającymi – twierdzi Mateusz Liwski, prezes fundacji Res Humanae. Temat chorych pojawia się przy okazji drażliwych spraw, jak Kameruńczyka Simona Mola, który zakażał nieświadome zagrożenia kobiety. Na szczęście nawet takie wypadki nie wywołują wrogiego nastawienia wobec osób żyjących z HIV – mówi Liwski.
Wiedza Polaków o źródłach zakażenia wirusem HIV oraz o sposobach ich unikania wciąż jest zbyt mała – wynika ze studium badawczego „Seksualność Polaków na początku XXI wieku" autorstwa prof. Zbigniewa Izdebskiego. W 2001 r. tylko 3,6 proc. ankietowanych Polaków uważało, że można uniknąć zakażenia, dobrze się odżywiając, ale w 2005 r. odsetek ten wzrósł do 5,7 proc. Co trzecia pytana osoba sądzi, że HIV czyha na użytkowników publicznych toalet. Coraz bardziej się obawiamy, dotykając osoby zakażonej HIV. W 2001 r. 5,7 proc. z nas twierdziło, że w ten sposób możemy się zakazić wirusem, a w 2005 r. już 8,5 proc. Podobnie jest w wypadku spożywania wspólnych posiłków (wzrost odpowiedzi twierdzących z 7,1 proc. do 11,9 proc).
Co czwarta osoba uważa, że jest narażona na niebezpieczeństwo w razie ukąszenia przez komara lub innego owada, bo te mogą przenosić wirusa. Co trzeci ankietowany mylnie przypuszcza, że dziecku karmionemu piersią przez kobietę zakażoną HIV nic nie grozi. Dowodem na to, że systematyczna profilaktyka może być skuteczna, jest wyraźne zmniejszenie się liczby zakażeń wśród dzieci urodzonych przez kobiety zakażone HIV (z 25 proc. w 1985 r. do zaledwie 1 proc. w 2008 r.). Krajowe Centrum ds. AIDS od kilku lat zachęca kobiety w ciąży do wykonania testu na obecność HIV. Dla 4 proc. Polaków ryzyko zakażenia się HIV podczas stosunku stanowi dodatkową podnietę. To spełnienie potrzeby przeżycia ekstremalnego doświadczenia. Zjawisko to w piśmie „Rolling Stone" jako jeden z pierwszych opisał w 2003 r. Gregory A. Freeman. Pod określeniem bug chasing (polowanie na robaka) kryją się zachowania, które mają doprowadzić do kontaktu z partnerem seropozytywnym. Za seks bez zabezpieczeń z osobą zakażoną część poszukiwaczy niecodziennych wrażeń gotowa jest zapłacić pieniądze ekstra. Intrygujący i ekscytujący może być udział w festiwalach Folsom. Ten w San Francisco gromadzi każdego roku 300-350 tys. zainteresowanych, głównie mężczyzn, dla których grupowy seks bez zabezpieczeń jest przeżyciem, które dodatkowo ubarwia niebezpieczeństwo. I to wszystko za niewielką opłatę członkowską 20 euro rocznie.
W razie podejrzenia zakażenia (na przykład w wypadku ukłucia igłą niewiadomego pochodzenia albo uprawiania seksu bez zabezpieczeń) można liczyć na darmowe pigułki zmniejszające ryzyko zakażenia. Trzeba tylko pamiętać, że skutek przyniesie seria, a nie jednorazowa dawka specyfiku antyretrowirusowego. Co więcej, kurację trzeba rozpocząć najpóźniej w ciągu 48 godzin od chwili kontaktu z wirusem.
Najnowsze leki są skuteczniejsze od tych sprzed kilku, kilkunastu lat, pozwalają żyć z wirusem HIV 20-30 lat. Są też łatwiejsze w użyciu. Nie trzeba co kilka godzin przyjmować całej baterii medykamentów, popijać ich dużą ilością wody, stosować ścisłej diety. Najważniejsze, że leczeni odczuwają mniej skutków ubocznych terapii. Niestety, mniejsze zagrożenie to większa beztroska. Efekt jest taki, że po raz pierwszy od wielu lat w krajach rozwiniętych odnotowuje się wzrost zachorowań. A szczepionki jeszcze długo nie będzie, jeśli wcześniej dokładnie nie poznamy reakcji organizmu na wczesną fazę zakażenia – uważa wirusolog Franćoise Barré-Sinoussi, która w 2008 r. wraz z Lukiem Montagnierem otrzymała Nagrodę Nobla za odkrycie wirusa HIV. Nadzieją może być niezwykle tani antybakteryjny specyfik glycerol monolaurate dodawany do pokarmów i kosmetyków. Testy przeprowadzane na małpach wykazały, że preparat zapobiega wzrostowi wirusa HIV, gdyż hamuje zbyt spontaniczną reakcję limfocytów na atak wirusa – tłumaczy dr Ashley Haase z University of Minnesota.
Ratunek może nadejść ze strony radioaktywnego bizmutu. Izotop 213 precyzyjnie atakuje zainfekowane komórki, które zawierają glikoproteinę gp41, jedną z cząsteczek deformowanych przez HIV. Testy opracowane przez naukowców z College’u Medycznego im. Alberta Einsteina (Uniwersytet Yeshiva w Nowym Jorku) powiodły się na myszach.
Ronald Mitsuyasu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles twierdzi, że możliwe jest wprowadzenie do organizmu zmodyfikowanych genetycznie komórek, które walczyłyby z wirusem. Testy przeprowadzono na 74 zakażonych HIV. Odpowiednio spreparowane komórki macierzyste miały się przekształcać w limfocyty, które przetrwałyby atak wirusa. Po stu tygodniach terapii zauważono poprawę stanu zdrowia osób leczonych, ale, niestety, bardzo nieznaczną.
Amerykańscy badacze z laboratorium Sangamo Bio-Sciences są przekonani, że dzięki jednej modyfikacji genetycznej można się trwale uodpornić na wirusa. W tym celu należałoby usunąć jedno białko (CCR5), które pomaga HIV wniknąć do komórek. Podobna terapia z sukcesem udała się na myszach. Wysiłkom uczonych zmierzającym do usunięcia HIV z organizmu człowieka pomógł przypadek. W 2008 r. w berlińskim szpitalu Charité zakażonemu HIV i choremu na białaczkę Amerykaninowi przeszczepiono szpik. Za jednym zamachem pozbył się dwóch śmiertelnych chorób. Dawcą szpiku była osoba genetycznie odporna na HIV. To kolejna nadzieja, przynajmniej dla tych, którzy będą mieli dostęp do skutecznych kuracji, bo teraz na świecie leczonych jest 3 mln osób, a natychmiastowej pomocy potrzebuje co najmniej dwukrotnie więcej chorych.
Czy uda nam się powstrzymać HIV?
Andrzej Horban
Prezes Polskiego Towarzystwa Naukowego AIDS
Polska jest krainą szczęśliwości na mapie podbojów AIDS. Mieliśmy szczęście, że wirus dotarł do nas po pięciu latach od momentu pojawienia się pierwszych chorych w Stanach Zjednoczonych. Znane już były zawczasu właściwe metody prewencji. Mimo fatalnych warunków ekonomicznych lat 80. XX wieku udało się nam uchronić krew i preparaty krwiopochodne przed zakażeniem. Stosunkowo dobrze rozwinięta sieć ośrodków leczenia osób uzależnionych od środków odurzających ograniczyła skutki iniekcji niesterylnymi igłami. Udało się także zawczasu zbudować system leczenia pacjentów w wyspecjalizowanych ośrodkach zlokalizowanych w szpitalach i oddziałach zakaźnych. Miliardy dolarów wydawane na opracowanie leków hamujących rozwój HIV nie zostały zmarnowane. Do dyspozycji mamy cały zestaw specyfików, których zażywanie pozwala osobom zakażonym HIV na przeżycie w dobrej kondycji kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat dłużej od tych, którzy ich nie zażywają. Pierwsze leki miały uciążliwe skutki uboczne: powodowały problemy z sercem, wątrobą, częste biegunki, spadek libido, a nawet nieprawidłowy rozkład tkanki tłuszczowej. Dzięki wynalezieniu leków nowej generacji problemy te są coraz rzadsze. Poza tym osoba intensywnie leczona mniej zagraża innym. Tym niemniej jesteśmy jak najdalsi od triumfu. Być może zwycięstwo nigdy nie zostanie ogłoszone.
Zbigniew Izdebski
Kierownik Zakładu Poradnictwa i Seksuologii Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego
Wielu ludzi nie przyznaje się lekarzowi rodzinnemu, że korzystali z usług prostytutek lub uprawiali seks z przypadkowo poznanym partnerem. Tymczasem nieprecyzyjna wiedza praktycznie przekreśla skuteczną walkę z pandemią AIDS, która opanowała już wschodnią granicę Polski. Liczba osób przyznających się do ryzykownych przygodnych kontaktów seksualnych poza związkiem małżeńskim, partnerskim bez użycia prezerwatywy w 2005 r. osiągnęła prawie 20 proc. W ciągu ostatnich 15 lat trzykrotnie wzrosła liczba osób deklarujących, iż miała stosunek analny – z 6 proc. w 1992 r. do 18 proc. w 2005 r. Najskuteczniejszą „szczepionką" przeciwko HIV jest abstynencja seksualna lub też jeden, jedyny i – co najważniejsze – wierny i zdrowy partner. Tym, którzy nie chcą żyć w związku monogamicznym, niezależnie od ich światopoglądu musimy powiedzieć o prezerwatywie – najskuteczniejszym sposobie zmniejszania ryzyka zakażenia infekcjami przenoszonymi drogą płciową. Stosowanie przez kobiety antykoncepcji hormonalnej sprawiło, że prezerwatywa przestała być podstawową metodą zapobiegania ciąży. Poza tym są osoby, które uprawiają seks analny, traktując to jako formę antykoncepcji. Bez zabezpieczeń, oczywiście. Istotnym zagrożeniem jest postawa wobec HIV osób starszych, zwłaszcza funkcjonujących w środowisku gejowskim. Niejednokrotnie twierdzą, że nie mają już nic do stracenia.
Paweł Jagodziński
Kierownik Katedry Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
Podobno jesteśmy potomkami Europejczyków, którzy przed wiekami przetrwali epidemie ospy, a to dzięki deformacjom genetycznym. Faktycznie, ludzie z populacji kaukaskiej częściej mają np. zdeformowane białko CCR5. Wirus HIV atakuje komórki układu odpornościowego człowieka – głównie limfocyty, które mają białko CD4 oraz CCR5. Dzięki łączeniu się z nimi może wnikać do komórek. W wypadku zniekształconych struktur wirus HIV przenika trudniej, jednak nie łudźmy się, nie jest to bariera niemożliwa do pokonania. Poza tym nieco wyższa odporność ze względu na zmiany w CCR5 dotyczy znikomego odsetka ludzi – 1 proc. Najgroźniejsza jest beztroska, bo do przeniesienia śmiercionośnego wirusa dochodzi przez wymieszanie płynów ustrojowych. Wirus jest głównie schowany w komórkach i to właśnie te komórki muszą przejść na drugiego człowieka. Wirus ma ułatwione zadanie, gdy potencjalna ofiara cierpi na schorzenia autoimmunizacyjne, bierze narkotyki, które osłabiają organizm, zażywa pochodne azotynów działające na zwiększenie libido. W polskiej rzeczywistości transmisja wirusa odbywa się głównie przez kontakty seksualne. Szczęśliwie zmniejsza się natomiast udział zakażeń spowodowanych używaniem zainfekowanych igieł przez narkomanów. Akcje profilaktyczne są tak ważne, bo osoba z HIV może być nosicielem choroby, a umrzeć w podeszłym wieku, nie wiedząc nawet, co to AIDS.
FAKTY O HIV I AIDS
AIDS nie można się zakazić! AIDS to stan organizmu wywołany wirusem HIV; to końcowy etap zakażenia HIV.
Wirus HIV potrzebuje około 48 godzin od zakażenia, aby się namnożyć w organizmie w takich ilościach, aby człowiek mógł zakażać inne osoby.
Osoby zakażonej HIV nie można rozpoznać na podstawie wyglądu.
Objawy zakażenia HIV mogą wystąpić nawet dopiero po 8-12 latach od chwili zakażenia.
Wirus HIV przenosi się przez krew, kontakty seksualne i z zakażonej matki na dziecko w czasie ciąży, porodu lub karmienia piersią.
Zakażenie HIV łatwiej przenosi się z mężczyzny na kobietę niż z kobiety na mężczyznę.
Zakażona kobieta ma około 99 proc. szans na urodzenie zdrowego dziecka, jeśli wie o tym, że jest zarażona, i przyjmuje leki antyretrowirusowe.
Matka może zakazić dziecko w czasie jego życia płodowego lub dopiero w czasie porodu albo karmiąc je piersią
Mężczyzna zakażony HIV może być ojcem zdrowego dziecka. Spermę można oczyścić z wirusa w warunkach laboratoryjnych.
Nie można zakazić się HIV od zwierząt, podobnie jak osoba zakażona HIV nie może zakazić zwierzęcia. A to znaczy, że komary i inne owady NIE przenoszą HIV.
Nie można zakazić się HIV przez kontakt ze łzami, śliną i z potem.
Każda zmiana partnera seksualnego jest zachowaniem ryzykownym i może prowadzić do zakażenia HIV.
Choroby przenoszone drogą płciową zwiększają ryzyko zakażenia HIV.
Można zakazić się HIV, przekłuwając uszy lub robiąc tatuaż używanymi, niewysterylizowanymi narzędziami.
Właściwie użyta prezerwatywa zmniejsza ryzyko zakażenia HIV.
Wirus HIV poza organizmem człowieka niszczą podstawowe środki czystości, jak mydło i woda, detergenty, środki odkażające oraz temperatura 56°C.
Wynik negatywny testu oznacza, że w momencie badania nie wykryto zakażenia HIV. Osoba, która poddała się testowi, może być jednak zakażona, jeśli od ostatniego ryzykownego zachowania upłynęło mniej niż 12 tygodni.
Pozytywny wynik testu na obecność HIV oznacza, że osoba jest zakażona.
Źródło: Krajowe Centrum ds. AIDS
Czy uda nam się powstrzymać HIV?
Adam Fronczak
Wiceminister zdrowia
W Polsce nie rośnie znacząco liczba zarejestrowanych przypadków HIV i AIDS. Niepokoi nas natomiast sytuacja w Europie Wschodniej. O ile w Niemczech z HIV i AIDS żyje około 60 tys. osób, na Ukrainie już około 0,5 mln, a w Federacji Rosyjskiej nawet 2 mln. Co gorsza, tuż za naszymi wschodnimi granicami liczba zakażeń HIV wyraźnie wzrasta. Walkę z AIDS utrudnia to, że tylko 40 proc. Polaków mających od 15 do 24 lat, a więc osób szczególnie zagrożonych chorobą, ma właściwą wiedzę na temat HIV. Zaraża się coraz więcej osób o orientacji heteroseksualnej. Niepokojąco rośnie liczba zakażeń wśród mężczyzn mających seks z mężczyznami. Od 1986 r., a więc momentu wprowadzenia stałego systemu nadzoru epidemiologicznego nad HIV i AIDS, do końca 2008 r. zarejestrowaliśmy 12 068 zakażeń HIV. 45 proc. zakażeń było wśród osób wstrzykujących sobie narkotyki. Odsetek ten od 2001 r. maleje. Przez 22 lata spośród 2 189 chorych na AIDS 962 osoby zmarły.
Andrzej Wojtyła
Główny Inspektor Sanitarny
Anonimowość statystyk dotyczących źródeł zakażenia HIV nie ułatwia walki z AIDS, ale takie są międzynarodowe standardy. Liczymy, że już wkrótce będziemy dysponowali pełniejszą wiedzą na temat przyczyn zakażeń, gdyż dane o nich ma zbierać 318 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Państwowa Inspekcja Sanitarna bierze udział niemal we wszystkich działaniach propagujących sposoby zapobiegania zakażeniom HIV. Organizujemy punkty informacyjno- -edukacyjne nie tylko w naszych jednostkach, ale także w miejscach publicznych o dużym natężeniu ruchu, m.in. w centrach handlowych, kinach. Akcje edukacyjne przyniosły pożądany efekt. W czasie konferencji na temat AIDS, zorganizowanej dwa lata temu przez ONZ w Nowym Jorku, polskie społeczeństwo było przedstawiane jako to, w którego świadomości nastąpiły pozytywne przemiany.
Anna Marzec-Bogusławska
Dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS
Przyjmujemy bezpłatnie i anonimowo każdą osobę, która uważa, że powinna zrobić test na obecność wirusa HIV. Do jednego z 26 punktów konsultacyjno-diagnostycznych trafi ają przede wszystkim ci, którzy niepokoją się o stan zdrowia głównie po ryzykownych kontaktach seksualnych. Niepokoić może statystyka podawana przez Państwowy Zakład Higieny, z której wynika, że w 70-80 proc. przypadków nie jest znane źródło zakażenia. Oznacza to, że lekarze przekazują do stacji sanitarno-epidemiologicznych dane niekompletne, bez wskazania drogi zakażenia. Zgłoszenia napływają głównie z oddziałów szpitali zakaźnych, które specjalizują się w leczeniu AIDS. W kraju jest ich 20. Wiele osób robi testy prywatnie, poza punktami promowanymi przez centrum, płacąc za usługę 30-40 zł. Tam jednak nie jest prowadzone poradnictwo przed wykonaniem testu i po nim. Podobnie może być, gdy u chorego zostanie wykryte zakażenie przy okazji leczenia choroby towarzyszącej AIDS.
DIAGNOZA W PIGUŁCE
Aby pozyskać jak największe fundusze, organizacje międzynarodowe zawyżyły dane dotyczące liczby ludzi żyjących z HIV. Tempo wzrostu liczby zakażeń na świecie spada, niepokojąco rośnie liczba zakażeń w Rosji, Chinach i na Ukrainie.
W Polsce liczba ujawnionych zakażeń HIV w ostatnich latach nie przyrasta i utrzymuje się na poziomie 600-700 rocznie. Nie ma już agresji i ostracyzmu wobec chorych na AIDS. Ale znaczna część zakażonych nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że żyje z HIV.
W krajach Europy Zachodniej oraz w Polsce zakażenia HIV w 80 proc. przenoszone są drogą płciową. W połowie przypadków wirus atakuje osoby heteroseksualne, które nigdy nie były uzależnione od narkotyków.
Coraz bardziej skuteczne środki medyczne pozwalają na przeżycie z HIV w dobrej kondycji nawet kilkudziesięciu lat. Wciąż nie ma skutecznej szczepionki przeciw HIV, być może nigdy jej nie będzie.
Wszyscy zakażeni HIV, którzy wymagają leczenia farmakologicznego, mają w Polsce dostęp do bezpłatnych leków. Koszt rocznej terapii przekracza 40 tys. zł. Istnieje obawa, że wobec rosnącej liczby leczących się pieniędzy może zabraknąć.
Opublikowany 24 marca 2009 r. raport WHO wykazuje, że w 2007 r. z 13,7 mln osób chorych na gruźlicę 1,4 mln było zakażonych HIV (wirusowi temu często towarzyszą prątki gruźlicy). Statystycy wykazują, że w 2008 r. walkę z gruźlicą przegrało 450 tys. osób z wirusem HIV, dwukrotnie więcej niż w 2006 r. Ten wzrost zachorowań nie wynika jednak z większej liczby zakażeń, a przynajmniej nie przede wszystkim. – To efekt bardziej precyzyjnych informacji płynących z klinik leczenia gruźlicy, które zaczęły regularnie badać pacjentów na obecność HIV – uspokaja epidemiolog Richard Chaisson kierujący Johns Hopkins University Center for TB Research w Baltimore, Maryland.
Lekarze podnieśli jednak alarm, prosząc o nowe fundusze nie tylko na leczenie zakażeń HIV, ale także na zwalczanie gruźlicy, gdyż jej prątki na większość opracowanych dekadę temu antybiotyków już się uodporniły. Atmosferę podgrzewają dane, które po raz pierwszy napłynęły z Chin. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2008 r. na AIDS zmarło tam 7 tys. osób, a u 45 tys. wykryto HIV. AIDS stał się w Chinach najczęstszą przyczyną zgonów spowodowanych chorobami zakaźnymi. Zakażonych może być 700 tys. Chińczyków. W największym chińskim mieście Chongqing (32 mln mieszkańców) 20 proc. homoseksualnych mężczyzn jest zakażonych HIV. W Chengdu (9 mln ludności) odsetek ten wyniesie w 2009 r. 35 proc. – Do 2012 r. co drugi przypadek zakażenia HIV w Chinach wystąpi w tej grupie mężczyzn. Wielu z nich utrzymuje stosunki seksualne także z kobietami, narażając je na śmiertelne niebezpieczeństwo – przestrzega Zhang Beichuan, profesor z Qingdao University.
W Afryce (na południe od Sahary) żyje ponad 22 mln zakażonych wirusem HIV. Od 2000 r. 14 mln Afrykańczyków zmarło na AIDS, a kolejnych 17 mln zostało zarażonych HIV. Do 2020 r. w dziewięciu państwach subsaharyjskich z powodu AIDS straci życie 13-26 mln osób. Zaskakujące są badania Daniela Halperina z Harvardu, pokazujące, że AIDS nie jest chorobą najuboższych. W Kenii wśród najbiedniejszych kobiet odsetek chorych na AIDS (3,9 proc.) jest niższy niż wśród najlepiej uposażonych (12 proc.). Wirus atakuje zamożniejsze i spokojniejsze państwa, jak Botswana, Suazi, a w nękanych wojnami – Ruandzie, Kongo i Angoli – rozwija się wolniej. Poza tym afrykańskie kobiety coraz częściej są nosicielkami HIV, w niektórych państwach stanowią nawet 62 proc. zakażonych tym wirusem.
Od 2004 r. do 2008 r. średnio o połowę spadły ceny podstawowych farmaceutyków używanych w walce z HIV. Na najniższe ceny mogą liczyć kraje afrykańskie o niskim dochodzie narodowym. Dla tego regionu upusty są najczęściej kilkudziesięcioprocentowe. Ale to i tak za duży wydatek, jeżeli zdobycie samego leku stanowi tylko część problemów. Wiele do życzenia pozostawia diagnostyka, brakuje też systemu dystrybucji i ordynowania leków. Oferta dla najuboższych nie zawsze jest uzupełniana o specyfiki nowej generacji, które powodują stosunkowo niewielkie skutki uboczne.
W Polsce walka z AIDS jest wyjątkowo skuteczna. Już teraz śmiertelną chorobę moglibyśmy ze spokojem wpisać do katalogu schorzeń przewlekłych, gdyby istniała gwarancja, że na leczenie nie zabraknie pieniędzy. Takiej pewności nie mają chorzy na Łotwie, którym groziło przerwanie kuracji. A to nie tylko oznacza niemal natychmiastowe wykonanie wyroku śmierci na pacjencie, ale także drastycznie zwiększa zagrożenie osób żyjących w związkach z chorymi.
Na razie każdy Polak żyjący z HIV może liczyć na skuteczną terapię antyretrowirusową. Jej roczny koszt przekraczający 40 tys. zł sprawia, że w 2008 r. na leki dla ponad 3,8 tys. pacjentów wydano z budżetu państwa 159 mln zł. W 2009 r. będzie to już 192 mln zł. Na razie pieniądze są zagwarantowane tylko do końca kwietnia i to w nieproporcjonalnie niskiej kwocie 42,9 mln zł. – Dlaczego sprawnie dotychczas funkcjonujący system opieki nad osobami dotkniętymi HIV koordynowany przez Krajowe Centrum ds. AIDS miałby być przeniesiony do Narodowego Funduszu Zdrowia – alarmuje Wojciech J. Tomczyński, przewodniczący Ogólnopolskiej Sieci Osób Żyjących z HIV/AIDS „Sieć plus", który sam żyje z wirusem od 1986 r. – Wytwarza się nerwowa sytuacja, bo chory otrzymuje na przykład tylko siedem porcji tabletek na siedem najbliższych dni i jest niepewny, co będzie dalej. Takie sytuacje mieliśmy już kilkakrotnie, ostatnio w lutym 2009 r. Słyszymy, że jest to efekt opóźnień w przekazywaniu pieniędzy przez Ministerstwo Zdrowia do Krajowego Centrum, które prowadzi przetargi na zakup leków – dodaje Wojciech J. Tomczyński. Niepokojących informacji o zmianie sposobu dystrybuowania leków oficjalnie nie potwierdza jednak NFZ.
W Polsce system opieki nad osobami zakażonymi HIV opiera się na 20 ośrodkach terapii AIDS. Z leczenia farmakologicznego korzysta w nich 1380 pacjentów. Ministerstwo Zdrowia finansuje też 26 punktów konsultacyjnych, w których pracuje 40 specjalistów. Osoba, która trafia do takiego punktu, wykona anonimowo i bezpłatnie test na obecność HIV, otrzyma wsparcie medyczne i psychologiczne. Punkty koordynowane przez Krajowe Centrum ds. AIDS wykonują 20 tys. testów rocznie, zakażenie wykrywa się u około 250 osób.
Liczba ujawnionych przypadków HIV nie rośnie dramatycznie, ale i tak w 2008 r. była najwyższa od dziesięciu lat (809 zachorowań przy średniej wieloletniej wynoszącej 630 osób). Pod tym względem najspokojniejszy okazał się 1999 r. (527 nowych przypadków zakażenia). Krajowe Centrum ds. AIDS szacuje, że faktycznie dotkniętych HIV jest nie 12 tys. osób, jak wskazują zestawienia statystyczne, tylko 30-35 tys. Oznacza to, że 20 tys. osób żyjących z HIV nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwo zagraża im samym i ich parterom.
Zmienia się mapa zakażeń. Od kilku lat, gdy strzykawki z „kompotem" zostały zastąpione w dużym stopniu pigułkami, w środowisku narkomanów liczba zakażonych HIV nie wzrasta w szybkim tempie. – Jedynie 10 proc. mieszkańców naszych ośrodków stacjonarnych jest zakażonych HIV – ocenia Jolanta Koczurowska, przewodnicząca Zarządu Głównego Monaru. – Z wirusem tym żyje co drugi narkoman korzystający z opieki ambulatoryjnej w naszych poradniach. Ale to znacznie mniej niż jeszcze dziesięć lat temu.
Ryzyko zakażenia nie dotyczy już tylko narkomanów. 80 proc. osób zaraża się obecnie HIV podczas kontaktów seksualnych, połowa z tych przypadków dotyczy osób heteroseksualnych, które nigdy nie były uzależnione od narkotyków. Tacy ludzie z reguły nie dostrzegają zagrożenia. To stwarza dodatkowe problemy w dotarciu do zakażonych wirusem. Podobnie jest w krajach Europy Zachodniej. Połowa rdzennych Szwedów zarażonych HIV to ofiary turystyki seksualnej do krajów Azji Południowo-Wschodniej. Używanie zainfekowanych igieł przez narkomanów jest nadal problemem w Rosji (2 mln zakażonych w 2008 r. i zaledwie 15 tys. leczonych) oraz na Ukrainie (0,5 mln zakażonych, 12 tys. leczonych). W obu tych krajach liczba zachorowań rośnie niepokojąco szybko.
W Polsce za mało wydaje się na zapobieganie zakażeniom HIV. W Brazylii, w której mieszka 150 mln katolików i 70 mln aktywnych seksualnie mężczyzn, rozdaje się rocznie 1,2 mld prezerwatyw. W Polsce taka akcja jest niemożliwa, choćby dlatego że pieniądze przeznaczane na profilaktykę zakażeń HIV pozwoliłyby na podarowanie prowadzącym życie erotyczne Polakom zaledwie jednej prezerwatywy, i to nie częściej niż raz na 30 lat. Krajowe Centrum ds. AIDS na zapobieganie może przeznaczyć średnio tylko 8 gr na osobę, a stara się dotrzeć do każdego, nawet do przedszkolaków, drukując książeczki o tym, jak powinny się zachowywać w kontaktach z zakażonymi rówieśnikami. Klaus Theo Schröder, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Niemiec, analizując w 2008 r. dokonania Krajowego Centrum ds. AIDS, przyznał, że Niemców nie stać na kosztowne leczenie chorych na AIDS, dlatego muszą przede wszystkim stawiać na profilaktykę.
W Polsce symboliczne akcje edukacyjne i tak nie spotykają się z należnym zainteresowaniem. Współpracy z Kościołem katolickim nie ma wcale, współpraca z Kościołem luterańskim była lepsza, lecz teraz jest znikoma. Ministerstwo Edukacji Narodowej do niedawna nie widziało nawet potrzeby wyznaczania koordynatora, który kontaktowałby się z Krajowym Centrum ds. AIDS. To dziwne, skoro centrum rocznie szkoli 600 pracowników oświaty, zaopatrując ich w materiały metodyczne rekomendowane przez WHO. Wielu nauczycieli próbuje uniknąć poruszania niewygodnych tematów i dlatego wyjaśnia, że uczniowie nie interesują się tematyką AIDS. MEN twierdzi, iż od strony formalnej wszystko jest w porządku, bo „zagadnienia te realizowane są głównie w ramach zajęć edukacyjnych wychowanie do życia w rodzinie oraz podczas biologii i wychowania fizycznego".
W czasie pierwszego spotkania młodzież szkolna twierdzi, że wie już bardzo dużo na temat HIV i AIDS, lecz w trakcie ćwiczeń okazuje się, iż wiedza ta jest niepełna bądź informacje zostały błędnie przekazane przez nauczyciela – mówi Ewa Rakowicz- -Wawrusiewicz ze stowarzyszenia Faros z Białegostoku. Faros narzeka, że władze miasta nie widzą potrzeby finansowania działań edukacyjnych. Świadomość zagrożenia jednak rośnie. W latach 2003-2004 bezpłatne testy na obecność HIV wykonywało w Białymstoku rocznie 300 osób, teraz – dwukrotnie więcej.
– Poziom wiedzy o HIV, źródłach zakażenia, sposobach przeciwdziałania jest niższy niż kilka lat temu, kiedy więcej na ten temat mówiono w szkołach. Zmieniło się jedynie to, że osoby żyjące z HIV nie muszą już się obawiać butelek z substancjami zapalającymi – twierdzi Mateusz Liwski, prezes fundacji Res Humanae. Temat chorych pojawia się przy okazji drażliwych spraw, jak Kameruńczyka Simona Mola, który zakażał nieświadome zagrożenia kobiety. Na szczęście nawet takie wypadki nie wywołują wrogiego nastawienia wobec osób żyjących z HIV – mówi Liwski.
Wiedza Polaków o źródłach zakażenia wirusem HIV oraz o sposobach ich unikania wciąż jest zbyt mała – wynika ze studium badawczego „Seksualność Polaków na początku XXI wieku" autorstwa prof. Zbigniewa Izdebskiego. W 2001 r. tylko 3,6 proc. ankietowanych Polaków uważało, że można uniknąć zakażenia, dobrze się odżywiając, ale w 2005 r. odsetek ten wzrósł do 5,7 proc. Co trzecia pytana osoba sądzi, że HIV czyha na użytkowników publicznych toalet. Coraz bardziej się obawiamy, dotykając osoby zakażonej HIV. W 2001 r. 5,7 proc. z nas twierdziło, że w ten sposób możemy się zakazić wirusem, a w 2005 r. już 8,5 proc. Podobnie jest w wypadku spożywania wspólnych posiłków (wzrost odpowiedzi twierdzących z 7,1 proc. do 11,9 proc).
Co czwarta osoba uważa, że jest narażona na niebezpieczeństwo w razie ukąszenia przez komara lub innego owada, bo te mogą przenosić wirusa. Co trzeci ankietowany mylnie przypuszcza, że dziecku karmionemu piersią przez kobietę zakażoną HIV nic nie grozi. Dowodem na to, że systematyczna profilaktyka może być skuteczna, jest wyraźne zmniejszenie się liczby zakażeń wśród dzieci urodzonych przez kobiety zakażone HIV (z 25 proc. w 1985 r. do zaledwie 1 proc. w 2008 r.). Krajowe Centrum ds. AIDS od kilku lat zachęca kobiety w ciąży do wykonania testu na obecność HIV. Dla 4 proc. Polaków ryzyko zakażenia się HIV podczas stosunku stanowi dodatkową podnietę. To spełnienie potrzeby przeżycia ekstremalnego doświadczenia. Zjawisko to w piśmie „Rolling Stone" jako jeden z pierwszych opisał w 2003 r. Gregory A. Freeman. Pod określeniem bug chasing (polowanie na robaka) kryją się zachowania, które mają doprowadzić do kontaktu z partnerem seropozytywnym. Za seks bez zabezpieczeń z osobą zakażoną część poszukiwaczy niecodziennych wrażeń gotowa jest zapłacić pieniądze ekstra. Intrygujący i ekscytujący może być udział w festiwalach Folsom. Ten w San Francisco gromadzi każdego roku 300-350 tys. zainteresowanych, głównie mężczyzn, dla których grupowy seks bez zabezpieczeń jest przeżyciem, które dodatkowo ubarwia niebezpieczeństwo. I to wszystko za niewielką opłatę członkowską 20 euro rocznie.
W razie podejrzenia zakażenia (na przykład w wypadku ukłucia igłą niewiadomego pochodzenia albo uprawiania seksu bez zabezpieczeń) można liczyć na darmowe pigułki zmniejszające ryzyko zakażenia. Trzeba tylko pamiętać, że skutek przyniesie seria, a nie jednorazowa dawka specyfiku antyretrowirusowego. Co więcej, kurację trzeba rozpocząć najpóźniej w ciągu 48 godzin od chwili kontaktu z wirusem.
Najnowsze leki są skuteczniejsze od tych sprzed kilku, kilkunastu lat, pozwalają żyć z wirusem HIV 20-30 lat. Są też łatwiejsze w użyciu. Nie trzeba co kilka godzin przyjmować całej baterii medykamentów, popijać ich dużą ilością wody, stosować ścisłej diety. Najważniejsze, że leczeni odczuwają mniej skutków ubocznych terapii. Niestety, mniejsze zagrożenie to większa beztroska. Efekt jest taki, że po raz pierwszy od wielu lat w krajach rozwiniętych odnotowuje się wzrost zachorowań. A szczepionki jeszcze długo nie będzie, jeśli wcześniej dokładnie nie poznamy reakcji organizmu na wczesną fazę zakażenia – uważa wirusolog Franćoise Barré-Sinoussi, która w 2008 r. wraz z Lukiem Montagnierem otrzymała Nagrodę Nobla za odkrycie wirusa HIV. Nadzieją może być niezwykle tani antybakteryjny specyfik glycerol monolaurate dodawany do pokarmów i kosmetyków. Testy przeprowadzane na małpach wykazały, że preparat zapobiega wzrostowi wirusa HIV, gdyż hamuje zbyt spontaniczną reakcję limfocytów na atak wirusa – tłumaczy dr Ashley Haase z University of Minnesota.
Ratunek może nadejść ze strony radioaktywnego bizmutu. Izotop 213 precyzyjnie atakuje zainfekowane komórki, które zawierają glikoproteinę gp41, jedną z cząsteczek deformowanych przez HIV. Testy opracowane przez naukowców z College’u Medycznego im. Alberta Einsteina (Uniwersytet Yeshiva w Nowym Jorku) powiodły się na myszach.
Ronald Mitsuyasu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles twierdzi, że możliwe jest wprowadzenie do organizmu zmodyfikowanych genetycznie komórek, które walczyłyby z wirusem. Testy przeprowadzono na 74 zakażonych HIV. Odpowiednio spreparowane komórki macierzyste miały się przekształcać w limfocyty, które przetrwałyby atak wirusa. Po stu tygodniach terapii zauważono poprawę stanu zdrowia osób leczonych, ale, niestety, bardzo nieznaczną.
Amerykańscy badacze z laboratorium Sangamo Bio-Sciences są przekonani, że dzięki jednej modyfikacji genetycznej można się trwale uodpornić na wirusa. W tym celu należałoby usunąć jedno białko (CCR5), które pomaga HIV wniknąć do komórek. Podobna terapia z sukcesem udała się na myszach. Wysiłkom uczonych zmierzającym do usunięcia HIV z organizmu człowieka pomógł przypadek. W 2008 r. w berlińskim szpitalu Charité zakażonemu HIV i choremu na białaczkę Amerykaninowi przeszczepiono szpik. Za jednym zamachem pozbył się dwóch śmiertelnych chorób. Dawcą szpiku była osoba genetycznie odporna na HIV. To kolejna nadzieja, przynajmniej dla tych, którzy będą mieli dostęp do skutecznych kuracji, bo teraz na świecie leczonych jest 3 mln osób, a natychmiastowej pomocy potrzebuje co najmniej dwukrotnie więcej chorych.
Czy uda nam się powstrzymać HIV?
Andrzej Horban
Prezes Polskiego Towarzystwa Naukowego AIDS
Polska jest krainą szczęśliwości na mapie podbojów AIDS. Mieliśmy szczęście, że wirus dotarł do nas po pięciu latach od momentu pojawienia się pierwszych chorych w Stanach Zjednoczonych. Znane już były zawczasu właściwe metody prewencji. Mimo fatalnych warunków ekonomicznych lat 80. XX wieku udało się nam uchronić krew i preparaty krwiopochodne przed zakażeniem. Stosunkowo dobrze rozwinięta sieć ośrodków leczenia osób uzależnionych od środków odurzających ograniczyła skutki iniekcji niesterylnymi igłami. Udało się także zawczasu zbudować system leczenia pacjentów w wyspecjalizowanych ośrodkach zlokalizowanych w szpitalach i oddziałach zakaźnych. Miliardy dolarów wydawane na opracowanie leków hamujących rozwój HIV nie zostały zmarnowane. Do dyspozycji mamy cały zestaw specyfików, których zażywanie pozwala osobom zakażonym HIV na przeżycie w dobrej kondycji kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat dłużej od tych, którzy ich nie zażywają. Pierwsze leki miały uciążliwe skutki uboczne: powodowały problemy z sercem, wątrobą, częste biegunki, spadek libido, a nawet nieprawidłowy rozkład tkanki tłuszczowej. Dzięki wynalezieniu leków nowej generacji problemy te są coraz rzadsze. Poza tym osoba intensywnie leczona mniej zagraża innym. Tym niemniej jesteśmy jak najdalsi od triumfu. Być może zwycięstwo nigdy nie zostanie ogłoszone.
Zbigniew Izdebski
Kierownik Zakładu Poradnictwa i Seksuologii Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego
Wielu ludzi nie przyznaje się lekarzowi rodzinnemu, że korzystali z usług prostytutek lub uprawiali seks z przypadkowo poznanym partnerem. Tymczasem nieprecyzyjna wiedza praktycznie przekreśla skuteczną walkę z pandemią AIDS, która opanowała już wschodnią granicę Polski. Liczba osób przyznających się do ryzykownych przygodnych kontaktów seksualnych poza związkiem małżeńskim, partnerskim bez użycia prezerwatywy w 2005 r. osiągnęła prawie 20 proc. W ciągu ostatnich 15 lat trzykrotnie wzrosła liczba osób deklarujących, iż miała stosunek analny – z 6 proc. w 1992 r. do 18 proc. w 2005 r. Najskuteczniejszą „szczepionką" przeciwko HIV jest abstynencja seksualna lub też jeden, jedyny i – co najważniejsze – wierny i zdrowy partner. Tym, którzy nie chcą żyć w związku monogamicznym, niezależnie od ich światopoglądu musimy powiedzieć o prezerwatywie – najskuteczniejszym sposobie zmniejszania ryzyka zakażenia infekcjami przenoszonymi drogą płciową. Stosowanie przez kobiety antykoncepcji hormonalnej sprawiło, że prezerwatywa przestała być podstawową metodą zapobiegania ciąży. Poza tym są osoby, które uprawiają seks analny, traktując to jako formę antykoncepcji. Bez zabezpieczeń, oczywiście. Istotnym zagrożeniem jest postawa wobec HIV osób starszych, zwłaszcza funkcjonujących w środowisku gejowskim. Niejednokrotnie twierdzą, że nie mają już nic do stracenia.
Paweł Jagodziński
Kierownik Katedry Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
Podobno jesteśmy potomkami Europejczyków, którzy przed wiekami przetrwali epidemie ospy, a to dzięki deformacjom genetycznym. Faktycznie, ludzie z populacji kaukaskiej częściej mają np. zdeformowane białko CCR5. Wirus HIV atakuje komórki układu odpornościowego człowieka – głównie limfocyty, które mają białko CD4 oraz CCR5. Dzięki łączeniu się z nimi może wnikać do komórek. W wypadku zniekształconych struktur wirus HIV przenika trudniej, jednak nie łudźmy się, nie jest to bariera niemożliwa do pokonania. Poza tym nieco wyższa odporność ze względu na zmiany w CCR5 dotyczy znikomego odsetka ludzi – 1 proc. Najgroźniejsza jest beztroska, bo do przeniesienia śmiercionośnego wirusa dochodzi przez wymieszanie płynów ustrojowych. Wirus jest głównie schowany w komórkach i to właśnie te komórki muszą przejść na drugiego człowieka. Wirus ma ułatwione zadanie, gdy potencjalna ofiara cierpi na schorzenia autoimmunizacyjne, bierze narkotyki, które osłabiają organizm, zażywa pochodne azotynów działające na zwiększenie libido. W polskiej rzeczywistości transmisja wirusa odbywa się głównie przez kontakty seksualne. Szczęśliwie zmniejsza się natomiast udział zakażeń spowodowanych używaniem zainfekowanych igieł przez narkomanów. Akcje profilaktyczne są tak ważne, bo osoba z HIV może być nosicielem choroby, a umrzeć w podeszłym wieku, nie wiedząc nawet, co to AIDS.
FAKTY O HIV I AIDS
AIDS nie można się zakazić! AIDS to stan organizmu wywołany wirusem HIV; to końcowy etap zakażenia HIV.
Wirus HIV potrzebuje około 48 godzin od zakażenia, aby się namnożyć w organizmie w takich ilościach, aby człowiek mógł zakażać inne osoby.
Osoby zakażonej HIV nie można rozpoznać na podstawie wyglądu.
Objawy zakażenia HIV mogą wystąpić nawet dopiero po 8-12 latach od chwili zakażenia.
Wirus HIV przenosi się przez krew, kontakty seksualne i z zakażonej matki na dziecko w czasie ciąży, porodu lub karmienia piersią.
Zakażenie HIV łatwiej przenosi się z mężczyzny na kobietę niż z kobiety na mężczyznę.
Zakażona kobieta ma około 99 proc. szans na urodzenie zdrowego dziecka, jeśli wie o tym, że jest zarażona, i przyjmuje leki antyretrowirusowe.
Matka może zakazić dziecko w czasie jego życia płodowego lub dopiero w czasie porodu albo karmiąc je piersią
Mężczyzna zakażony HIV może być ojcem zdrowego dziecka. Spermę można oczyścić z wirusa w warunkach laboratoryjnych.
Nie można zakazić się HIV od zwierząt, podobnie jak osoba zakażona HIV nie może zakazić zwierzęcia. A to znaczy, że komary i inne owady NIE przenoszą HIV.
Nie można zakazić się HIV przez kontakt ze łzami, śliną i z potem.
Każda zmiana partnera seksualnego jest zachowaniem ryzykownym i może prowadzić do zakażenia HIV.
Choroby przenoszone drogą płciową zwiększają ryzyko zakażenia HIV.
Można zakazić się HIV, przekłuwając uszy lub robiąc tatuaż używanymi, niewysterylizowanymi narzędziami.
Właściwie użyta prezerwatywa zmniejsza ryzyko zakażenia HIV.
Wirus HIV poza organizmem człowieka niszczą podstawowe środki czystości, jak mydło i woda, detergenty, środki odkażające oraz temperatura 56°C.
Wynik negatywny testu oznacza, że w momencie badania nie wykryto zakażenia HIV. Osoba, która poddała się testowi, może być jednak zakażona, jeśli od ostatniego ryzykownego zachowania upłynęło mniej niż 12 tygodni.
Pozytywny wynik testu na obecność HIV oznacza, że osoba jest zakażona.
Źródło: Krajowe Centrum ds. AIDS
Czy uda nam się powstrzymać HIV?
Adam Fronczak
Wiceminister zdrowia
W Polsce nie rośnie znacząco liczba zarejestrowanych przypadków HIV i AIDS. Niepokoi nas natomiast sytuacja w Europie Wschodniej. O ile w Niemczech z HIV i AIDS żyje około 60 tys. osób, na Ukrainie już około 0,5 mln, a w Federacji Rosyjskiej nawet 2 mln. Co gorsza, tuż za naszymi wschodnimi granicami liczba zakażeń HIV wyraźnie wzrasta. Walkę z AIDS utrudnia to, że tylko 40 proc. Polaków mających od 15 do 24 lat, a więc osób szczególnie zagrożonych chorobą, ma właściwą wiedzę na temat HIV. Zaraża się coraz więcej osób o orientacji heteroseksualnej. Niepokojąco rośnie liczba zakażeń wśród mężczyzn mających seks z mężczyznami. Od 1986 r., a więc momentu wprowadzenia stałego systemu nadzoru epidemiologicznego nad HIV i AIDS, do końca 2008 r. zarejestrowaliśmy 12 068 zakażeń HIV. 45 proc. zakażeń było wśród osób wstrzykujących sobie narkotyki. Odsetek ten od 2001 r. maleje. Przez 22 lata spośród 2 189 chorych na AIDS 962 osoby zmarły.
Andrzej Wojtyła
Główny Inspektor Sanitarny
Anonimowość statystyk dotyczących źródeł zakażenia HIV nie ułatwia walki z AIDS, ale takie są międzynarodowe standardy. Liczymy, że już wkrótce będziemy dysponowali pełniejszą wiedzą na temat przyczyn zakażeń, gdyż dane o nich ma zbierać 318 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Państwowa Inspekcja Sanitarna bierze udział niemal we wszystkich działaniach propagujących sposoby zapobiegania zakażeniom HIV. Organizujemy punkty informacyjno- -edukacyjne nie tylko w naszych jednostkach, ale także w miejscach publicznych o dużym natężeniu ruchu, m.in. w centrach handlowych, kinach. Akcje edukacyjne przyniosły pożądany efekt. W czasie konferencji na temat AIDS, zorganizowanej dwa lata temu przez ONZ w Nowym Jorku, polskie społeczeństwo było przedstawiane jako to, w którego świadomości nastąpiły pozytywne przemiany.
Anna Marzec-Bogusławska
Dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS
Przyjmujemy bezpłatnie i anonimowo każdą osobę, która uważa, że powinna zrobić test na obecność wirusa HIV. Do jednego z 26 punktów konsultacyjno-diagnostycznych trafi ają przede wszystkim ci, którzy niepokoją się o stan zdrowia głównie po ryzykownych kontaktach seksualnych. Niepokoić może statystyka podawana przez Państwowy Zakład Higieny, z której wynika, że w 70-80 proc. przypadków nie jest znane źródło zakażenia. Oznacza to, że lekarze przekazują do stacji sanitarno-epidemiologicznych dane niekompletne, bez wskazania drogi zakażenia. Zgłoszenia napływają głównie z oddziałów szpitali zakaźnych, które specjalizują się w leczeniu AIDS. W kraju jest ich 20. Wiele osób robi testy prywatnie, poza punktami promowanymi przez centrum, płacąc za usługę 30-40 zł. Tam jednak nie jest prowadzone poradnictwo przed wykonaniem testu i po nim. Podobnie może być, gdy u chorego zostanie wykryte zakażenie przy okazji leczenia choroby towarzyszącej AIDS.
DIAGNOZA W PIGUŁCE
Aby pozyskać jak największe fundusze, organizacje międzynarodowe zawyżyły dane dotyczące liczby ludzi żyjących z HIV. Tempo wzrostu liczby zakażeń na świecie spada, niepokojąco rośnie liczba zakażeń w Rosji, Chinach i na Ukrainie.
W Polsce liczba ujawnionych zakażeń HIV w ostatnich latach nie przyrasta i utrzymuje się na poziomie 600-700 rocznie. Nie ma już agresji i ostracyzmu wobec chorych na AIDS. Ale znaczna część zakażonych nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że żyje z HIV.
W krajach Europy Zachodniej oraz w Polsce zakażenia HIV w 80 proc. przenoszone są drogą płciową. W połowie przypadków wirus atakuje osoby heteroseksualne, które nigdy nie były uzależnione od narkotyków.
Coraz bardziej skuteczne środki medyczne pozwalają na przeżycie z HIV w dobrej kondycji nawet kilkudziesięciu lat. Wciąż nie ma skutecznej szczepionki przeciw HIV, być może nigdy jej nie będzie.
Wszyscy zakażeni HIV, którzy wymagają leczenia farmakologicznego, mają w Polsce dostęp do bezpłatnych leków. Koszt rocznej terapii przekracza 40 tys. zł. Istnieje obawa, że wobec rosnącej liczby leczących się pieniędzy może zabraknąć.
Więcej możesz przeczytać w 16/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.